Pracownicy francuskiego oddziału amerykańskiego przedsiębiorstwa Nvidia byli mocno zaskoczeni nagłym wkroczeniem do biur urzędników francuskiego organ ds. konkurencyjności. Urząd przeprowadził nalot na firmę w związku ze śledztwem, które prowadzi.
Do nalotu, o którym w czwartek informował "The Wall Street Journal" miało dość z samego rana wcześniej w tym tygodniu (konkretny dzień nie został jednak ujawniony). Jak pisze dziennik, urzędnicy weszli do biur z podejrzeniem, że amerykańska firma "zaangażowała się w praktyki antykonkurencyjne".
Była to pierwsza tego typu kontrola, od kiedy Nvidia stała się największym na świecie producentem chipów do obsługi narzędzi sztucznej inteligencji (AI).
Francuski urząd ds. konkurencyjności w krótkim komunikacie potwierdził, że przeprowadził w tym tygodniu "kontrolę o świcie" po uzyskaniu sądowego nakazu. Stwierdził też, że powodem kontroli było "podejrzanie stosowania praktyk antykonkurencyjnych w sektorze kart graficznych", ale zaznaczył też, że tego typu naloty nie oznaczają, że faktycznie doszło do złamania przepisów przez kontrolowany podmiot.
Takie kontrole o świcie nie zakładają wystąpienia naruszenia prawa, które można przypisać spółce zaangażowanej w zarzucane praktyki
- napisali urzędnicy. W komunikacie dodano, że dopiero pełne dochodzenie może wyjaśnić, czy doszło do złamania przepisów. Co ważne, w komunikacie urzędu nie wymieniono firmy Nvidia z nazwy.
Nvidia w ostatnich miesiącach notuje znakomite wyniki. Wszystko z powodu ogromnego popytu na układy obliczeniowe dla rozwiązań z zakresu sztucznej inteligencji. Zamówienia na wiele tysięcy bardzo wysokiej klasy chipów w ostatnim czasie złożyło kilka wielkich firm, m.in. Microsoft i OpenAI.
W maju br. Nvidia (na krótko) znalazła się w gronie firm, których kapitalizacja rynkowa przekroczyła bilion dolarów. W sierpniu Amerykanie zszokowali świat niesamowitymi wynikami kwartalnymi, które przebiły wszystkie możliwe oczekiwania analityków. Zysk firmy wzrósł wtedy o 1263 procent.