Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował o wydaniu dwóch oddzielnych decyzji dotyczących praktyk spółki eBilet sprzedającej bilety na wydarzenia kulturalne i sportowe. Firma będzie musiała m.in. zapłacić karę w wysokości ponad 1,3 mln złotych.
W ramach pierwszej sprawy urząd miał zastrzeżenia do sposobu podawania przez eBilet ceny końcowej biletu. Jak pisze UOKiK, klientom wyświetlane były ceny minimalne, do których następnie trzeba było doliczyć obowiązkową opłatę serwisową. W praktyce przy finalizowaniu zakupu cena (powiększona o opłatę) była już wyższa.
UOKiK podaje też przykład. Bilety na jedno z wydarzeń sprzedawane były w cenie minimalnej od 135 zł. Próba kupienia tych biletów kończyła się jednak doliczeniem opłaty serwisowej i kwotą 141,75 zł. "Ten sposób prezentacji cen wprowadzał klientów w błąd, bo za podaną cenę minimalną zakup biletu nie był możliwy" - tłumaczy UOKiK.
Urząd nakazał spółce eBilet zmianę sposobu informowania o cenach biletów. Po zmianach wyświetlane na stronie internetowej firmy ceny biletów muszą zawierać zarówno cenę samego biletu, jak i opłatę serwisową oraz ewentualne inne opłaty obligatoryjne. UOKiK uważa, że klient od początku procesu zakupu powinien mieć możliwość zapoznania się z ostateczną ceną usługi, bo jest ona jednym z najważniejszych czynników wpływających na decyzję zakupową.
Taka praktyka (zwana drip pricingiem) zabiera czas konsumenta (musi wycofywać się z zakupu już na etapie jego finalizowania) lub może wprowadzić go w błąd, pobierając wyższą kwotę, niż początkowo planował przeznaczyć na zakup biletu. UOKiK nakazał też eBilet pozytywne rozpatrzenie wszystkich reklamacji dotyczących nieprawidłowego pobrania opłaty serwisowej oraz zwrot tej kwoty klientom, którzy reklamacje złożyli.
W osobnej decyzji UOKiK nałożył z kolei na eBilet karę w wysokości 1 325 880 złotych za bezpodstawne powoływanie się na przepisy ustawy antycovidowej w kontakcie z klientami. Spółka informowała, że ma 180 dni na zwrot pieniędzy za zakup biletu na wydarzenie, które zostało odwołane. Tłumaczyła, że czas ten został wydłużony z 14 dni obowiązującą specustawą. W niektórych przypadkach klienci musieli czekać na swoje pieniądze nawet dłużej niż obiecywane przez eBilet 180 dni.
Tymczasem - jak pisze UOKiK - ustawa antycovidowa nie dotyczyła sprzedaży biletów i eBilet nie miał prawa korzystać z jej zapisów. Tym samym spółka miała 14 dni na zwrot wpłaconych przez klientów kwot. "Nieprawdziwą informację, dotyczącą objęcia spółki eBilet specustawą i wydłużeniem do 180 dni terminu zwrotu biletów, konsumenci otrzymywali mailem" - tłumaczy UOKiK.