Postanowiliśmy go przetestować na szybko w redakcji i sprawdzić jak działa. Naprędce porwaliśmy kartkę papieru, a jej kawałki rozsypaliśmy po dywanie. Położyliśmy też zeszyt na trasie przejazdu.
Następnie ustawiliśmy Navibota w stacji dokującej. Po chwili ładowania akumulatora, włączyliśmy start na pilocie i odkurzacz Samsunga ruszył z impetem i zaczął sam jeździć. Wyglądał jak małe kręcące się po domu zwierzątko. Ale faktycznie posprzątał z dywanu elementy porwanej kartki papieru. Zeszyt też ominął. Gdy w w niego uderzył, zatrzymał się, wycofał, skręcił w prawo i przejechał obok. Na początku wybrał za mały skręt i znów się nie udało. Ale za drugim razem ominął już zeszyt.
Najciekawsze było sprzątanie wzdłuż ścian. Okazuje się, że okrągły robo-odkurzacz także to potrafi. Kiedy dojeżdza do ściany, zatrzymuje się i zaczyna obracać, jednocześnie zamiatając specjalnymi szczoteczkami (przypominającymi wąsy).
Co ciekawe, wydaje się, że Navibot mapuje teren i zapamiętuje miejsca, w których był ponieważ potem zatrzymywał się sam przed ścianą (nie uderzał) i zawracał.
Na rozkaz powrotu faktycznie zawrócił i skierował się do stacji bazowej. Ale miał chyba problem z decyzją , którą stroną się do niej podłączyć. Kręcił się więc trochę wokół własnej osi, wreszcie padł mu akumulator i nie zdążył się podłączyć. Warto jednak podkreślić, że ładowaliśmy go bardzo krótko. Navibot nie hałasuje za mocno i "ciągnie" podobno tylko 50W (tak wynika z etykiety).
Pamietajcie, że to tylko pierwsze wrażenia. Więcej na temat tego odkurzacza dowiecie się, gdy przeprowadzimy gruntowny test.
A tu jeszcze porównanie z serwisu YouTube: Navibot kontra Roomba
Te krótkie pierwsze wrażenia są więc bardzo dobre. Chciałbym mieć w domu taki odkurzacz, który sam będzie sprzątał. Od razu jedna rzecz nam się nie spodobała . Nazwa. Czy Samsung nie mógłby wymyślić czegoś bardziej adekwatnego? Navibot brzmi jak nowa wersja jakiegoś nowego GPS-a....
Mariusz Koryszewski