Jak to się dzieje? Najłatwiej tłumaczyć sprawę wypaleniem zawodowym, jednak nie zawsze jest to zgodne z prawdą. To same firmy często zniechęcają do siebie wszystkich zatrudnionych, bez wyjątku. Z tym, że na odejście mogą sobie pozwolić zazwyczaj najlepsi pracownicy. Oni zazwyczaj najmniej ryzykują, bo i tak znajdą pracę.
Co najbardziej zniechęca dobrych pracowników i sprawia, że łatwiej złożyć wypowiedzenie?
Wiadomo, że żadna organizacja nie jest w stanie funkcjonować bez zasad. Jednak czym innym są reguły umożliwiające sprawne działanie wewnątrz firmy, a czym innym generowanie bezsensownych procedur tylko po to, aby mieć poczucie wyższości nad innymi. Taka krótkowzroczność może skutecznie odstraszyć najlepszych pracowników – akurat takie osoby nie będą miały problemu ze znalezieniem nowego zajęcia.
Taka taktyka sprawdza się świetnie w szkole, ale pracy nie jest dobrym posunięciem. Chodzi o to, że pracownicy najbardziej zaangażowani w pracę i z najlepszymi wynikami, to najczęściej osoby ciężko pracujące. Jak mogą się czuć, jeśli pracodawca traktuje ich na tym samym poziomie, co pana Edka, który przez osiem godzin dziennie dzielnie wpatruje się w zegarek odliczając każdą minutę o 9 do 17?
O zespołach jazzowych mówi się, że są tak dobre, jak najsłabszy gracz, ponieważ nieważne, jak dobrzy są inni muzycy – i tak wszyscy słyszą tego najgorszego. Ta sama zasada dotyczy firm. Kiedy słabe ogniwa organizacji nie ponoszą żadnych konsekwencji, ciągną całość w dół. To do nich równają najlepsi, a nie odwrotnie.
Menedżerowie często zapominają o pochwałach dla najlepszych pracowników, bo skoro i tak mają oni dużą motywację wewnętrzną, to po co ich dodatkowo wspierać? I to jest duży błąd. Każdy, kto dobrze wykonuje swoją pracę, powinien być nagradzany za efekty. I dobry menadżer powinien na tyle znać swój zespół, aby wiedzieć, jaka nagroda najlepiej się sprawdzi w konkretnym przypadku. Dla jednych może to być podwyżka, a dla innych np. uznanie publiczne.
Przychodzi się do firmy, a odchodzi od szefa – głosi popularne porzekadło i nie jest ono pozbawione racji. Więcej niż połowa osób rezygnuje z pracy ze względu na przełożonego. Dlatego bardzo ważne jest, aby firmy zatrudniały dobrych menadżerów, czyli takich, którzy autentycznie interesują się swoimi pracownikami, a nie tylko traktują ich jak maszynki do realizacji celów biznesowych firmy.
Często firmy nie dzielą się z pracownikami dalekosiężnymi celami. Szefowie takich organizacji wychodzą z założenia, że nie ma im co zawracać głowy, bo powinni się skupić na pracy. Okazuje się jednak, że osoby zaangażowane w swoją pracę, interesują się szerszym kontekstem swoich działań i rzadko kiedy chcą być pomijane w tak ważnych informacjach, jak plany organizacji. Mogą się czuć wyobcowane i traktować swoją pracę jako bezcelową. A stąd już blisko do zmiany firmy
W Google pracownicy mogą przeznaczać 20 proc. swojego czasu na zadania niezwiązane bezpośrednio ze swoim stanowiskiem, a które w ich mniemaniu przyczynią się do rozwoju firmy. Google wie, że zazwyczaj najbardziej utalentowani pracownicy to pasjonaci i dlatego pozwala im realizować swoje projekty. Bez tego nie powstałyby takie produkty, jak Gmail, Google News czy AdSense. Niestety, w wielu firmach menedżerowie obawiają się, że jeśli pozwolą ludziom na realizację swoich zainteresowań, to produktywność pracy spadnie. Ten strach jest nieuzasadniony. Badania wykazały, że osoby, które są w stanie realizować swoje pasje w pracy, osiągają taki poziom euforii, dzięki której są pięć bardziej wydajne niż zwykli pracownicy.
Przyjemność i zabawa są niezbędne w pracy, oczywiście w granicach rozsądku. Bez odpowiedniej dawki luzu, firma nie jest w stanie osiągnąć sukcesu, a jedynie stracić najlepszych pracowników. Sztywniactwo jeszcze nikomu nie wyszło na dobre.