Nie ukrywajmy, że gdy w firmie pojawia się nowy pracownik, to nawet jeżeli jego CV jest bogate w doświadczenie i wydaje się idealnym kandydatem, to jednak potrzeba czasu, by się zgrał i nauczył nowych rzeczy. Nawet podobne czynności w każdej firmie robi się bowiem trochę inaczej. A już w ogóle wyzwaniem jest nauczenie początkującego na rynku pracy pracownika, jak dobrze i efektywnie pracować. Każdy kto zetknął się z tym problemem najczęściej przebrnął też przez bogatą i obfitą literaturę, w której zaleca się korzystanie z trenerów zewnętrznych, wewnętrznych i dziesiątki godzin szkoleń. Realia biznesu są jednak takie, że często trzeba pracownika rzucać na głęboką wodę w nadziei, że nauczy się szybko pływać.
I to wcale nie jest takie niemądre, jak mogłoby się wydawać.
Technika pierwsza – praca z cieniem
Kiedy 17 lat temu zaczynałem swoją pierwszą poważną pracę, zatrudniony zostałem przez dużego operatora telekomunikacyjnego w biurze obsługi klienta. Przez pierwsze parę miesięcy (sic!) pracowałem wtedy w taki sposób, że choć wszystko robiłem sam, to obok siedział doświadczony pracownik, taki „cień”. Jego, czy też najczęściej jej, zadaniem było dzielenie się doświadczeniem i interweniowanie w momencie, w którym popełniałem błąd. W ten sposób zamiana suchej teorii na żywą praktykę odbywała się może nie bezboleśnie, ale sprawnie i szybko. Nim minął okres próbny, umiałem wszystko, co najważniejsze.
szkolenie pracowników istock.com
Technika ta, w różnej formie zależnej od zadań i charakteru stanowiska jest używana w wielu firmach. Pozwala ona na poznawanie obowiązków w kontrolowanym środowisku i budowanie zaufania do swoich umiejętności. Nie należy tego jednak tego mylić z pracą z mentorem, która zostawia więcej miejsca na samodzielność.
Technika druga – rób materiały wideo z sesji szkoleniowych
Kiedyś na szkoleniach robiło się notatki i robi się je nadal. To pożyteczna technika, która pozwala utrwalać wiedzę i wracać do niej w dowolnym czasie, choć przyznaję – większość moich notatek ze szkoleń lądowała na dnie szafki (dane, których nie można było wynieść z pracy) albo domowego biurka (dane, które można było wynieść). Amerykanie sugerują bardziej nowoczesne podejście do tematu – prezentacje szkoleniowe można przecież teraz bez problemu nagrywać i wrzucać na wewnętrzne serwery. Efekt będzie podobny, jak w przypadku notatek – oglądanie nagrań pozwala odtworzyć w umysłach oglądających to, czego nauczyli się w trakcie szkolenia. Metoda sprawdza się w przypadku prezentacji, które były angażujące dla uczestników.
szkolenie pracowników istock.com
Technika trzecia – jedz i ucz się
Wiele osób znacznie lepiej przyswaja wiedzę w luźnej atmosferze. Dlatego też zdarza się, że szefowie i szkoleniowcy wykorzystują zwyczajny lunch do poprawiania efektywności pracowników. Taka grupowa wymiana doświadczeń przy jedzeniu, w luźnej atmosferze, pomaga przyswoić wiedzę, ale także lepiej zapoznać się z współpracownikami. Ważna rzecz – aby atmosfera była rzeczywiście luźna, takie spotkania nie mogą być przymusowe. Oczywistym jest też, że nie w każdej firmie i nie każdym zespole to rozwiązanie się sprawdzi. Dużo zależy więc od intuicji szefa.
No i nie trzeba fundować pełnego obiadu. Wystarczy zapewnić przekąski.
Technika czwarta – jeden na jednego
Do dobrego zwyczaju w wielu zespołach należą częste i regularne (ale nie za częste) spotkania szefa z pracownikiem. W ich czasie omawia się co trzeba zrobić, co trzeba było zrobić i napotkane problemy. Przy czym nie chodzi tu o rozliczanie wykonanych zadań, ale raczej o szukanie rozwiązań, wzmacnianie pewności siebie pracownika i rozwijanie jego umiejętności. Ta metoda ma wiele wspólnego z mentoringiem i łatwo może się w niego przerodzić.
Oczywiście, zastosowanie konkretnych metod zależy od stanowiska, firmy i możliwości. Nie wszystkie proponowane techniki sprawdzą się w każdym środowisku. Ich znajomość może się jednak przydać, bo odpowiednie i elastyczne ich stosowanie może przyczynić się do poprawy efektywności nowych pracowników i szybkości ich wdrażania w obowiązki. A to wszystkim chodzi.