W Brukseli bomby, a rynki finansowe nie reagują. Przyzwyczaiły się do zamachów w Europie?

Po Paryżu w listopadzie 2015 mamy Brukselę w marcu 2016. W samym centrum Europy niewinni ludzie giną w zamachach terrorystycznych. To z pewnością sytuacja tragiczna i nadzwyczajna. Ale zachowanie rynków finansowych sugeruje niestety coś innego.

W pierwszych minutach po zamachu nagłówki na twitterze krzyczały o tym, że rynek reaguje, że złoto nagle drożeje, akcje tanieją itp. Ale to była bardziej kwestia emocji piszących niż faktycznej reakcji. Tak naprawdę reakcji prawie nie było. Na pewno nie była ona nadzwyczajna. Faktycznie złoto trochę podrożało, ale nie tak bardzo jak parę dni temu, gdy żadnego zamachu nie było

Reakcja rynku złota na zamachy w Brukseli w porównaniu do reakcji tego rynku na inne wydarzeniaReakcja rynku złota na zamachy w Brukseli w porównaniu do reakcji tego rynku na inne wydarzenia investing.com

Giełdy faktycznie spadają, ale o mniej niż 1 procent. To raczej norma niż wyjątek. To samo na innych rynkach. Reakcja jest bardzo niewielka. Dlaczego ja o tym w ogóle piszę i co z tego wynika?

Otóż obawiam się, że rynek finansowy przestał reagować na zamachy, bo się przyzwyczaił. Jeszcze rok temu po ataku w Paryżu na redakcję Charlie Hebdo było inaczej. Było czuć szok, zaskoczenie i siłą rzeczy było też widać reakcję na rynkach. Bo giełdy mają tę cechę, że reagują tylko na rzeczy nieoczekiwane. Reagują wtedy, kiedy się boją i nie wiedzą co dalej? Dzisiaj chyba zakładają, że dalej nic się nie stanie. Tak po prostu.

Rynki są miejscem niesamowicie cynicznym. Skoro nikt tam dzisiaj nie przejmuje się ofiarami śmiertelnymi zamachów w samym środku Unii Europejskiej, to możemy podejrzewać, że to już nie jest zaskoczenie. Rynek chyba doszedł po prostu do wniosku, że teraz już tak będzie. Raz na jakiś czas będziemy mieć atak terrorystyczny w Europie. Taki jak dzisiaj, z ofiarami śmiertelnymi. To się niestety zrobiło zgodne z oczekiwaniami.

Dlatego dzisiejsza reakcja rynków finansowych na zamachy w Brukseli (a raczej jej brak) jest dla zwykłych obywateli Unii Europejskiej absolutnie przerażająca.

Więcej o: