Banki dostawały pieniądze od ECB w formie czteroletnich pożyczek. Rozdzielona je w ramach tak zwanych operacji TLTRO – to skrót od „targeted long term refinancing operation”, czyli czegoś w rodzaju precyzyjnych długoterminowych operacji refinansujących.
Mechanizm działania
Operacje były „targeted”, bo miały bardzo konkretny cel. Chodziło o to, aby banki udzielały firmom i gospodarstwom domowym w strefie euro więcej kredytów. Dzięki temu gospodarka strefy euro miała nabrać ponownego rozpędu po kryzysie z lat 2011-12. Aby to osiągnąć skonstruowano mechanizm, w którym to ile dany bank może dostać pieniędzy od ECB zależy od tego ile kredytów wpompował w gospodarkę. Oprocentowanie zastrzyków gotówki od ECB też zależało od aktywności kredytowej danego banku, ale można przyjąć, że tak czy inaczej było ono zerowe, bo oficjalne stopy procentowe ECB są na poziomie zerowym, albo poniżej zera.
Banki udzielając kredytów tworzą nowy pieniądz, ale aby ich udzielać muszą mieć odpowiednią wielkość kapitałów własnych i depozytów. Tylko wtedy mogą spełniać wymogi dotyczące bezpieczeństwa finansowego. Jednak za pieniądze pozyskane z rynku muszą płacić (na przykład oprocentowanie za depozyty od klientów). Dzięki zastrzykom darmowej gotówki z ECB banki miały niższe koszty, co powodowało, że także kredyty dla gospodarki mogły być oprocentowane niżej. Czyli operacje TLTRO były specyficzną formą dotacji od państwa, które na końcu miały się wszystkim opłacić w postaci szybszego wzrostu gospodarczego.
Efekty
Po dwóch latach stosowania tego mechanizmu wielkiego sukcesu nie widać. Europejskie firmy wcale nie rzuciły się na tańsze kredyty w bankach. Prawdopodobnie w czasach spowolnienia gospodarczego nawet to nie było w stanie przekonać przedsiębiorców do podejmowania ryzyka związanego z nowymi inwestycjami na kredyt. Ale za to dzięki zastrzykom gotówki szybciej na nogi stanęły same banki. Dzięki pomocy z ECB zniknęło widmo bankructw w branży, dzięki czemu banki szybko odzyskały zaufanie do siebie nawzajem i uniknęły dzięki temu większych kłopotów.
Drukowanie nowych pieniędzy przez ECB ochraniało też strefę euro przed wpadnięciem w spiralę deflacji. Wprawdzie nie da się udowodnić, że bez dodruku euro stałoby się coś złego, ale na pewno postawa ECB gospodarce nie zaszkodziła. Dziś gospodarka strefy euro powoli się rozkręca, a w miejsce deflacji pojawiła się dawno nie widziana inflacja.
Strefa euro powoli wraca do normalności
ECB powoli więc zaczyna przygotowywać się do powrotu do normalności. Stopy procentowe nadal pozostają zerowe, ale bank ogłosił, że ten zastrzyk z gotówki będzie ostatnim. Może dlatego aukcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. W poprzednich aukcjach banki zwykle nie pożyczały więcej niż 150 mld euro. Tym razem kwota przekroczyła 230 miliardów euro. Znacząco przebiła oczekiwania - inwestorzy na rynku obstawiali, że banki zgłoszą się tym razem po około 110 mld euro.
Według Bloomberga około 50 mld euro trafiło do banków włoskich, które są w stosunkowo najtrudniejszej sytuacji. Sam Unicredit (do niedawna właściciel Pekao SA) przyznał, że pobrał z ECB 24 miliardy euro.
ECB zaczął serię aukcji TLTRO w 2014 roku. W ciągu dwunastu aukcji banki pobrały łącznie 834 miliardy euro. W tej chwili na rynku panuje przekonanie, że pierwszą po wielu latach podwyżkę stóp procentowych ECB może wprowadzić w połowie 2018 roku. Fed w USA podnosi stopniowy stopy procentowe już od 2015 roku. Tak więc kiedy ECB wycofa się z dotychczasowej niezwykle łagodnej polityki, grono państw stosujących nadzwyczajne środki w politycy monetarnej skurczy się do Japonii i Szwajcarii.