Na to posiedzenie szwajcarskiego banku centralnego rynek walutowy czekał z nieco większym niż zwykle zaciekawieniem. W ostatnich miesiącach frank dość wyraźne potaniał. Na przykład w Polsce kurs franka spadł z poziomu powyżej 3,90 PLN w czerwcu do okolic 3,70 PLN.
Frank szwajcarski w ostatnich miesiącach potaniał w Polsce o ponad 20 groszy wykres: investing.com
Waluta Szwajcarii osłabła też w stosunku do euro. Na początku lipca za euro trzeba było płacić 1,09 franka, ostatnio już 1,15 franka.
To wszystko spowodowało, że niektórzy na rynku zaczęli brać pod uwagę zmianę polityki Szwajcarów. Dotąd zawsze stałym punktem ich komunikatów były słowa o tym, że frank jest znacząco zbyt drogi („significantly overvalued”). W ostatnich dniach pojawiły się spekulacje, że tym razem bank centralny z Zurichu zrezygnuje z tego określenia (bo przecież frank już potaniał, więc może już nie jest znacząco zbyt drogi).
Taka zmiana z kolei miałaby być sygnałem dla spekulantów walutowych do kupowania franka i w efekcie moglibyśmy za chwilę obserwować ponowny wzrost notowań szwajcarskiej waluty.
Szwajcarski bank centralny faktycznie zmienił dziś nieco treść swojego komunikatu. Ale zrobił to w tak zmyślny sposób, że frank zamiast się umacniać znów tanieje. Na naszym rynku tuż przed publikacją był po 3,74 PLN, teraz jest w okolicach 3,72 PLN. Co ciekawe na wykresie widać początkowy, chwilowy ruch w górę.
Reakcja rynku na decyzję szwajcarskiego banku centralnego wykres: investing.com
To była reakcja komputerów zaprogramowanych na automatyczne kupowanie franka, jeśli w komunikacie nie będzie dokładnego sformułowania „significantly overvalued”. Faktycznie takich słów tam nie ma. Komputery z programami tradingowymi opartymi o algorytm zareagowały więc natychmiast. Ale chwilę później inwestorzy przeczytali komunikat i zorientowali się, że bank centralny zmienił konkretne wyrazy, ale nie zmienił generalnego przesłania.
Fragment komunikatu po posiedzeniu szwajcarskiego banku centralnego źródło: Swiss National Bank
W kluczowym akapicie jest mowa o tym, że ostatnie osłabienie franka „do pewnego stopnia zmniejszyło” tak zwane przewartościowanie waluty. Ale już w kolejnych zdaniach bank pisze, że frank nadal jest drogi (highly valued), a sytuacja na rynku walutowym jest zmienna. Dlatego pozostaje przy dotychczasowej polityce i nadal zastrzega sobie prawo do interwencji walutowych (czyli osłabiania franka), wtedy kiedy uzna to za konieczne.
Efekt jest taki, że wszyscy, którzy wcześniej zaryzykowali i kupili franka w nadziei, że po publikacji komunikatu będzie on drożeć teraz wycofują się z rynku, sprzedają franka i przez to zaczął on ponownie tanieć.
Szwajcarski bank centralny przy okazji swojej dzisiejszej decyzji podniósł też swoje prrognozy inflacji.
Na koniec 2019 roku ma ona wynosić 1,1 procent, a w połowie 2020 roku ma sięgnąć 1,9 procent. Możliwe więc, że gdzieś w okolicach 2020 roku Szwajcarzy zdecydują się na jakąś podwyżkę stóp procentowych (zwłaszcza jeśli wczesniej zrobi to w strefie euro EBC). Ale na razie podwyżki stóp w Szwajcarii nam nie grożą, a bankowi centralnemu udało się nie dać rynkowi żadnego pretekstu do wzrostu notowań franka.