Morawiecki premierem, czyli faktyczna dobra zmiana. Ale proszę nie oczekiwać zbyt wiele

Rafał Hirsch
Wicepremier Mateusz Morawiecki ma zostać nowym premierem. Decyzja polityczna została podjęta. Morawiecki na pewno będzie chciał zmniejszać ryzyko związane z inwestowaniem w Polsce i ma szanse na sukces. Ale pewności sukcesu nigdy mieć nie będzie.

Koniec sporów w rządzie?

Awans Mateusza Morawieckiego zapewnia mu przewagę nad wszystkimi ministrami w rządzie, z którymi do tej pory się nie zgadzał i którzy czasami blokowali jego pomysły. W tym kontekście media najczęściej wymieniały minister pracy Elżbietę Rafalską i ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.

Może to oznaczać, że teraz sprawniej pójdzie demontaż OFE, a pieniądze z funduszy trafią do ludzi (jak chce Morawiecki), a nie do ZUS (jak chce Rafalska). Zapewne oznacza to też, że rząd nie będzie już wracał do kwestii pomocy frankowiczom. A kolejne rozwiązania prawne dotyczące lepszego ściągania podatku VAT będą wchodzić w życie raczej szybciej niż wolniej. Kto wie, może nawet doczekamy się jakichś modyfikacji w przepisach dotyczących wieku emerytalnego

Koniec sporów z Brukselą?

Ale wydaje mi się, że głównym powodem zmiany na stanowisku premiera nie są sprawy dotyczące krajowej gospodarki, a raczej kwestie relacji międzynarodowych. Być może Jarosław Kaczyński uznał, że ryzyko problemów gospodarczych, które mogą nastąpić, jeśli stosunki z Unią Europejską ulegną dalszemu pogorszeniu jest na tyle duże, że trzeba temu przeciwdziałać.

W krajach demokratycznych z gospodarką rynkową, kapitał (zwłaszcza zagraniczny) pełni czasami rolę dodatkowego strażnika systemu. Tym głównym strażnikiem jest oczywiście naród, który uczestniczy w wyborach. Kiedy władza chce jednak skręcać w stronę autorytarną, ale jednocześnie chce mieć dobrą sytuację w gospodarce, wtedy prędzej czy później będzie musiała brać pod uwagę to, co mówi kapitał. Bo kapitał zagraniczny, nawet pomimo swej kapitalistycznej chciwości, zawsze może podjąć decyzję, że stąd ucieka i tym samym wywołać w kraju kryzys. Może to zrobić, kiedy uzna, że ryzyko polityczne i prawne robi się zbyt duże.

Być może sam Morawiecki, w czasie wielu swoich spotkań z inwestorami na świecie, dostał od nich wystarczająco dużo sygnałów o tym, że nie będą inwestować w kraju, który jest w permanentnym konflikcie z Brukselą.

Ważne zmiany wizerunkowe 

Sytuację można poprawiać w sposób realny albo wizerunkowy. Na ten pierwszy wpływ ma zapewne tylko Kaczyński, a Morawiecki nie będzie mógł podjąć decyzji na przykład o przywróceniu w kraju rządów prawa (na tym zapewne najbardziej zależałoby inwestorom zagranicznym).

Ale nowy premier z pewnością będzie mógł z twarzą wycofać się z konfliktów, takich jak na przykład kwestia Puszczy Białowieskiej i nie respektowania przez Polskę postanowień Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Generalnie może z sukcesem starać się o poprawę wizerunku Polski w gremiach politycznych i biznesowych na świecie. To też jest bardzo ważna sprawa, bo inwestorzy są tylko ludźmi i podejmując decyzje (np. o tym, gdzie zainwestować swoje pieniądze) biorą pod uwagę nie tylko liczby i opinie prawne, ale także swoje subiektywne przekonania oparte właśnie o ogólny wizerunek danego państwa.

To zresztą może stać się głównym celem Morawieckiego jako premiera – zmniejszanie ryzyka inwestowania w Polsce, związanego z niepewnością polityczną i prawną. Prezes Rady Ministrów, który był wcześniej prezesem banku z dominującym kapitałem zagranicznym, a także doradcą ekonomicznym byłego premiera, który dziś jest szefem Rady Europejskiej na pewno miałby na to spore szanse.

Ważny nowy minister finansów 

Pozostaje jeszcze kwestia tego, kto zostanie nowym ministrem finansów. Najlepiej byłoby, gdyby był to ktoś z ludzi pracujących do tej pory z Morawieckim. Jeśli będzie to ktoś inny, na przykład jakiś narzucony z góry polityk z PiS, który może mieć inne poglądy niż Morawiecki, wtedy za jakiś czas mogą pojawić się nowe problemy. Ważne też, czy nowy minister finansów będzie wicepremierem, tak jak było do tej pory, czy już nim nie będzie.  

Jak dotąd w Polsce tylko jeden minister finansów został premierem. Był to Marek Belka w 2004 roku. Jego rząd był jednym z lepszych w całej III RP, chociaż niestety był to rząd mniejszościowy. Ale warto pamiętać, że Belka miał ten komfort, że ministrem finansów u niego został świetny Mirosław Gronicki. Obaj panowie się lubili i dobrze ze sobą współpracowali.

Aby Morawiecki odniósł sukces jako premier, musi mieć ministra finansów, z którym też będzie mu się dobrze pracować. Jeśli tak się stanie, będziemy mogli mówić o dobrej zmianie.

Chociaż, z drugiej strony, proszę nie oczekiwać zbyt wiele. Realną władzę w Polsce nadal będzie mieć przede wszystkim Jarosław Kaczyński. A Mateusz Morawiecki na pewno pilnie obserwował w ostatnich dniach, w jakim stylu i jakim trybie można w Polsce odwołać z funkcji premiera. Nawet takiego, który nie miał żadnych problemów ani z większością w parlamencie, ani z poparciem w sondażach. On też będzie mógł tak skończyć. W dowolnym, nieznanym mu momencie.

To oczywiście okoliczność bardzo niedobra zarówno dla samego premiera, jak i dla całej gospodarki. No cóż, jak już raz napisałem: proszę nie oczekiwać zbyt wiele.

Więcej o: