Na kwotę 87 miliardów złotych składają się:
- obligacje hurtowe w złotych za 61,7 mld PLN
- obligacje i kredyty w walutach obcych za 20,1 mld PLN
- obligacje detaliczne za 5,4 mld PLN
Już 25 stycznia trzeba będzie spłacić obligacje dziesięcioletnie o wartości 8,6 mld złotych, które sprzedawał jeszcze rząd Jarosława Kaczyńskiego w 2007, a potem rząd Donalda Tuska aż do 2010 roku.
Potem w kwietniu mamy wykup obligacji pięcioletnich z 2013 za 14,6 mld złotych. W maju trzeba spłacić ponad 1 miliard franków szwajcarskich (dług oprocentowany ujemnie). W czerwcu oddajemy 2 miliony euro. W lipcu znów polskie obligacje pięcioletnie za 18,7 mld złotych, a w październiku dwuletnie z 2016 za 19,7 mld złotych. W listopadzie mamy do spłaty obligacje w euro i w japońskich jenach. Obligacje detaliczne będą spłacane po trochu każdego miesiąca.
Proszę się nie bać, w tym roku (tak jak w każdym dotychczasowym) długu panstwa nie spłacamy pieniędzmi podatników. Potrzebne środki pożyczymy od tych samych firm i banków, którym musimy spłacić stare długi. Czyli je "zrolujemy".
Zdobycie z rynku pieniędzy potrzebnych na spłatę długu nie powinno stanowić żadnego problemu. Tylko w pierwszym kwartale resort finansów planuje pożyczyć od inwestorów, którymi są głównie banki, firmy ubezpieczeniowe i fundusze inwestycyjne nawet do 35 miliardów złotych.
W projekcie tegorocznego budżetu zapisano, że łączne potrzeby pożyczkowe Polski na ten rok to aż 181,7 miliarda złotych. To pieniądze potrzebne na spłatę wszystkich przypadających na ten rok długów, odsetek oraz pokrycie tegorocznego deficytu w finansach publicznych. Kwota brzmi imponująco, ale nie jest specjalnie wyjątkowa. Polska w 2016 pożyczyła od inwestorów blisko 150 mld złotych, a w 2017 ponad 120 mld złotych.
Pierwsza z zaplanowanych na ten rok aukcji sprzedaży obligacji odbyła się w ostatni czwartek i była sporym sukcesem. Rząd pożyczył nieco ponad 6 miliardów złotych, ale chętni chcieli kupić nasz dług za 13,7 mld PLN. Z popytem na polskie obligacje nie ma więc żadnego problemu. Po tej aukcji mamy już zaspokojoną jedną trzecią całych tegorocznych potrzeb pożyczkowych (bo rząd zaczął się nimi zajmować już pod koniec 2017).
Ważne też, że nowy dług zaciągamy przy niższym oprocentowaniu niż ten stary. Obligacje, które w tym roku trzeba wykupić miały oprocentowanie roczne na poziomie 2,5 procent oraz 3,75 procent ( w zależności od serii). Za papiery sprzedawane na ostatniej aukcji trzeba będzie płacić rocznie 2,5 procent (za pięcioletnie) i 2,75 procent (za dziesięcioletnie).