Smartfony stały się tak powszechne, że niemal ich nie zauważamy. Nie zdajemy sobie też sprawy, jak bardzo zrewolucjonizowały świat. Jedną z konsekwencji popularności urządzeń mobilnych jest rozwój internetu rzeczy (Internet of Things).
W tym pojęciu mieszczą się różnego rodzaju urządzenia, które mają jedną zasadniczą cechę: pozwalają na zdalne monitorowanie i sterowanie. Światłami, oknami, roletami, klimatyzacją, po prostu RTV/AGD. W zasadzie dowolnym urządzeniem elektrycznym.
Według raportu Ericsson Mobility popularność IoT zwiększy się w najbliższym czasie znacząco - w 2018 roku urządzeń tego typu ma być 1,1 miliarda, czyli więcej niż smartfonów.
Intensywny wzrost, powiązany z rosnącą popularnością inteligentnych urządzeń, widać też w segmencie internetu mobilnego. Szczególnie na Bliskim Wschodzie i w Afryce, gdzie do roku 2021 rynek ten ma zwiększyć się czterokrotnie. Nawet w Stanach Zjednoczonych, które wydają się rynkiem rozwiniętym i nasyconym, ma zyskać 50% na popularności.
W Polsce internet rzeczy to wciąż novum. Choć korzystamy z rozwiązań, typu wearables (opaski, smartwatche) czy posiadamy w domu urządzenia RTV/AGD, które już można łatwo łączyć w jednolite systemy zarządzania procesami, to wciąż na poziomie kompleksowych rozwiązań internet rzeczy jest w naszym kraju w powijakach. Tak zwane smart home, intelgentne domy i systemu do ich tworzenia to wciąż rzadkość. Sytuacja jednak się zmienia, o czym mówi Krystian Bergmann, Key Account Technical Manager w Fibaro:
Jako producent systemów do Inteligentnego Domu zauważamy znaczący wzrost popularności tego typu systemów w naszym kraju. Klienci są co raz bardziej zainteresowani poprawą bezpieczeństwa i komfortu. Najważniejszym czynnikiem zwiększającym adaptację Internetu Rzeczy są co raz niższe ceny urządzeń. Obecnie podstawowy system Automatyki Budynkowej zorientowany na IoT (taki jak Fibaro) to wydatek rozpoczynający się od 2 tysięcy złotych, więc IoT przestaje być domeną urządzeń tylko dla wybranych. Kolejny ważnym czynnikiem jest szybki rozwój branży budowlanej i deweloperskiej. Kolejni deweloperzy zaczynają oferować systemy Inteligentnego Domu aby zwiększać atrakcyjność oferty.
Nie brakuje jednak zagrożeń dla rozwoju internetu rzeczy, na które również wskazuje Krystian Bergmann:
"Jeśli chodzi o zagrożenia dla rozwoju IoT to przede wszystkim różnorodność protokołów komunikacyjnych i trudność w obsłudze i konfiguracji niektórych urządzeń przez użytkowników. Póki co IoT jest najlepiej adaptowane przez entuzjastów nowych technologii, ale nadal słabo, np. przez osoby starsze. W Fibaro staramy się wykorzystywać technologię z największym potencjałem tworzenia ekosystemu urządzeń oraz tworzyć rozwiązania najprostsze w instalacji i obsłudze."
Na rynek trafiają coraz lepsze generacje urządzeń związanych z internetem rzeczy. Dziś by sterować, np. światłami wystarczy niewielki moduł zamontowany w puszcze elektrycznej, w miejscu, gdzie zbiegają się kable. Zaawansowanie technologii zapewnia dziś bezawaryjność urządzeń, ich szybkość, dobrą jakość transmisji danych.
Miniaturyzacja elektroniki, napędzona rozwojem smartfonów, sprawiła, że rozwiązania IoT stały się w miarę tanie, a jednocześnie wydajne. Wkrótce centrum inteligentnego domu będzie już nie smartfon, a telewizor. To za jego pomocą będzie można kontrolować stan poszczególnych urządzeń. Co ważne, nie trzeba kupować inteligentnych urządzeń, by sterować nimi smartfonem czy telewizorem. Zwykłe urządzenia, które posiadamy w domu, można uczynić inteligentnymi podpinając je do odpowiedniego adaptera, sterownika. Na razie jednak producenci skupiają się na dopracowaniu sterowania głosowego, tak, by było jak najbardziej intucyjne i naturalne.
Rynek internetu rzeczy czeka świetlana przyszłość. Producenci infrastruktury internetowej, urządzeń, które odpowiadają za dostarczenie nam sieci, producenci smartfonów, pralek, a nawet samochodów, są już gotowi na rewolucję. Warto się w nią włączyć.