Ile gospodarka płaci za zwolnienia? To prawie 17 miliardów zł

Z danych ZUS wynika, że w ubiegłym roku, polscy pracownicy spędzili na zwolnieniach aż 266 milionów dni. Wynikające z ich absencji straty w gospodarce trzeba liczyć w miliardach.

Ponad ćwierć miliarda dni na zwolnieniu rocznie? Niestety, to nie pomyłka. Ta z pozoru absurdalna liczba to suma wszystkich dni wolnych, które z powodu prawdziwej lub wyimaginowanej choroby Polacy spędzili w domu, a nie w pracy. Oznacza to, że, teoretycznie, każdy z 16 mln pracowników nie pokazał się w pracy przez ponad trzy tygodnie - dokładnie 16 dni roboczych. Jeśli dodać do tego 20 lub 26 dni gwarantowanego urlopu okaże się, że dwa z dwunastu miesięcy spędziliśmy - mniej lub bardziej zgodnie z prawem - nie angażując się w firmowe sprawy.

Oczywiście gospodarka wiele na tym braku aktywności straciła. Ile? Jednoznacznie trudno stwierdzić, choć GUS i ZUS starają się wymierzyć skalę strat. Z danych tych instytucji wynika, że w 2014 r. chorowaliśmy przez 212 mln dni. Wszystkie zwolnienia (lewe i uczciwie) wygenerowały koszty w wysokości 13,5 mld złotych. W minionym roku nieobecności było więcej, więc i koszty wzrosły - według szacunków do prawie 17 miliardów.

641 zł na pracownika

Według szacunków Medicover, firmy oferującej prywatną opiekę medyczną, na zwolnieniach rocznie każdy przedsiębiorca traci 816 zł-1457 zł (w tych badaniach niższa kwota odpowiadała kosztom przy opiece sieci Medicover) w przeliczeniu na jednego pracownika. Z innych wyliczeń, firmy Conperio, która zajmuje się ograniczaniem absencji chorobowej, absencja na średnim poziomie około 5 proc. (taka część załogi idzie na zwolnienia) to strata od 3 do 4,5 tys. zł rocznie w przeliczeniu na jednego pracownika.

Straty gospodarki i manko we własnej kasie stara się ograniczyć ZUS. Ostatecznie po 33 dniu zwolnienia to on, a nie firma, płaci choremu. Jego urzędnicy skrupulatnie kontrolują zasadność przyznawania zwolnień. Gdy pod lupe wzięli wszystkich chorych w 2015 r. okazało się, że co ósme zwolnienie jest lewe. Lekarze orzecznicy ZUS wydali decyzję o zmniejszeniu albo cofnięciu wypłacanych świadczeń na łączną kwotę 195 mln złotych.

Depresja zbiera żniwo

Z danych Conperio wynika, że nie pojawiamy się w pracy, bo zaraziliśmy się grypą od kogoś z pracy (25 proc.), dotknęło nas schorzenie układu kostno-stawowego, mięśniowego i tkanki łącznej (14,7 proc.) albo zapadliśmy na chorobę układu oddechowego (12,8 proc.) czy nerwowego (8,5 proc.). Innym ważnym czynnikiem zwiększającym absencję jest stres, który prowadzi do rozmaitych zaburzeń nastroju. Rocznie z tego powodu nie pracuje około 200 tys. pracowników.

Cenę, jaką gospodarka płaci za zaburzenia nastroju, głównie depresję, policzyła w 2015 r. (dane za 2014 r.) dr Małgorzata Gałązka-Sobotka z Uczelni Łazarskiego. Wyniki jej badań, opartych na danych ZUS i NFZ, wprawiają w osłupienie. Pracownicy z zaburzeniami nastroju i dotknięci ciężkim stresem spędzili na zwolnieniach 6,1 mln dni. A gospodarka zapłaciła za to aż 2,6 mld zł. Koszt samych zasiłków to około 800 mln zł. Na ogół są to zwolnienia długoterminowe, trwające wiele miesięcy. Do kosztów zasiłków dodać więc należy koszty leczenia, koszty utracone firm i wydatki na nowe procesy rekrutacyjne.

Więcej o: