Jeszcze kilka lat temu transfery na poziomie kilku megabitów na sekundę były co najwyżej pobożnym życzeniem. Zwłaszcza, gdy mowa o internecie mobilnym. Bardzo szybki rozwój sieci LTE sprawił jednak, że kilkadziesiąt megabitów na sekundę już jakiś czas temu stało się standardem.
W miarę przyzwyczajania się do szybkiego internetu, rosną również nasze oczekiwania. Wymagamy jak najszybszej, bezproblemowej sieci, która będzie działać w każdym miejscu Polski. Jednocześnie zużywamy coraz więcej transferu i korzystamy z większej liczby urządzeń. To sprawia, że inwestycje w sieć są dziś absolutnie niezbędne.
Warto tu przytoczyć konkretne liczby. Z szacunków firmy analitycznej Cisco wynika, że w 2025 roku na jedną kartę SIM będą przypadały aż 52 GB danych. W 2018 roku w Polsce było zarejestrowanych 53 mln kart SIM, a więc znacznie więcej niż mieszkańców. Gdyby za 6 lat było ich tyle samo, oznaczałoby to, że łącznie w ciągu miesiąca będziemy zużywać 2,76 mld GB danych z mobilnej sieci.
Być może analizy te są nawet zbyt ostrożne, bo Państwowy Instytut Łączności podaje, że w 2025 roku na jedną kartę SIM może przypadać nawet 68 GB zużytego transferu. Aby dobrze oddać skalę tych danych wystarczy wspomnieć, że jeszcze w 2017 roku było to 3,5 GB na jeden numer.
Rosnące zapotrzebowanie na dane to jednak nie jedyne wyzwanie stojące przed operatorami. Kolejnym jest stale zwiększająca się liczba urządzeń podłączonych do sieci. Warto bowiem pamiętać, że z internetu mobilnego korzystają nie tylko smartfony, ale również urządzenia takie jak bankomaty, terminale płatnicze, całe floty pojazdów, stacje pogodowe czy poszczególne części składowe inteligentnego miasta, np. sygnalizatory na skrzyżowaniach.
To jednak nie koniec, bo wszystko wskazuje na to, że liczba urządzeń podpiętych do sieci będzie rosła szybciej niż kiedykolwiek w historii. Właśnie w najbliższych latach do domów będzie trafiać coraz więcej urządzeń internetu rzeczy, takich jak pralki, lodówki, a nawet żarówki, a na ulice wyjadą autonomiczne samochody. Wszystkie te urządzenia będą wymagały stałego, szybkiego i bezproblemowego połączenia z siecią. Aby im je zapewnić, niezbędne będą inwestycje w sieć.
W przypadku sieci Play takie inwestycją są czynione już od kilku lat. Dziś Play ma najnowocześniejszą sieć w Polsce. W styczniu w Gdyni fioletowy operator włączył nadajnik nr 7000, a w ciągu najbliższych 3 lat zamierza wybudować kolejne 2500 stacji.
W zasięgu szybkiej sieci LTE jest dziś już 97 proc. mieszkańców naszego kraju. Operator deklaruje też, że do 2022 roku nie będzie już potrzeby korzystania z roamingu krajowego.
Coraz częściej słyszymy też, że wprowadzenie 5G jest dziś koniecznością. Samo 5G to zresztą ostatnio bardzo medialny temat. Ale czym jest tak naprawdę 5G i co jego wprowadzenie oznacza dla przeciętnego Kowalskiego?
5G to standard sieci komórkowej kolejnej generacji, następca 4G. 5G wprowadza kilka rozwiązań technologicznych, jedną z nich jest modulacja 256QAM, co oznacza, że w jednym strumieniu danych mieści się więcej bitów. Co więcej, 5G zestawi więcej strumieni łączących stację z urządzeniem końcowym, np. smartfonem.
Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim to, że będziemy mogli skorzystać ze znacznie większych szybkości, przynajmniej kilkukrotnie przewyższających obecny standard. 5G zapewni też mniejsze opóźnienia w transmisji danych (to istotne np. przy grach online) i ogólnie stabilniejsze połączenie ze stacjami przekaźnikowymi. Ma też bezproblemowo działać przy ogromnych prędkościach, co ma znaczenie w kontekście autonomicznych samochodów.
Nie jest jednak tak, że pewnego dnia wszystkie firmy telekomunikacyjne w Polsce włączą sieć 5G, a każdy z nas będzie mógł z niej skorzystać. To proces znacznie bardziej skomplikowany, wymagający ogromnych nakładów w infrastrukturę i stopniowego modernizowania istniejących już nadajników.
Na razie prace nad 5G wciąż trwają. Nowa sieć nie jest jeszcze ustandaryzowana i minie zapewne kilka lat, zanim na dobre zadomowi się w Polsce. Do jej obsługi są zresztą potrzebne nowe urządzenia. Na ten moment żaden ze smartfonów nie obsługuje jeszcze 5G, dlatego przed skorzystaniem z 5G czeka nas jeszcze wymiana telefonów na nowe.
Play poczynił już nawet pierwsze kroki, dzięki którym wprowadzenie 5G ma przejść nieco bardziej „gładko”. To przede wszystkim wdrożenie zaawansowanych technologicznie rozwiązań, takich jak synchronizacja czasu (fazy) czy Cloud Air, niezbędnych do wdrażania sieci 5G w przyszłości.
Fioletowy operator modernizuje własną sieć pod możliwość obsługi tego standardu. Co więcej, prace te pomogą również w znacznie szybszym włączeniu sieci 5G, gdy ta zostanie już udostępniona.
Na razie 5G Ready obsługuje 15 proc. spośród 7 tys. nadajników. Do końca roku ma ich być już 30 proc.. W przyszłości ma być ich oczywiście jeszcze więcej. Jak na razie w zasięgu tej sieci jest 11 proc. Polaków, ale wskaźnik ten będzie dalej rósł. Warto jednak wiedzieć, że z 5G Ready skorzystają na razie wyłącznie posiadacze kilkunastu najlepszych modeli smartfonów.
Można powiedzieć, że 5G Ready jest czymś pomiędzy 4G, a 5G. Obsługuje m.in. wspominaną modulację 256QAM, która pojawi się również w 5G. Jest również zgodna z technologią MIMO4x4, czyli zestawienie czterech strumieni danych pomiędzy stacją i urządzeniem klienta (np. smartfonem) oraz wspomnianą wcześniej synchronizacją czasu i Cloud Air, które dziś dostępne są tylko u fioletowego operatora.
W praktyce oznacza to, że 5G Ready zapewni bardziej stabilne połączenie i przede wszystkim znacznie szybszy przesył danych. W idealnych, tj. laboratoryjnych warunkach, wyniki powinny przekroczyć nawet 600 Mb/s. W praktyce transfer danych u klientów powinien podwoić się względem sieci 4G. Jeśli dziś macie więc prędkości rzędu 100 Mb/s, w 5G Ready skorzystacie z transferu na poziomie 200 Mb/s.
5G Ready to świetny pokaz możliwości, jaki w przyszłości będzie miało 5G. Gdy sieć kolejnej generacji zostanie włączona, czeka nas bowiem kolejny „skok” prędkości transferu danych.