Sztuka godzenia bezpieczeństwa z zyskami, czyli jak budować portfel inwestycyjny w czasach kryzysu

Dla osób chcących pomnażać swoje oszczędności nastały ostatnio inne czasy. Nie oznacza to absolutnie, że gorsze. Po prostu inne, do których należy się dostosować. To świetna okazja, aby jeszcze raz przemyśleć swoją strategię budowania portfela inwestycyjnego.

Stopy procentowe w Polsce zbito niemal do zera, aktualnie referencyjna stopa NBP wynosi raptem 0,1 proc. Wskutek ostatnich cięć (jeszcze w marcu główna stopa wynosiła 1,50 proc.) potężnie spadło już i tak nierewelacyjne oprocentowanie lokat bankowych. Niemałą sztuką jest obecnie znalezienie depozytów na więcej niż 0,5-1 proc.

Siłą rzeczy ucierpiało też oprocentowanie bezpiecznej alternatywy dla lokat bankowych - a mianowicie obligacji skarbowych. Po cięciu, od maja przykładowo papiery 3-miesięczne są oprocentowane na poziomie tylko 0,5 proc., dwuletnie na 1,1 proc. To kolejno o 1 i 1,1 punktu procentowego mniej niż jeszcze w kwietniu.

Nie najlepsze oprocentowanie lokat bankowych czy obligacji skarbowych zapewne można by jeszcze przełknąć nieco łatwiej, gdyby nie inflacja.Ta w ostatnich miesiącach w Polsce przekraczała nawet 4,5 proc. Ostatnio jest nieco niższa - w maju wyniosła 2,9 proc., w kwietniu 3,4 proc. - nadal jednak są to poziomy, które w ostatnich latach obserwowaliśmy rzadko.

Inflacja w połączeniu z rekordowo niskimi stopami procentowymi stworzyły dla oszczędzających sytuację mocno niekomfortową.Realne oprocentowanie np. lokat bankowych, czyli po uwzględnieniu utraty wartości pieniądza w czasie, w ostatnich miesiącach oscyluje wokół minus 3 proc.

Okazuje się więc, że depozytom bankowym i obligacjom - czyli temu, co jeszcze niedawno kojarzyło się z może i nie ogromnymi zyskami, ale jednak ze stuprocentowym bezpieczeństwem - wytrącony został na jakiś czas ten pierwszy argument. Aktualnie realnie zarobić na nich nie można zbyt wiele. Można minimalizować straty związane z inflacją, bo jednak środki trzymane na nieoprocentowanym koncie osobistym czy gotówka w komodzie będą traciły swoją realną wartość jeszcze mocniej.

Na dodatek próby poszukiwania bezpiecznych okazji za granicą także zakończą się fiaskiem, bo cięcia stóp i spadająca rentowność obligacji nie jest wyłącznie polską domeną. To samo dzieje się na innych rynkach. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że taka sytuacja szybko się nie zmieni. W Polsce niemal zerowe stopy to nowość, ale np. w Europie Zachodniej od kilku lat to już codzienność. Nie da się wykluczyć, że i z nami zostaną na dłużej, choćby dlatego, że oznaczają bardzo tani kredyt dla państwa, które wszak teraz bardzo mocno zadłuża się na programy pomocowe dla gospodarki.

W każdym razie, do nowych okoliczności zarządzania swoim portfelem inwestycyjnym trzeba się przyzwyczaić i dostosować.

Akcje? To szansa na zyski, ale i ryzyko

Jak osiągać wobec tego obecnie zyski także w wymiarze realnym? Szansę (ale nie pewność!) na przyzwoite, albo wręcz naprawdę pokaźne zyski, dają inwestycje giełdowe. Ceną za tę nadzieję jest jednak podwyższone ryzyko. Nawet w "normalnych" czasach inwestycje w akcje rodzą ryzyko utraty części zainwestowanych środków w danym okresie.

Niepewność związana z epidemią i kryzysem jest tu dodatkowym czynnikiem, który może wzmagać wahania kursów. Dobre wieści z frontu walki z kryzysem (np. pozytywne dane ze światowych gospodarek, przełom w pracach nad szczepionką na COVID-19 itp.) mogą u inwestorów wzbudzić euforię i przełożyć się na dynamiczne wzrosty kursów akcji. Ale wiadomości złe mają potencjał, aby wywoływać odwrotną reakcję. Kryzys rodzi więc szanse na ponadprzeciętne zyski, ale dla niedoświadczonych inwestorów może też okazać się srogą lekcją.

Połączyć ogień z wodą

Jak wobec tego inwestorzy powinni budować obecnie swój portfel inwestycyjny? Oczywiście każdy ma swoją roztropność, więc nie jest to żadna rekomendacja i pewna porada, ale w dzisiejszych czasach jednym z rozwiązań może być rozsądne wyważenie proporcji aktywów charakteryzujących się pełnym bezpieczeństwem a tych, które dają nadzieję na większe zyski. Słowem, chodzi o to, aby nie schodząc znacząco z akceptowanego poziomu ryzyka, spróbować sięgnąć po trochę więcej niż dają np. same lokaty bankowe. Wszystko okraszając oczywiście stosowną dywersyfikacją portfela, czyli nieuzależnianiem w dużym stopniu jego wyników od zachowania pojedynczych aktywów.

Można oczywiście taki portfel budować samodzielnie. Nie każdy ma jednak oczywiście ku temu wiedzę, czas i możliwości. Alternatywnym rozwiązaniem jest powierzenie pieniędzy osobom zarządzającym funduszami inwestycyjnymi.

Takim alternatywnym rozwiązaniem dla lokat bankowych - starający się łączyć w sobie ogień z wodą, czyli względne bezpieczeństwo środków z szansami na realne zyski, może być fundusz inwestycyjny Caspar Stabilny. Jego strategia opiera się na trzech filarach. Po 30-40 proc. struktury portfela funduszu stanowią polskie oraz amerykańskie obligacje skarbowe. One mają na celu zapewnienie bezpieczeństwa inwestycji. Cechują się także wysoką płynnością.

Uzupełnienie portfela funduszu (od 0 do 35 proc. jego struktury)stanowią akcje globalnych spółek. To jest ten komponent, którego celem jest wypracowanie najwyższych zysków, a dzięki temu - dodatniej realnej stopy zwrotu całej inwestycji.

Większa część portfela funduszu lokowana jest w zagraniczne instrumenty. To walutowe uzależnienie - m.in. od kursu dolara amerykańskiego - może stanowić dodatkowe źródła zysku albo przynajmniej sposób na redukowanie strat. Dlaczego? Choćby dlatego, że zwykle, gdy na rynku nastroje są kiepskie, inwestorzy sprzedają m.in. akcje (i ich kurs spada) i kupują bezpieczniejsze aktywa, który są m.in. dolar czy amerykańskie obligacje. Zatem straty na giełdzie są rekompensowane przez drogiego dolara. Działa to też w drugą stronę - gdy nastroje inwestorów są dobre i akcje na giełdzie drożeją, zwykle umacnia się też złoty. Taki mechanizm zależności od waluty obcej można więc dodatkowo uznać za kolejny bufor bezpieczeństwa dla inwestycji.

Łącznie więc Caspar Stabilny charakteryzuje się średnim ryzykiem inwestycyjnym. W ostatnich miesiącach taktyka funduszu dała dobre rezultaty - w skali minionych 12 miesięcy stopa zwrotu z Caspar Stabilny wyniosła 8,88 proc. (stan na 9 czerwca br.). Oznacza to, że naprawdę z dużym naddatkiem można pokonać inflację, dając ponad 5 proc. realnego zysku.

Ale uwaga! Należy pamiętać, że lokowanie środków w jednostki funduszy inwestycyjnych zawsze jest związane z ryzykiem utraty części kapitału. Optymistyczne wyniki jakichś funduszy w przeszłości nie dają pewności, że uda się je powtórzyć.

Środki zainwestowane w jednostki funduszu można wycofać w każdej chwili, natomiast warto pamiętać, że rekomendowany czas inwestycji to minimum trzy lata.

Więcej szczegółowych informacji o funduszu można znaleźć w jego Prospekcie Informacyjnym oraz dokumencie kluczowych informacji dla inwestora, które znajdują się na stronie www.caspar.com.pl.

Więcej o: