Answear.com uruchomił w 2011 roku Krzysztof Bajołek – menedżer, który wcześniej zbudował od zera marki House i Mohito, po czym sprzedał je do LPP (właściciela m.in. Reserved czy Cropp). Chcąc dalej być związanym z rynkiem odzieżowym, szukał jednocześnie pomysłu na stworzenie nowego modelu biznesowego. Tak powstała multibrandowa odzieżowa platforma e-commerce.
Dzisiaj w ofercie Answear znaleźć można kolekcje damskie, męskie oraz dziecięce ponad 350 międzynarodowych marek. Wśród nich są zarówno znane marki popularne (Mango, Vero Moda), sportowe (Adidas, Nike, New Balance), kultowe marki dżinsowe, (Levi’s, Lee, Wrangler), jak i marki z wyższej półki (Diesel, Guess Jeans, Tommy Hilfiger, Valentino, DKNY). Sklep jest też regularnie nagradzany – eksperci i kupujący często mówią o nim jako o najlepszym, polskim wielomarkowym sklepie odzieżowym online.
Sukces Answear nie ogranicza się do polskiego rynku. Dobrze kojarzą tę platformę oraz markę internauci w pięciu innych krajach – sklep działa poza Polską, na Ukrainie, w Czechach, na Słowacji, w Rumunii oraz na Węgrzech.
2013 rok to ważna data w historii rozwoju spółki Wearco, do której należy Answear. Wtedy mniejszościowy pakiet udziałów w niej objął fundusz MCI.TechVentures, którego strategia zakłada inwestycje w spółki będące liderem w wybranych segmentach gospodarki cyfrowej i charakteryzujące się dużym potencjałem wzrostu.
– Answear.com, oferujący ponad 350 marek i 50 tys. produktów jest pierwszym projektem o tak dużej skali na rynku polskim, który może z sukcesem wykorzystać wysoką dynamikę wzrostu segmentu e-fashion – mówił już w 2013 roku przedstawiciel MCI.
– Celem inwestycji jest umocnienie pozycji rynkowej Answear.com w Polsce i wybranych krajach Europy Środkowo-Wschodniej w segmencie multibrandowych sklepów online. Jesteśmy przekonani, że dzięki pozyskaniu tak doświadczonego inwestora, jakim jest fundusz MCI.TechVentures osiągniemy ten cel szybciej, m.in. poszerzając ofertę produktową dla klientów, zwiększając nakłady na promocję oraz wprowadzając własną markę – deklarował z kolei Krzysztof Bajołek, prezes i założyciel Wearco.
I tak też się stało. Niedługo po wejściu funduszu do spółki, powstała nowa strategia zakładająca zagraniczną ekspansję Answear.
- Polska jest dość dużym rynkiem, ale mimo wszystko za małym, by zbudować tu biznes naprawdę wielkiej skali, liczony w miliardach złotych przychodów – tłumaczy Maciej Bogaczyk, dyrektor inwestycyjny w MCI Capital.
W opracowaniu nowej strategii i jej późniejszym wdrożeniu pomocne było również to, że nowy udziałowiec – fundusz MCI.TechVentures, miał bogate doświadczenie w działalności na rynkach zagranicznych. Finalnie, otwarcie nowego rynku działalności to zdecydowanie więcej niż tylko przygotowanie dodatkowej wersji językowej witryny sklepowej czy też aplikacji mobilnej.
W kwietniu 2014 roku, po kilku miesiącach przygotowań, Answear uruchomił czeską wersję serwisu. Chwilę później ruszyła wersja słowacka.
- Wybór tych rynków był przemyślaną decyzją. Po pierwsze, sprzyjała nam tu bliskość kulturowa i geograficzna. Centrum logistyczne Answear zlokalizowane jest pod Krakowem, co pozwala spółce na realizację dostaw do czeskiej Ostrawy czy też słowackiej Żyliny, w czasie zbliżonym dla dostaw do np. Warszawy – mówi Maciej Bogaczyk.
Ważne też było to, że rynek e-commerce w Czechach i na Słowacji - w chwili wejścia na niego - rozwijał się w tempie ponad 20 proc. rocznie. Średnia wartość rocznych e-zakupów Czechów jest nieco wyższa niż w Polsce.
- W Czechach ponadto znakomita większość zakupów pochodzi z jednego miasta – z Pragi. To ułatwia całą logistykę – dodaje Maciej Bogaczyk.
W 2015 roku Answear uruchomił operacje na Ukrainie. – W chwili, kiedy zaczęliśmy się zastanawiać nad wejściem na rynek ukraiński, wydawało się, że ryzyko polityczne nie będzie miało kluczowego wpływu na nasz biznes– mówi Maciej Bogaczyk.
Wyższe niż w Polsce ceny odzieży markowej i związana z tym możliwość wypracowania wyższych marż, zachęciły spółkę do ekspansji na wschód. – Biznes ułatwia tam również korzystna polityka celna Ukrainy – dodaje dyrektor inwestycyjny w MCI i zauważa, że tamtejszy rynek ma przy tym swoją specyfikę – Klienci są bardziej podatni niż w Polsce na wyprzedaże.
Wtedy też, przy wejściu na rynek ukraiński, przećwiczona została strategia debiutu na nowych zagranicznych rynkach. Testowana była już wcześniej w Czechach i Słowacji. Zastosowano ją również później, kiedy Answear uruchamiał serwisy w Rumunii i na Węgrzech.
- Pierwsza jest faza analityczna. Zastanawiamy się, do jakiego kraju chcemy wejść, jaki potencjał mają te rynki, jak są duże, jak rozwija się tam e-commerce. Potem ustalamy, gdzie chcemy mieć biuro – to niekoniecznie musi być stolica. Na Ukrainie np. siedzibę mamy we Lwowie – łatwiej tam dotrzeć z Krakowa. Następnie szukamy dobrego Country Managera oraz rzetelnych kurierów, agencji reklamowych, czy rozwiązań do procedowania płatności. Równocześnie przygotowujemy odpowiednio nasz system IT – opowiada Maciej Bogaczyk.
Po Ukrainie Answear wszedł do Rumunii – Rumuńska gospodarka rozwija się niezwykle szybko, podobnie jej rynek e-commerce. Rośnie on w tempie 30-40 proc. rocznie – mówi Maciej Bogaczyk o przyczynach wyboru Rumunii jako kolejnego kierunku ekspansji.
Polska spółka wykorzystała też fakt, że w 2015 roku pewnej zadyszki na rumuńskim rynku dostał tamtejszy lider w dziedzinie sprzedaży odzieży online – serwis FashionDays.
A dlaczego Węgry? – Między innymi z powodów logistycznych, skoro już dostarczamy przesyłki na Bałkany - do Rumuni, to i tak trzeba w tym celu przejechać z Krakowa przez Budapeszt – mówi Maciej Bogaczyk.
Dołożenie jednego klocka do układanki wydawało się więc oczywistą koniecznością. Zwłaszcza, że konkurencja na Węgrzech nie wydawała się zbyt silna.
Strategia budowy regionalnego championa online – realizowana przez Answear – okazała się sukcesem. Dowodzą tego również duże przychody – 160 mln zł w ubiegłym roku – i wspomniany już fakt, że w ponad 50 proc. pochodzą one z rynków zagranicznych.
Poza tym, to oczywiście nie koniec. Answear myśli o kolejnych kierunkach ekspansji. W tym roku wejdzie do jednego z krajów bałkańskich albo Europy Wschodniej. Niewykluczone też, że w przyszłości spróbuje swoich sił na niełatwych i konkurencyjnych rynkach niemieckojęzycznych.