Skąd taka sytuacja? - Po pierwsze, inny jest średni staż pracy kobiet i mężczyzn. Różnica wynosi ponad trzy lata na niekorzyść pań - mówi Łukasz Komuda, ekonomista, ekspert rynku pracy, redaktor portalu Rynekpracy.org.
- Różnica wynika przede wszystkim z czasu, który zajmują ciąże i wychowywanie dzieci. Przez te kilka lat kobiety nie opłacają składek. W efekcie ich suma jest mniejsza niż u mężczyzn. To z kolei przekłada się ostatecznie na niższe świadczenie emerytalne - dodaje Komuda.
Kolejną przyczyną jest niższy wiek emerytalny dla kobiet. - System kapitałowy uzależniony jest od tego, jak długo pracujemy, a co za tym idzie - ile czasu odprowadzamy składki - tłumaczy prof. dr hab. Elżbieta Mączyńska, ekonomistka, wykładowczyni Szkoły Głównej Handlowej.
- Kobiety odprowadzając je krócej, gromadzą mniejszą sumę na swoje utrzymanie na starość. Do tego często wykonują prace niskopłatne - zauważa prof. Mączyńska. I rzeczywiście, luka płacowa, czyli różnica w zarobkach kobiet i mężczyzn, wyniosła w 2017 roku aż 16%. Kobiety krócej pracują, mniej zarabiają, płacą niższe składki. Ostatecznie więc uzyskują mniejsze emerytury. Poza tym kobiety częściej studiują, dlatego też później wchodzą na rynek pracy.
Na różnicę w wysokości tego świadczenia wpływa także przewidywalna długość życia kobiet. Jest ona wyraźnie wyższa niż u mężczyzn. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego za 2016 rok, sześćdziesięciopięcioletni mężczyzna miał jeszcze przed sobą około szesnastu lat życia. Kobieta w tym samym wieku miała jeszcze 20,5 roku. Podobnie średnia długość życia obu płci różni. Za rok 2017 wynosiła dla panów przeciętnie 73,9 lat, Dla pań 81,9 lat. Te dane mają znaczący wpływ na wyliczenie wysokości otrzymywanej emerytury.
Kobietom często trudniej znaleźć zatrudnienie. - Pracodawcy obawiają się, że pracownice mogą zajść w ciążę. Jeśli w nią zajdą, idą na urlop wychowawczy, więc mają krótszy czas pracy. Dodatkowo wcześniej przechodzą na emeryturę i dłużej na niej żyją, co sprawia, że zebrana suma dzielona jest na więcej lat. Aktualnie polska rzeczywistość nie sprzyja im specjalnie na rynku pracy - podsumowuje Komuda.
Czy w takim razie szykuje się w Polsce cała armia przyszłych ubogich emerytek? - Jeśli nie będzie wyrównania i podwyższenia wieku emerytalnego dla kobiet, możemy się spodziewać, że będzie coraz więcej kobiet, nawet bez prawa do emerytury minimalnej- stwierdza prof. dr hab. Ryszard Szarfenberg z Instytutu Polityki Społecznej.
- To będzie problem nie tylko dla tych kobiet, ale dla całego państwa - mówi prof. Mączyńska. - Jeśli czyjaś emerytura będzie niższa niż minimalna, to takiemu emerytowi trzeba będzie dopłacić z budżetu państwa - podkreśla wykładowczyni
- Mi się podoba propozycja, żeby kobietom, które urodziły minimum czwórkę dzieci, przyznać dodatkowe świadczenie emerytalne - mówi prof. Mączyńska. - To nie wydatek, a inwestycja. Z tego dziecka wyrośnie przecież młody człowiek, który będzie pracował, płacił podatki, obsługiwał nas na starość, dodaje wykładowczyni.
- Dodatkową, rozważana przez wiele rozwiniętych gospodarczo krajów, opcją jest bezwarunkowy dochód podstawowy - dodaje wykładowczyni. To sytuacja, w której każdy obywatel, niezależnie od swojej sytuacji materialnej, otrzymuje od państwa jednakową, określoną ustawowo kwotę pieniędzy. - Nie rozwiązuje to oczywiście problemu rozbieżności dochodowej mężczyzn i kobiet, ale niewątpliwie pomoże wyprowadzić najuboższe emerytki ze sfery ubóstwa, które, jeśli nic się nie zmieni, nieuchronnie je czeka - gorzko podsumowuje prof. Mączyńska.