Europosłowie zaostrzą kurs wobec Polski. Jaki: Akceptują Polaków w Unii tylko jako zbieraczy szparagów

Rząd Morawieckiego i Bruksela wznowiły negocjacje w sprawie KPO. A europosłowie apelują o niezatwierdzanie tych funduszy, dopóki Polska nie podporządkuje się wyrokom TSUE dotyczącym sądownictwa. Parlament Europejski zamierza w czwartek po południu przyjąć rezoulcję, która wzywa Polskę do poszanowania praworządności i wolności mediów.

Parlament Europejski ma w czwartek (16.09.2021) przyjąć - popieraną przez aż pięć frakcji europoselskich - rezolucję o stanie praworządności oraz wolności mediów w Polsce, w której wzywa premiera Mateusza Morawieckiego do wycofania z Trybunału Konstytucyjnego wniosku o uznanie, że TSUE nie ma uprawnień w dziedzinie sądownictwa. A ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę - o wycofanie z TK wniosku uderzającego z Europejską Konwencje Praw Człowieka również w związku z sądownictwem. Głosowanie ruszyć ma ok. godz. 14-15.00. 

Zobacz wideo Gazeta.pl na Spitsbergenie. Jak zmiany klimatu widać w Arktyce?

- Izba Dyscyplinarna kontynuuje planowanie i rozpoznawanie spraw dotyczących immunitetów sędziowskich i odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Ponadto nie wprowadzono środków w celu zawieszenia skutków decyzji już podjętych przez Izbę Dyscyplinarną w sprawie uchylenia immunitetu sędziów, czego wymaga postanowienie tymczasowe TSUE - tak Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, opisywała dziś lekceważenie decyzji TSUE podczas debaty Parlamentu Europejskiego o Polsce.

Zamrożenie KPO

Projekt rezolucji wzywa Komisję oraz Radę UE (ministrowie krajów Unii), by nie zatwierdzały polskiego Krajowego Planu Odbudowy (KPO), będącego podstawą wydawania pieniędzy z Funduszu Odbudowy, dopóki Polska nie wdroży orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE "zwłaszcza w sprawie niezależności sądownictwa".

Zamrożenie KPO, który był wynegocjowany już w połowie lipca, to obecnie najmocniejszy doraźny środek nacisku Brukseli na Polskę. Poszło o podważanie prymatu TSUE, a teraz Komisja Europejska tłumaczy, że potrzebuje wynegocjowania dodatkowych zapisów w projekcie KPO. Istotnie, polski projekt - według naszych informacji - już wyjęto z brukselskiej zamrażarki, wznowiono rozmowy w Brukseli, a nawet na dziś zaplanowano spotkanie polskiej delegacji z Celine Gauer, szefową zespołu pracującego w Komisji na krajowymi planami odbudowy (KPO).

"Skuteczne sprostanie wyzwaniom"

O ile Bruksela oczekuje szybkiego podporządkowania się lipcowej decyzji TSUE o środku tymczasowym m.in. co do Izby Dyscyplinarnej, to część pozostałych elementów z odrębnego, lipcowego wyroku TSUE w kwestii systemu dyscyplinarnego dla sędziów mogłaby - wedle naszych rozmówców - zostać zawarta w projekcie reformy, która wraz z harmonogramem swej realizacji zostałby włączona do KPO wraz z dodatkowymi "kamieniami milowymi". Ich osiągnięcie, również przykładowo w polityce klimatycznej lub cyfrowej, jest warunkiem dla rozliczeń i wypłat kolejnych transz z KPO mniej więcej co pół roku. Taki zabieg z reformą sądownictwa wpisaną w KPO pozwoliłby na jego zatwierdzenie bez kilkumiesięcznego czekania na ustawowe odkręcenie naruszeń wskazanych w wyroku TSUE.

Zgodnie z unijnymi przepisami o Funduszu Odbudowy (Polska nie głosowała przeciw) każdy KPO "ma przyczynić się do skutecznego sprostania wszystkim wyzwaniom lub ich znacznej części, które zostały wskazane w stosownych zaleceniach dla poszczególnych krajów". A ostatnie zalecenia Rady UE dla Warszawy z 2020 r. (Polska też nie głosowała przeciw) obejmują także "poprawę klimatu inwestycyjnego, w szczególności przez ochronę niezależności sądów". I właśnie tym wymogiem Ursula von der Leyen, szefowa Komisji, tłumaczyła dziś europosłom potrzebę dalszych rozmów o polskim KPO.

TVN dla Amerykanów

Komisja Europejska już w lipcu - jak zakulisowo tłumaczono nam wtedy Brukseli - oddała Amerykanom problem z "lex TVN", a przedstawiciele amerykańskiej administracji dość regularnie informowali Komisję o stanie rozmów z Warszawą. - Gdyby ta ustawa miała zostać ostatecznie przyjęta, musielibyśmy ocenić jej zgodność z prawem UE, w szczególności z prawem do swobody przedsiębiorczości - zastrzegała dziś jednak Jourova w europarlamencie. Ponadto tłumaczyła, że "tak zwana strategia repolonizacji mediów jest sprzeczna z unijnymi wartościami, czyli wolnością i pluralizmem mediów, oraz z zasadami rynku wewnętrznego".

PiS zaprzecza

- Nie mam słów, by potępić kolejne próby wkraczania w kompetencje krajów członkowskich w dziedzinie sądownictwa. W Polsce nie ma żadnych stref wolnych od LGBT. Rezolucja jest niesprawiedliwa i nieuczciwa - przekonywała Jadwiga Wiśniewska (PiS). Z kolei Patryk Jaki (Solidarna Polska) zarzucał krytykom władz Polski, że dla nich "dobre jest wszystko, co niszczy Polskę od środka", bo są gotowi akceptować Polaków w Unii tylko jako "zbieraczy szparagów i truskawek". A Beata Mazurek (PiS) utrzymywała podczas debaty europoselskiej, że w lex TVN nie idzie o atak na wolność słowa.  - Zrobiliście z mediów publicznych rynsztok i hasiok, a teraz chcielibyście się wziąć za TVN - powiedział Łukasz Kohut z centrolewicy.

Roberta Metsola, przemawiająca dziś w imieniu klubu Europejskiej Partii Ludowej, wzywała do rozróżniania między władzami Polski oraz Polakami, których "miejsce nie jest marginesie UE". - Nie mówcie "Polska i Polacy", bo demokrację demoluje PiS, czyli partia z małą przewagą w jednej z izb parlamentu - podkreślał Andrzej Halicki (PO).

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle 

 
Więcej o: