Atak Rosji na Ukrainę przyniósł nieludzkie cierpienia, ogromne zniszczenia i niepoliczalne szkody. Ukrainę opuściły już ponad dwa miliony ludzi, o których troszczą się teraz kraje sąsiednie: Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia oraz uboga Mołdawia. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zwraca jeszcze uwagę na konsekwencje wojny dla gospodarek państw, które "30 lat temu wyzwoliły się spod jarzma mocarstwa sowieckiego", a dziś stają się kolejnymi "ofiarami wojny Putina".
"Długofalowych kosztów politycznych i gospodarczych jeszcze nie da się obliczyć, ale skutki gospodarcze już są poważne" - ocenia "FAZ". Jak dodają dziennikarze, o przerażeniu inwestorów świadczą nieproporcjonalnie wysokie spadki cen akcji, funduszy emerytalnych i wartości walut. "Nawet w małej, odległej Albanii waluta straciła na wartości 5 proc. Sięgające miliardów koszty opieki nad uchodźcami to dopiero początek. Choć trzeba bardzo życzyć tym ludziom, by wkrótce mogli wrócić do ojczyzny, to nie wydaje się to zbyt realistyczne" - pisze niemiecki dziennik.
Gazeta wskazuje, że przede wszystkim kraje przyjmujące uchodźców, ale także cała UE, będą musiały postarać się o ich integrację. Tymczasem kraje te nie są dość odporne na wstrząsy. "Pandemia i zaobserwowana w jej trakcie duża nadmierna śmiertelność pokazała, jak niski jest poziom socjalny pomimo wieloletniej prosperity i lepszych warunków życia. W chwili, gdy gospodarka wróciła na normalne tory, znów zachwiały nią skutki wojny" - pisze "FAZ".
Jak wskazuje, zakłócenia w łańcuchach dostaw prowadzą do ograniczeń w zakładach samochodowych od Czech, przez Słowację aż po Macedonię Północną. Tymczasem branża motoryzacyjna to "przemysłowy kręgosłup" w regionie.
Jeszcze gwałtowniejsze dla zakładów i gospodarstw domowych są skutki "nasilonego szoku cenowego" w sektorze energii. "Wszędzie rządy próbują temu przeciwdziałać, czy to za pomocą wątpliwych narzędzi, jak zamrażanie cen, czy też subwencji i obniżek podatków. Budżety państw i tak będą obciążone. Wprawdzie deficyty są jeszcze do przyjęcia w porównaniu do poziomów zachodnioeuropejskich. Ale gdy rządy latami prowadzą niesolidną politykę budżetową, jak w Rumunii i Bułgarii, albo rozdają prezenty wyborcze, jak na Węgrzech w formie wyższych emerytur i płac minimalnych, dochodzi do erozji stabilności finansów".
Według gazety wzrost cen energii, a w konsekwencji także nawozów i żywności, napędzą inflację nawet do dwucyfrowych poziomów, a wzrost gospodarczy wszędzie ulegnie osłabieniu.
"Wiele krajów regionu nadal w dużym stopniu jest uzależnionych od dostaw energii z Rosji, niektóre nawet bardziej niż Niemcy" - zauważa "FAZ". Nie chodzi tylko o ropę i gaz, ale i o paliwo jądrowe. "Poza Polską, wszystkie duże kraje mają elektrownie atomowe rosyjskiego typu. To, że na początku marca rosyjski samolot, pomimo zakazu lotów, przywiózł na Słowację paliwo jądrowe, świadczy o problemach" - ocenia "FAZ", przypominając, że na Węgrzech Rosja buduje blok elektrowni atomowej. Interesującym pytaniem jest to, ile reżim sankcyjny pozwoli na kontynuację tej współpracy - ocenia gazeta.
Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle