Nord Stream. Niemcy rozważają śledztwo w sprawie ataku na gazociągi. "Sabotaż antykonstytucyjny"

"Możliwe, że doszło do popełnienia przestępstwa, ws. którego prokurator generalny mógłby wszcząć postępowanie" - powiedział minister sprawiedliwości Niemiec. Odniósł się też do współpracy z innymi krajami.

Szef resortu sprawiedliwości Niemiec Marco Buschmann rozważył przeprowadzenie dochodzenia przez niemieckie organy sądowe w sprawie uszkodzonych rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 na Morzu Bałtyckim.

Zobacz wideo Siemoniak o wpisie Sikorskiego na Twitterze: Wycofał się z tego

Jest „możliwe, że doszło do popełnienia przestępstwa, w sprawie którego prokurator generalny mógłby wszcząć postępowanie" – powiedział polityk liberalnej FDP gazecie „Bild am Sonntag".

Chodziłoby wówczas – jak tłumaczył – o „ewentualny przypadek antykonstytucyjnego sabotażu z reperkusjami dla Niemiec" – powiedział Buschmann.Jak tłumaczył można by też rozważyć przestępstwo „spowodowania wybuchu".

Buschmann: Niemcy skorzystają ze „wszystkich instrumentów"

Gdyby podejrzenia te się potwierdziły, „prokurator generalny Niemiec zainterweniowałby i przeprowadził oficjalne śledztwo" – powiedział minister. „Ścigalibyśmy odpowiedzialnych korzystając ze wszystkich instrumentów, jakimi dysponuje nasze konstytucyjne państwo" – zaznaczył niemiecki minister sprawiedliwości.

Odniósł się on także do współpracy międzynarodowej z innymi państwami, zwłaszcza w ramach UE. „Celem byłoby zatrzymanie sprawców i postawienie ich przed sądem w Niemczech" – wyjaśnił Buschmann.

Zgodnie z kodeksem karnym za przestępstwo „sabotażu antykonstytucyjnego" grożą kary pozbawienia wolności do lat pięciu lub grzywna.

Zachód obwinia Rosję – Rosja zaprzecza

W ubiegłym tygodniu doszło do wycieków gazu na gazociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2 na Bałtyku, które poprzedzone były dwoma wybuchami. Zachód obwinia za to Rosję, czemu Moskwa zaprzecza. Z łącznie czterech przecieków w pobliżu duńskiej wyspy Bornholm, po dwa zlokalizowane są w szwedzkich i duńskich wyłącznych strefach ekonomicznych – podało centrum dowodzenia szwedzkiej straży przybrzeżnej.

Władze Danii zakładają, że nie był to wypadek. Podkreśliła to premier Danii Mette Frederiksen, która w sobotę rozmawiała w Londynie z szefową brytyjskiego rządu Liz Truss. „To jest sabotaż infrastruktury krytycznej. Jest to więc bardzo poważna sytuacja" – potwierdziła Frederiksen. Jej zdanie potwierdziła strona brytyjska uznając, że był to „jednoznaczny akt sabotażu". Wielka Brytania zaoferowała także pomoc w śledztwie.

Artykuł pochodzi z serwisu "Deutsche Welle"

Więcej o: