Kryzys energetyczny. Niemcy biedniejsi o 110 mld euro. Takiej sytuacji nie było od końca lat 70.

Rosnące ceny energii odbijają się na sile nabywczej Niemców, wyliczyli ekonomiści. Siła ta spadła najmocniej od drugiego kryzysu paliwowego pod koniec lat siedemdziesiątych.
Zobacz wideo Rostowski: Biorąc środki unijne, inwestując w odnawialną energię, mamy tańszą energię, żywność

Dynamiczny wzrost cen energii powoduje, że dochód realny w Niemczech skurczył się już o niemal 110 miliardów euro, wyliczyli eksperci z monachijskiego instytutu Ifo. Z ich analizy wynika, że właśnie o taką kwotę mniejsze będą środki, które trafią do pracowników w ramach trwających negocjacji na temat wysokości płac w Niemczech.

Niemcy. Spadek dochodu realnego przez kryzys energetyczny 

– Obecny spadek dochodu realnego utrzyma się zapewne także w następnych latach – powiedział analityk ds. koniunktury instytutu Ifo Timo Wollmershaeuser. Instytut opublikował opracowanie w związku z trwającą rundą negocjacji zbiorowych układów pracy w niemieckiej branży metalowej i elektrotechnicznej.

Dochód realny to dochód skorygowany o poziom inflacji. Utracone miliardy to kwota, jaka wypływa z Niemiec za granicę, aby pokryć koszty importu energii, której ceny znacznie wzrosły. W ubiegłym roku było to już 35 miliardów euro, w tym roku 64 miliardy, a w przyszłym zapewne jeszcze ok. 9 mld. Łącznie stanowi to największy spadek siły nabywczej od drugiego kryzysu paliwowego pod koniec lat siedemdziesiątych.

Koszt importu energii zostanie przerzucony

Analitycy Ifo wychodzą z założenia, że niemieccy eksporterzy nie będą w stanie podnieść swoich cen do takiego poziomu, który wyrównałby zwiększone koszty importu. "Większa część zwiększonych kosztów importu energii będzie musiała zostać pokryta przez krajowych odbiorców końcowych" – czytamy w analizie.

Timo Wollmershaeuser podkreśla, że określenie skali spadku siły nabywczej jest istotne przy wszystkich dyskusjach dotyczących redystrybucji zasobów pieniężnych. Wysokie ceny niemieckich produktów i usług nie są bowiem wynikiem boomu, tylko odzwierciedlają przede wszystkim wysokie koszty energii i półproduktów. Jak zaznacza, rozdział środków pomiędzy przedsiębiorstwa i pracowników musi zatem uwzględniać spadek wartości dochodu realnego.

(DPA/szym)

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle. 

 
Więcej o: