Brandenburgia zmaga się z nielegalną imigracją. Szlak wiedzie przez Polskę

Granica polsko-niemiecka stała się w ostatnich dwóch latach jednym z głównych szlaków nielegalnej imigracji. W Brandenburgii liczba zatrzymanych wzrosła w ciągu roku o jedną trzecią - podała gazeta "Berliner Zeitung".

W graniczącej z Polską Brandenburgii w ubiegłym roku zatrzymano ponad 7400 nielegalnych imigrantów. W marcu bieżącego roku na tym odcinku odnotowano 800 nielegalnych przekroczeń granicy. To wzrost o 32,2 proc. w porównaniu do marca ubiegłego roku – informuje w weekendowym wydaniu "Berliner Zeitung".

Zobacz wideo Spotkanie Łukaszenki z Putinem. Towarzyszyły mu uściski i serdeczności

Autor materiału Andreas Kopietz wyjaśnia, że granica Brandenburgii z Polską podzielona jest na trzy odcinki. Dziennikarz "Berliner Zeitung" towarzyszył w kwietniu przez jeden dzień funkcjonariuszom kontrolującym odcinek granicy na północ i południe od Frankfurtu nad Odrą – pomiędzy miejscowościami Lebus i Ratzdorf. Codziennie zatrzymywanych jest tam od 30 do 50 nielegalnych imigrantów.

Polowanie na przemytnika

W opisanym przez gazetę dniu służba policjantów zaczęła się przed godz. 7 od informacji, że na południe od Neuzelle po wsi błąka się dziewięć osób. Rozpoczyna się polowanie na przemytnika, który przewiózł imigrantów przez granicę. Jego samochód zatrzymuje inny patrol. W zamkniętym samochodzie znajdują się kobieta i mężczyzna. Posiadają nowiutkie syryjskie paszporty. Kierowcę policjanci zatrzymują chwilę potem. Cała trójka trafia na komendę we Frankfurcie – czytamy.

Jeżeli sąd orzeknie, że samochód uczestniczył w przemycie, będzie skonfiskowany. Na policyjnym parkingu stoją już 24 takie pojazdy. Jak się później okaże, przemytnikiem jest 40-letni Syryjczyk, który w 2015 roku przyjechał do Niemiec. Znaleziono przy nim wystawiony w Polsce mandat na 2000 zł. 

Dla policjantów nadchodzi czas biurokratycznych działań. Piszą raporty. Na każdego zatrzymanego muszą poświęcić trzy do czterech godzin. Sporą trudność nastręcza stwierdzenie tożsamości. Pobierane są odciski palców, które następnie trafiają do systemu komputerowego. Zatrzymani imigranci kierowani są następnie do centralnego ośrodka w Eisenhuettenstadt, a stamtąd rozdzielani na poszczególne landy.

Syryjska para w raju

Zatrzymana para z Syrii jest szczęśliwa. Przyjechali do Niemiec, ponieważ dowiedzieli się, że każdy tutaj dostaje dom, a mężczyzna jako mechanik samochodowy ma zapewnioną pracę w fabryce Audi.

Większość migrantów przyjeżdża obecnie z Białorusi. W paszportach imigranci mają wizy Rosji i Białorusi. Moskwa i Mińsk posługują się imigrantami jako bronią przeciwko Zachodowi.

Autor zwraca uwagę, że migracje są dobrym interesem – nie tylko dla prezydenta Białorusi i przemytników. Zyskują na tym także linie lotnicze, biura podróży, a także właściciele hotelików i pensjonatów, którzy oferują noclegi, kasując od samorządów po 40 euro od głowy. Zarabiają też tłumacze.

Za ostatni etap – przejazd przez Polskę przemytnik dostaje 600 euro. Musi jednak udowodnić swojemu zleceniodawcy, że imigrant wjechał do Niemiec.

Policjanci znajdują się w dziwnej sytuacji. Nie muszą nawet szukać imigrantów, którzy po przekroczeniu granicy sami zgłaszają się na komendę.

Nieszczelny polski płot

"Berliner Zeitung" zaznacza, że Polska zbudowała wzdłuż granicy z Białorusią stalowy płot, jednak nie stanowi on skutecznej zapory. "Istnieją przecież wysokie drabiny, jest także puszcza, gdzie nie da się zbudować muru. W tych miejscach szlaki przemytnicze działają nadal" – pisze Kopietz, dodając, że przemytnicy rozdają imigrantom kalosze, a nawet gumowane spodnie, co pozwala im przejść przez bagna.

Autor kwestionuje ocenę niemieckiej minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser, która w wywiadzie powiedziała, że ośmiu z dziesięciu uchodźców pochodzi z Ukrainy. Na granicy z Polską nie ma na to dowodów – komentuje Kopietz.

"Berliner Zeitung" podkreśla dobrą współpracę niemieckich funkcjonariuszy z polskimi kolegami.  Niemieccy policjanci, którym towarzyszy dziennikarz, często patrolują razem z polskimi funkcjonariuszami. Obaj mówią po polsku, a jeden z nich ożenił się z Polką i mieszka po polskiej stronie.

Brak czasu na walkę z przestępczością

Walka z przemytnikami i zajmowanie się uchodźcami pochłania tak dużo czasu, że policjanci zaniedbują walkę z przestępczością. Codziennie niemiecką granicę przekracza 10 tys. ciężarówek jadących na Wschód. W dniu opisywanym przez "Berliner Zeitung" policjanci nie przeprowadzili ani jednej kontroli. "Nikt nie wie, ilu ludzi ukrytych w ciężarówkach, samochodach dostawczych i przyczepach kampingowych wjechało na Zachód i ile ukradzionych samochodów przeszmuglowano w TIR-ach na Wschód". 

Artykuł pochodzi z serwisu Deutsche Welle. 

 
Więcej o: