Tygrysy były przetrzymywane w klatkach ograniczających ich swobodę, bez zapewnienia odpowiedniej ilości pokarmu i dostępu do wody oraz w sposób powodujących ich cierpienie i stres. W wyniku tego jedno ze zwierząt padło. Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie zaznacza, że jeżeli padnie kolejne zwierzę, to zarzut może zostać zmodyfikowany.
Mężczyźnie grozi do trzech lat więzienia. Jest pierwszą osobą zatrzymaną w sprawie. Dziesięć tygrysów zamkniętych w klatkach w ciężarówce wyjechało 22 października z Włoch do Dagestanu w Rosji. Jedno ze zwierząt nie przeżyło transportu. Pozostałe dziewięć tygrysów od soboty przebywało na granicy polsko-białoruskiej w Koroszczynie. Wcześniej strona polska przepuściła transport. Cofnęła go strona białoruska z powodu braku dokumentów weterynaryjnych. Pomimo dostarczenia w środę dokumentów, graniczny lekarz weterynarii - widząc zły stan zwierząt - nie zgodził się na ich wjazd na Białoruś. Prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie znęcania się nad zwierzętami.
Tygrysy po udzieleniu im doraźnej pomocy, zostały przetransportowane do ZOO w Poznaniu i do Sieroczyna koło Człuchowa. Ich stan jest ciężki - są wychudzone, odwodnione, mają zapadnięte oczy i futra obklejone odchodami.