Jak pisaliśmy na Gazeta.pl, 30 października Chile w związku z kryzysem wewnętrznym, protestami i zamieszkami w kraju, odwołało dwa szczyty: klimatyczny COP25 i gospodarczy APEC.
COP25 był zaplanowany na 2-3 grudnia, więc po tej decyzji chilijskiego rządu pozostało niewiele czasu, na znalezienie nowego miejsca do zorganizowania tak dużej imprezy, a sam szczyt stanął pod znakiem zapytania.
Ostatecznie w miarę szybko udało się wskazać nowe miejsce dla szczytu COP25. Jak poinformowała klimatyczna "odnoga" Organizacji Narodów Zjednoczonych, czyli UNFCCC, do organizacji szczytu klimatycznego zgłosiła się Hiszpania i wskazała Madryt jako organizatora.
Co więcej, Hiszpanie zgodzili się na to, by COP25 odbył się zgodnie z planem, czyli w dniach 2-13 grudnia. Sekretarz UNFCCC Patricia Espinosa, opisując jeszcze ofertę z Madrytu (propozycja padła 31 października, zatwierdzono ją 1 listopada), wskazywała:
To budujące, widzieć, jak kraje współpracują ze sobą w duchu multilateralizmu, aby stawić czoła zmianom klimatu, największemu wyzwaniu, przed którym stoi ta i kolejne generacje.
W Chile od 18 października trwają masowe protesty uliczne. Pierwotną ich przyczyną była podwyżka cen biletów transportu miejskiego. Następnie przerodziły się one w protesty przeciwko społecznemu rozwarstwieniu i ubóstwu.