Tygrysy z transportu. "W Polsce ludzie potrafią trzymać pumy i gepardy. To też napędza przemyt dzikich zwierząt"

Łukasz Kijek
Handel zwierzętami to według gości "Studia Biznes" trzeci rynek po narkotykach i broni. "Części" dzikich zwierząt traktowane są jako leki albo zachcianki bogatych ludzi - mówi Maria Geremek, lekarz weterynarii, zalożycielka fundacji Make a Change. - Pewien wietnamski urzędnik powiedział, że róg nosorożca pomógł mu wyleczyć się z raka i ceny poszybowały - dodawała Katarzyna Karpa-Świderek z WWF Polska.

Główny Inspektorat Weterynarii w swoim oświadczeniu dotyczącym tygrysów, które transportowane były przez przejście graniczne w Koroszczynie, stwierdził, że zwierzęta były zdolne do dalszej podróży, a ich stan "nie budził wątpliwości".  Wątpliwości co to tego, czy stan tygrysów podczas transportu faktycznie nie budził wątpliwości, wyraziły ekspertki goszczące w programie "Studio Biznes". Maria Geremek, lekarz weterynarii, założycielka fundacji Make A Change oraz Katarzyna Karpa-Świderek z WWF Polska pytały, czy lekarze weterynarii są przeszkoleni, by oceniać stan dzikich zwierząt. Argumentowały, że zazwyczaj mają do czynienia ze zwierzętami gospodarskimi. Możliwe więc, że lekarze weterynarii mają zbyt małe doświadczenie, by prawidłowo ocenić zachowanie dzikich zwierząt. Ekspertki mówiły także o tym, że Polska znajduje się na szlaku nielegalnego handlu zwierzętami. Obroty związane z tą przestępczą działalnością na całym świecie liczone są w miliardach dolarów.

Więcej o: