"Podjąłem decyzję o przyznaniu nagrody w kwocie 10 tys. zł dla dyr. ZOO Ewy Zgrabczyńskiej za działania ratujące zdrowie i życie tygrysów transportowanych z granicy polsko-białoruskiej. Dziękuję" - napisał na Facebooku prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
W komentarzu pod wpisem prezydenta Poznania Ewa Zgrabczyńska podziękowała za wyróżnienie i gest, ale poprosiła o przekazanie pieniędzy na przyszły azyl dla zwierząt.
"Mimo iż należę do osób majętnych inaczej, bardzo serdecznie proszę o dołożenie tej nagrody jako cegiełki pod przyszły azyl dla zwierząt, o który zabiegamy. Bardzo ucieszyłaby mnie kwartalna premia, którą mi obcięto w moim odczuciu niesprawiedliwie, za raport z realizacji wybiegu, który powstaje dzięki mojemu osobistemu pomysłowi i współpracy z ngos, a stan jego zaawansowania jest taki, że Miasto już zyskało kilkaset tysięcy złotych" - napisała m.in. dyrektorka poznańskiego ogrodu zoologicznego.
W czwartek "Gazeta Wyborcza" informowała, że władze Poznania obcięły o 30 proc. premię dyrektorce poznańskiego zoo Ewie Zgrabczyńskiej. Jak informował dziennik, dyrektorzy jednostek podległych miastu uzyskują premie co kwartał. Joanna Żabierek, rzeczniczka poznańskiego magistratu, wyjaśniała, że premia zależna jest od wykonania konkretnego zadania. W przypadku Zgrabczyńskiej było to przedstawienie sprawozdania z fundacją Don Vittorio Foundation For Wild Animals. Organizacja w zamian za wykorzystywanie wizerunku małej niedźwiedzicy z poznańskiego zoo tworzy w ogrodzie nowy wybieg i pomieszczenia dla lampartów. Dyrektorka przekonywała, że przekazała urzędnikom wszystkie niezbędne dokumenty, a ucięcie premii to "czysta złośliwość dyrektora wydziału gospodarki komunalnej".
>>> Tygrysy mogły zdechnąć i tak byłyby sprzedane "na części". Przemyt przez Polskę sięga miliardów:
W nocy z soboty na niedzielę z poznańskiego zoo wyruszył transport pięciu tygrysów. Merida Waleczna, Tophy, Softi, Samson i Aquy trafią do azylu w Hiszpanii. Trasę ich przejazdu możecie śledzić tutaj.
Miesiąc temu razem z pięcioma innymi tygrysami zwierzęta utknęły na granicy z Białorusią. Pochodziły z włoskiej hodowli i miały trafić do Dagestanu. Jedno zwierzę padło, dwa trafiły do zoo w Człuchowie, dwa kolejne pozostały w Poznaniu.