Wielu Polaków nie wyobraża sobie Wigilii bez tradycyjnego karpia. Wszystko jednak wskazuje na to, że w większości sieci handlowych będzie on dostępny przede w postaci ryby filetowanej.
Z analiz agencji Monday News, cytowanych przez Interię, wynika, że markety i dyskonty w zasadzie wycofały żywe karpie z oferty. Wyjątkiem wśród ogólnopolskich firm jest Carrefour, który swoją decyzję tłumaczy "szacunkiem do przekonań i potrzeb konsumentów".
Pozostali sprzedawcy twierdzą, że "nie chcą eskalować cierpienia zwierząt". Gdzie żywego karpia na pewno nie kupimy? Taką decyzję zadeklarowały sieci Lidl, Aldi, POLOmarket, Auchan, E.Leclerc czy Tesco.
>>> Zobacz także: To będą najdroższe święta od dekady. Sałatka jarzynowa symbolem drożyzny. Przez warzywa i szynkę
Do sprzedaży żywych ryb zniechęcają obrońcy praw zwierząt. Tesco otrzymało w tym roku 12 tys. maili z prośbą o wycofanie karpi z oferty. Za akcją stała organizacja Compassion.
Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva! alarmuje, że część marketów żywe ryby jednak zaoferuje - nie będą jednak dostępne w sklepach, tylko na parkingach.
Nie da się ukryć, że markety kierują się też ekonomią. W ciągu dwóch przedświątecznych tygodni producenci karpi sprzedają 90 proc. rocznej produkcji - szacują ekonomiści BIK. Żywe ryby kupuje jednak zaledwie kilka procent konsumentów. Reszta i tak woli przetworzone.
Tradycja karpia, szczególnie żywego, wydaje się części Polaków szczególnie istotna. Moda na karpia została wykreowana w okresie głębokiego PRL. Była skutkiem tzw. gospodarki planowanej. W latach 50. ukuto hasło "Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce", bo partia nie miała pomysłu na dostarczanie ryb morskich.
Żywy karp sprzedawany w sklepach to również echo tamtej tradycji. Przetworzona ryba szybko się psuła, wymyślono więc, że karpie będą przewożone w wannach i innych pojemnikach.
Jak podaje Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, przeciętny Polak zjadł w minionym roku blisko 12,5 kg ryb i owoców morza. To o blisko 5 proc. mniej niż rok wcześniej.
Najchętniej jemy ryby morskie. Przede wszystkim śledzie, łososie i ryby białe: mintaja, dorsza, morszczuka czy makrele. Najwięcej ryb i owoców morza ląduje na talerzach Portugalczyków, nawet do 90 kg rocznie na osobę. Jednak to nie Portugalczycy, a Chińczycy są największymi producentami ryb. Szacuje się, że chińska produkcja ryb i owoców morza odpowiada 2/3 światowej produkcji.