Plany powiększenia kopalni węgla brunatnego na południu województwa dolnośląskiego wywołały międzynarodowy opór. Przeciwni są Czesi, którzy teren odkrywkowy mają tuż za granicą. PGE chce zwiększyć kopalnię Turów do 30 kilometrów kwadratowych, co - jak podaje Associated Press - oznacza, że kopalnia zbliży się na odległość zaledwie 70 metrów od polsko-czeskiej granicy.
Spółce PGE z końcem marca wygasa koncesja na wydobycie w kopalni odkrywkowej węgla niedaleko Bogatyni. Firma chce ją odnowić do 2044 roku i powiększyć obszar działania. Czesi wydali oficjalne negatywne stanowisko w tej sprawie - obawiają się wpływu kopalni na środowisko i lokalną społeczność. Zapowiadają, że jeśli do rozbudowy dojdzie, będą domagać się rekompensaty szkód, a jeśli ich prośby zostaną zignorowane, mogą złożyć skargi na poziomie unijnym.
- To, co robią, jest okropne. Z ludzkiego punktu widzenia nie ma tu miejsca na żadną kopalnię. To powinno się skończyć - mówi agencji AP Milan Starec, jeden z mieszkańców miejscowości Uhelna, położonej najbliżej kopalni. Czesi w swoim stanowisku postulowali stworzenie wału ochronnego w tym miejscu.
Mieszkańcy regionu i jego władze boją się między innymi tego, że kopalnia "przejmie" wody gruntowe, z których obecnie korzystają. Problemy z wodą ma już niedaleka wioska Vaclavice. Według czeskich badań, powiększenie kopalni zagrozi dostawom wody dla 30 tysięcy ludzi.
>>>Zmiany klimatu wpływają na wielką politykę na poziomie globalnym. Rośnie znaczenie Arktyki:
Węgiel brunatny to węgiel gorszej jakości niż kamienny, zawiera więcej zanieczyszczeń, siarki, popiołów i wilgoci, przez co jego spalanie uwalnia do atmosfery duże ilości gazów cieplarnianych. Jest za to tańszy. Nie bardzo opłaca się go transportować (jest kruchy), dlatego zwykle wykorzystywany jest w elektrowniach budowanych w pobliżu kopalni. Podobnie jest i w Turowie. Elektrownia Turów jest trzecią pod względem wielkości elektrownią cieplną w Polsce opalaną węglem. Kilkanaście lat temu została zmodernizowana, ale mimo tego, jak przypomina AP, w ubiegłym roku była 19. na liście największych emitentów CO2 w Unii Europejskiej.
Sprzeciw Czechów jest o tyle ciekawy, że w kwestii polityki unijnej dotyczącej ograniczania emisji gazów cieplarnianych, stoją zwykle po stronie Polski. Praga, razem z Warszawą, Budapesztem i Tallinem, zablokowała deklarację UE o dążeniu do neutralności klimatycznej w 2050 roku (Estonia potem się z tej blokady wycofała). Polska powtarza, że nie chce, by proklimatyczne zmiany w energetyce odbyły się kosztem rozwoju gospodarczego. Obecnie około 80 proc. energii wytwarzanej w naszym kraju pochodzi z węgla. Rząd planuje zmniejszać ten odsetek stopniowo, do 60 proc. w 2040 roku.
Ale Czechy i Niemcy, które też z lekkim niepokojem patrzą na polską kopalnię przy granicy, same korzystają z węgla przy produkcji energii elektrycznej. Niemcy w około 30 proc., a Czesi w 40 proc. Berlin niedawno ogłosił ambitne plany całkowitego odejścia od węgla do 2038 roku.
Niedawno, bo nieco ponad tydzień temu, z okazji Barbórki, w Bogatyni pojawił się prezydent Andrzej Duda. - Obecnie dużo się mówi o przyszłości i rozwoju. W Elektrowni Turów budowany jest nowy blok energetyczny, bo Turów się rozwija i będzie się rozwijać, opierając się na węglu, który tutaj jest wydobywany, ale z uwzględnieniem najnowocześniejszych, niskoemisyjnych technologii. Mam nadzieję, że nikt nie wątpi w to, że wszyscy chcemy mieć jak najczystsze powietrze i że chcemy oszczędzać otaczające nas środowisko naturalne kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju - cytuje jego słowa PGE w komunikacie prasowym.
Unia Europejska jest tymczasem tuż przed ogłoszeniem szczegółów kluczowego projektu - Zielonego Ładu dla Europy. To pomysł nowej szefowej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, która chce w pierwszych stu dniach swojej pracy zaproponować pakiet reform, które mają pomóc walczyć z kryzysem klimatycznym i jednocześnie wspierać rozwój Unii. W ramach Ładu ma powstać m..in. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji - dla Polski kluczowy, by zgodziła się na neutralność klimatyczną.