Harbour Air to Kanadyjski przewoźnik, który zajmuje się krótkodystansowymi lotami. Jak donosi BBC, linie lotnicze razem z firmą magniX zorganizowały pierwszy, w pełni komercyjny lot elektrycznym samolotem. Na pokładzie znalazło się sześciu pasażerów, i jak zapowiadają linie lotnicze, jest to pierwszy krok do zbudowania pierwszej na świecie komercyjnej floty samolotów elektrycznych. Za sterami samolotu usiadł prezes i założyciel Harbour Air, Greg McDougall. W ten sposób firma może się przyczynić do zmniejszenia zanieczyszczenia generowanego przez sektor lotniczy.
Ten historyczny lot zwiastuje początek trzeciej ery w lotnictwie - czasu elektryczności
- stwierdza firma w oficjalnym oświadczeniu. Lot odbył się aeroplanem DHC-2 de Havilland Beaver o mocy 750 koni mechanicznych (560 kW) z układem napędowym magni500. Maszynę zaprezentowano w tym roku podczas Paryskiego Air Show. Firma Harbour Air liczy, że uda jej się wymienić całą flotę na elektryczną do 2022 roku.
Elektryczny samolot niestety ma bardzo mały zasięg - na baterii litowej to zaledwie 160 km. Wciąż więc daleko do tak potrzebnej rewolucji w całym przemyśle lotniczym.
>>> Globalne ocieplenie to największe współczesne wyzwanie. Kto zajmie się klimatem?
Jak podaje BBC, do 2050 roku przemysł lotniczy będzie źródłem największych zanieczyszczeń w Wielkiej Brytanii. Mimo że technologia związana z elektrycznymi napędami w ostatnich latach poszła gwałtownie do przodu, nie stało się tak w przypadku technologii akumulatorów. Dlatego długodystansowe loty samolotami elektrycznymi wciąż są dużym wyzwaniem. Roei Ganzarski, dyrektor wykonawczy magniX, podkreśla, że zasięg samolotu jego firmy nie jest jeszcze tak duży, jak firma sobie wymarzyła, ale wystarczający, by rozpocząć rewolucję.