Svante Thunberg w wywiadzie udzielonym BBC odniósł się do fali hejtu, z którą mierzy się jego córka, odkąd stanęła na czele akcji mającej na celu walkę ze zmianami klimatu. W ostatnim czasie 16-latka była m.in. krytykowana przez prezydenta USA, Donalda Trumpa. Wcześniej wystąpiła na zebraniu ONZ, a także została Człowiekiem Roku "Time".
>>> Greta Thunberg: "Jesteśmy na skraju wymierania. Jak śmiecie mówić o pieniądzach?":
Ojciec Grety podkreśla, że jego córka jest zdecydowanie szczęśliwsza, od kiedy zaczęła aktywnie działać na rzecz ochrony klimatu. Początkowo ani on, ani jego żona nie wspierali jednak inicjatywy córki, która zdecydowała się rozpocząć szkolny strajk na rzecz klimatu. - Gdy się na to zdecydowała, powiedzieliśmy niemal od razu, że tego nie popieramy. Pomyśleliśmy, że to zły pomysł: wystawiać swoją córkę na pierwszą linię frontu w tej walce, na hejt w mediach społecznościowych - przyznał.
Jak dodał, Greta postawiła jednak na swoim, a on wraz z żoną zdecydowali się ją wspierać. Jak zaznaczył, w przeszłości nastolatka mierzyła się z dużymi problemami zdrowotnymi - kilka lat temu chorowała na depresję, a w krytycznym momencie choroby przestała mówić i jeść. - Ona przestała mówić, jeść, chodzić do szkoły. Nie jadła przez dwa i pół miesiąca, to był koszmar dla nas jako dla rodziców - mówił.
Teraz jest zwyczajnym dzieckiem. Zmieniła się i robi rzeczy, których nie robiła wcześniej. Jest szczęśliwa, jest teraz w bardzo dobrym miejscu. Ja się martwię, ale ona radzi sobie z krytyką niespodziewanie dobrze.
Doskonale wiedziała, co robi. Mówiła nam: wiem, że ludzie będą mnie bardzo krytykować, bo oni nie rozumieją problemu zmian klimatu
- zaznaczył.