"Epidemia podpalaczy" jest przedstawiana w mediach społecznościowych i niektórych mediach jako główna przyczyna niszczycielskiej fali pożarów w Australii. M.in. media od dawna negujące wywołanie przez człowieka zmian klimatu starały się w ten sposób zmieniać postrzeganie kryzysu pożarów - opisuje "The Guardian". Pojawiały się fałszywe doniesienia o rzekomo setkach zatrzymanych podpalaczy.
Teraz australijska straż pożarna rozwiewa wątpliwości. Choć rzeczywiście dochodzi do celowych podpaleń, to ich skala w żaden sposób nie koresponduje z rozmiarami kryzysu - opisuje abc.net.au. Straż pożarna poinformowała, że zdecydowana większość pożarów została wywołana przez burze z piorunami. Wiadomo to m.in. przez to, że wybuchały z odległych i niedostępnych miejscach, a nie blisko miejscowości.
W stanie Nowa Południowa Walia oficjalnie celowym podpaleniom przypisano spalenie 1 proc. terenu strawionego przez ogień. W stanie Victoria to jeszcze mniej - 0,03 proc. Choć oskarżono kilkadziesiąt osób w związku z podpaleniami, w wielu przypadkach doszło jedynie do niewielkich pożarów traw czy śmietników. Wiadomo na pewno o jednym dużym pożarze - który strawił 51 tys. hektarów i zniszczył 44 domy - który mógł być wynikiem zaproszenia ognia przez człowieka.
Zobacz też: Kobieta ryzykowała życiem, by ocalić poparzonego koalę
Niższa temperatura sprzyja obecnie akcji gaśniczej w Australii. Zmniejsza też ryzyko powstawania pożarów. Z prognoz wynika, że korzystne warunki - niższa temperatura i pojawiające się opady - mają się utrzymać tydzień.
Podczas walki z ogniem zginął kolejny strażak. 60-letni Bill Slade został przygnieciony przez drzewo. Prezes parków narodowych stanu Wiktoria Matthew Jackson powiedział, że Slade miał 40-letnie doświadczenie. Był jednym z najbardziej doświadczonych i najbardziej sprawnych strażaków. Premier Scott Morrison powiedział, że strażak ze stanu Wiktoria jest 28 ofiarą pożarów trwających w Australii od września. Pożary, które rozpoczęły się w Australii we wrześniu objęły 10 milionów 300 tysięcy hektarów. Zniszczyły około 2000 domów. Tylko w stanie Nowa Południowa Walia są 123 pożary, spośród których 47 nie udało się dotychczas opanować.