Folijki, owijki i warstwy. Opakowania tworzą góry śmieci. Jak wymusić odpowiedzialność na producentach?

Maria Mazurek
Wypijam soczek, wyciskam mus, wykorzystuję krem - opakowanie ląduje w odpowiednim koszu i gotowe. Odpady idą do segregacji i świat staje się trochę mniej zanieczyszczonym miejscem. Proste? Niestety nie. Na rynku wciąż są opakowania, których nie da się odzyskać. Producenci nadal pakują produkty w kilka różnych warstw, co generuje większe ilości śmieci. Może to na nich przerzucić część odpowiedzialności? Prace nad zmianami ruszają.

Dziś Piątek dla Klimatu - jak co tydzień w Gazeta.pl i Next.gazeta.pl piszemy na temat związany z trwającym kryzysem klimatycznym i ochroną środowiska.

Średnio każdy Polak zużywa 160 kg opakowań rocznie. To mniej niż średnia dla UE, która wynosi 180 kg, ale doganiamy Europę pod tym względem całkiem szybko, w tempie 12 proc. rocznie - wyliczają autorzy raportu "Rewolucja opakowań. Polscy producenci wobec zmian regulacji i preferencji konsumentów", przygotowanego przez serwis SpotData i Santander Bank Polska.

Jeśli wziąć pod uwagę to, z czego opakowania powstają, za około 40 proc. zużycia odpowiadają opakowania z tworzyw sztucznych - w połowie elastyczne, jak torebki i folie, a w połowie sztywne - butelki, pudełka itp. Opakowania papierowe to około 37 proc. zużycia, metale lekkie 12 proc. a szkło 10 proc. - piszą eksperci.

Zobacz też: Wyjaśniamy, jak poprawnie segregować śmieci

Zobacz wideo

Opakowania nie do odzyskania

Szybka analiza zawartości kosza na śmieci pozwala sobie uświadomić, że opakowania to dziś większość odpadów, które wynosimy do śmietników. Uczymy się je segregować coraz lepiej - czasem niejako do tego zmuszani przez odpowiednie regulacje (i dobrze!), ale wyrzucenie butelki czy słoiczka do odpowiedniego kontenera wcale nie kończy jego życia. Chodzi o to, by jak najwięcej opakowań przetworzyć i ponownie wykorzystać, a jak najmniej składować. Tyle że to nie jest takie proste - nie wszystkie opakowania nadają się do odzysku.

Dzisiaj takim balastem dla systemu jest większość małych opakowań z tworzyw sztucznych. Foliowe, laminowane i wielowarstwowe - to też wszystkie te małe giętkie folijki pokonsumpcyjne - ich się w sortowniach nie odzyskuje i lepiej ich unikać

- mówi Marta Krawczyk z firmy Rekopol, zajmującej się organizacją odzysku odpadów opakowaniowych.

Do tego dochodzą opakowania z elementami PVC, w tym opakowania z tak zwanymi sleevami (rękawami), czyli etykietami termokurczliwymi na butelkach do napojów. Powinny być absolutnie zabronione, zawierają chlor, przez co nie można ich nawet spalić, nie ma co z nimi zrobić i leżą na placach

- uważa.

Chodzi nie tylko o plastik. Nie przetwarza się opakowań ceramicznych, trudno jest recyklingować takie, w których połączone są różne struktury czy wtapiane elementy. Nawet papier czy karton nie zawsze z automatu nadają się do łatwego przetworzenia - najlepiej, by miały jak najmniej laminacji czy ofoliowania.

Góry śmieci rosną, stanowiąc coraz większy problem - i koszt - szczególnie dla dużych miast i ich mieszkańców. Mamy ograniczone możliwości zagospodarowania tych odpadów, które do recyklingu się nie nadają. Może by tak część odpowiedzialności za opakowania przerzucić na producentów i zmusić ich do produkowania takich, które da się przetworzyć?

- Niedawno wróciłam z Norwegii, gdzie oglądałam system kaucyjny i to, jak zamykają tam obieg gospodarki - opowiada Joanna Kądziołka ze Stowarzyszenia Zero Waste. - Pokazano nam przykład: opakowanie na masło w tubce, gdzie główna część była zrobiona z PET, a owijka z polipropylenu. Jeżeli producent używa dwóch materiałów przy produkcji opakowania, to jeden z nich - w tym przypadku owijkę - trzeba zdjąć, co jest droższe. Temu norweskiemu producentowi powiedziano, że musi zmienić sposób projektowania. I robił to, zastosował ten sam materiał przy butelce i owijce - mówi.

Opakowanie na masło z Norwegii. Po prawej przed zmianą, po lewej składające się w całości z tego samego materiału.Opakowanie na masło z Norwegii. Po prawej przed zmianą, po lewej składające się w całości z tego samego materiału. Fot. Joanna Kądziołka, Stowarzyszenie Zero Waste

Czy taka presja na producentów jest możliwa w Polsce? Trwają prace nad zmianami w prawie, które będą mogły stanowić pierwszy do tego krok.

Jak ułatwić recykling. Nadchodzą zmiany

Nowelizacja dyrektyw unijnych dotyczących opakowań i odpadów opakowaniowych wymaga wprowadzenia tak zwanej rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP) do polskiego prawa. Polega ona na tym, że producent ponosi finansową odpowiedzialność za opakowanie wprowadzane na rynek od momentu jego powstania do końca. Odpowiedzialność jest finansowa, więc elementem zmian będą wyższe opłaty nakładane na producentów.

Musimy sprawić, żeby to przetwarzanie surowców wtórnych stało się opłacalne. Dzięki podniesieniu tych opłat będziemy mogli dalej pracować nad recyklingiem na przykład tych opakowań

- mówi Joanna Kądziołka.

Jak jest teraz? Przedsiębiorcy wypuszczający na rynek produkty w opakowaniach muszą mieć dokumenty potwierdzające osiągnięcie odpowiedniego poziomu (tonażu) recyklingu lub odzysku tych opakowań. Żeby te dokumenty zdobyć, podpisują zwykle umowy z organizacjami odzysku - samodzielne wykonywanie obowiązków związanych z recyklingiem jest skomplikowane. Ponoszą koszty, ale tylko niewielką ich część.

Korzystają z pośrednictwa organizacji odzysku, które konkurują między sobą stawkami. W konsekwencji koszty ponoszone przez przedsiębiorcę oderwane są od realnych kosztów zbiórki, przesortowania i przygotowania do recyklingu. Zatem większą ich część pokrywają mieszkańcy

- wyjaśnia Marta Krawczyk.

Po zmianach producenci będą ponosić wyraźnie większe koszty. Marta Krawczyk mówi, że mogłoby to być nawet 50 czy 80 procent, choć ustalenie poziomu należy do Ministerstwa Klimatu, które zajmuje się przygotowaniem zmian w prawie, zarówno dotyczących rozszerzonej odpowiedzialności producenta, jak i systemu kaucyjnego. Kaucje za butelki zapowiedział premier Mateusz Morawiecki w swoim expose z listopada ubiegłego roku. To tak naprawdę konieczność, bo trudno będzie nam osiągnąć unijne cele dotyczące poziomu odzyskiwania opakowań.

"Stworzenie systemu, w którym poszerzymy odpowiedzialność producenta i stworzymy system kaucyjny, wychodzi naprzeciw konstatacji takiej, że mamy za dużo opakowań, mamy poczucie marnotrawstwa. Chciałbym, żeby taki system został zaproponowany jak najszybciej. Myślę, że to kwestia miesięcy" - mówił z kolei w grudniu minister klimatu Michał Kurtyka

Projekt ustawy ma powstać do połowy roku. A jest na bardzo wczesnym etapie, choć czas goni. Polska powinna do lipca tego roku mieć przepisy wdrażające przepisy unijne - dokładnie Dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/852 w sprawie opakowań i odpadów opakowaniowych. Cele UE są ambitne: za 10 lat wszystkie tworzywa sztuczne, jakie są wprowadzane na rynek Wspólnoty, muszą być przydatne do recyklingu. Jesienią obyły się pierwsze konsultacje w tej sprawie, kolejne resort klimatu zaplanował na połowę stycznia. Chętnych zgłosiło się jednak tak wielu, że spotkanie trzeba było przełożyć i podzielić na dwie tury.

>>>Zobacz też: Drastyczne podwyżki opłat za śmieci. Rachunki aż o 300 proc. wyższe. Wystarczy, że sąsiad w bloku nie segreguje

Zobacz wideo

Nie tylko gminy, które teraz ponoszą ciężar gospodarki odpadami, czy organizacje działające na rzecz środowiska są zainteresowane zmianami. Rozmawiać chcą też sami producenci. W Polsce wytwarzanych jest około sześciu milionów ton opakowań rocznie, w dużej części na eksport - zauważają eksperci SpotData i Santander Bank Polska w raporcie. Jeśli spojrzeć na udział, jaki ten sektor stanowi w polskim przemyśle, to widać, że jest on dwukrotnie wyższy niż unijna średnia - wynosi 3,4 proc.

Polska i nasz region Europy stał się swego rodzaju hubem branży producentów opakowań. Branży, którą czeka też uderzenie związane z ograniczeniem zużycia wyrobów jednorazowych z plastiku - jak szacują eksperci, dotknie to głównie małych i średnich firm. Rozszerzona odpowiedzialność producenta będzie kolejnym dużym wyzwaniem dla tej branży. Firmy opakowaniowe w Polsce tylko na dostosowanie się do zmian związanych z unijnymi regulacjami będą musiały wydać od dwóch do czterech miliardów złotych. Ale nie chodzi tylko o to, żeby po prostu płacili więcej.

Nałożenie opłat na producentów będzie też sygnałem dla nich, że wreszcie będą musieli zająć się czymś, co nazywa się eco design, czyli ekoprojektowanie. Nie można produkować nieskończonej liczby produktów ze słabej jakości materiałów, których potem nie da się przetwarzać

- mówi Joanna Kądziołka. - Bo tak naprawdę to, że my będziemy zbierać opakowania, to dopiero pierwszy etap. Kolejnym etapem, bardzo problematycznym, jest to, że bardzo często ten materiał jest słabej jakości. A dalej mamy problem z tym, że rynek firm, które zajmują się recyklingiem, się kurczy. Trzeba też zwracać uwagę na to, żeby firmom, które przetwarzają opakowania, to się opłacało. Stworzyć system zachęt, jak na przykład ulgi podatkowe - uważa.

Samo podniesienie opłat niekoniecznie może zmusić do zmian. Te lepsze rozwiązania można wymuszać też, kształtując odpowiednio system tych opłat. Marta Krawczyk z Rekopolu podaje przykład Francji, gdzie istnieje stawka modulowana - na zasadzie bonus-malus - za opakowania nadające się do recyklingu stawka jest obniżana, zaś za te, które są balastem dla systemu - podnoszona.

Jak produkujemy śmieci, czyli konsumencie, spójrz w lustro

Nie jest tak, że wszystkie opakowania łatwo będzie zastąpić tymi przyjaźniejszymi dla środowiska - przynajmniej nie od razu. Są sytuacje, w których złożone opakowania są niezbędne. - Takie opakowania są ciągle stosowane po pierwsze dlatego, że niektóre tak zwane struktury barierowe wzmacniają bezpieczeństwo produktu, zabezpieczają go przed tlenem czy wilgocią. Dla niektórych produktów czasem trudno znaleźć alternatywy i jest to wyzwanie dla producentów - mówi Marta Krawczyk. Podobnie jest z warzywami czy owocami owijanymi w folie - przedłużenie świeżości prowadzi do mniejszego marnowania żywności. Czasem trudno jest zważyć, co byłoby bardziej szkodliwe dla środowiska. Takich dylematów jest więcej - jak lekki plastik vs ciężkie szkło.

Lista "grzechów" to nie tylko opakowania, których nie da się przetworzyć i nie dotyczy wyłącznie producentów. Wiele produktów pakowanych jest w kilka różnych warstw - najpierw plastik, potem pudełko, na koniec jeszcze folia. Nawet jeśli każde z nich z osobna da się przetworzyć, to jednak przyczyniają się one do powiększania góry odpadów. Tutaj powinniśmy włączyć się my - konsumenci.

- Słyszałam o rozwiązaniach polskich firm kosmetycznych dotyczących opakowań, które łatwiej recyklingować. Okazało się, że to się nie sprzedaje. Konsumenci nie sięgali po takie zrównoważone opakowania. Teraz świadomość klientów trochę się na szczęście zmienia. Na przykład kiedyś, jeśli w opakowaniach z tworzyw sztucznych wywarzanych z granulatów pochodzących z recyklingu pojawiały się jakieś wtrącenia, czyli widoczne elementy innej gęstości czy koloru, to pojawiały się reklamacje. Dziś producenci takich opakowań z wtrąceń się cieszą, bo to pokazuje wyraźnie, że są one z recyklingu - mówi Marta Krawczyk.

Taki oddolny nacisk, szczególnie w dobie portali społecznościowych, może bardzo dobrze zadziałać. Ale konsumenci też będą musieli pogodzić się z większymi wydatkami. Po wejściu w życie rozszerzonej odpowiedzialności producenta mieszkańcy nadal będą ponosić część kosztów związanych z recyklingiem opakowań (to, jaka to będzie część, zależy od wytycznych Ministerstwa Klimatu). Producenci zapewne przerzucą też na klientów swoje wyższe koszty - w cenach produktów. Do tego mieszkańcy cały czas będą przecież płacić za pozostałe odpady - higieniczne, bio, gabaryty.

- Gospodarka tego typu odpadami stanowi największe koszty dla gmin. Zatem nie należy się spodziewać wyraźnego obniżenia kosztów gospodarowania odpadami dla mieszkańców. Taki system wydaje się fair - w cenie każdego produktu zaszyte będą koszty jego zagospodarowania - więcej kupujesz, ponosisz większe koszty - sądzi ekspertka z firmy Rekopol. - Uważam, że jeżeli chodzi o odpady, to nie tylko producentów trzeba obciążać finansowo. Odpowiedzialność powinni też ponosić mieszkańcy, konsumenci. Edukacja jest bardzo ważna, ale powinien istnieć również system kar dla tych, którzy ignorują segregację - dodaje z kolei Joanna Kądziołka z Zero Waste.

Ceny wzrosłyby zapewne także w przypadku butelek objętych systemem kaucyjnym. Przeważająca większość Polaków takie rozwiązanie popiera. Według sondażu ARC Rynek i Opinia 84 proc. Polaków twierdzi, że wybierałaby produkty w opakowaniach zwrotnych, gdyby były dostępne. Z badań stowarzyszenia Zero Waste wynika, że 88 proc. Polaków jest za tym, żeby wprowadzić u nas system kaucyjny.

- Dobrym przykładem jest Litwa, gdzie system kaucyjny już istnieje. Litwinów zapytano nie tylko o to, czy w ogóle chcą wprowadzenia systemu kaucyjnego, na co prawie jednogłośnie odpowiedzieli, że tak. Zapytano ich też o to, czy zgodzą się na takie rozwiązanie, jeżeli ceny napojów wzrosną. I ludzie na to też się zgodzili - bardziej zależało im na czynniku środowiskowym - mówi Joanna Kądziołka.

Ciekawe, jak na takie pytanie odpowiedzieliby Polacy.

Więcej o: