Antarktyda zmienia kolor. "Zielony śnieg" widać z kosmosu. Naukowcy opublikowali mapę "początku nowego ekosystemu"

Brytyjscy naukowcy od kilku lat badali zjawisko "zielenienia" części wybrzeży Antarktydy. Za to zjawisko odpowiadają zmiany klimatu - na powierzchni śniegu pojawiają się maleńkie algi, których zbiorowiska są widoczne nawet z kosmosu. Eksperci opracowali mapę takich wykwitów i twierdzą, że "zielonego śniegu" może być coraz więcej.

Na kontynentalnej Antarktydzie tereny pozbawione lodu zajmują zaledwie 0,18 proc. powierzchni. Na Półwyspie Antarktycznym, w którym wegetacji, w tym roślinnej, jest najwięcej, to i tak tylko 1,34 proc. Ale, jak zauważają naukowcy, życie oparte na fotosyntezie nie jest ograniczone tylko do miejsc, w których mamy do czynienia z odkrytą glebą. Pojawia się też na powierzchni śniegu, widoczne jako zielone lub czerwone plamy. 

Antarktyda staje się zielona. Algi barwią śnieg

Grupa naukowców, m.in. z Uniwersytetu Cambridge (Andrew Gray, Monika Krolikowski, Peter Fretwell, Peter Convey, Lloyd S. Peck, Monika Mendelova, Alison G. Smith i Matthew P. Davey), przez sześć lat szukała i opisywała miejsca wykwitów zielonych alg na Półwyspie Antarktycznym. Opublikowała właśnie wyniki swojej pracy w czasopiśmie naukowym "Nature Communications"

Celem naukowców było stworzenie pierwszej w historii mapy, która stanie się punktem wyjścia do badań procesem "zielenienia" białego kontynentu. Chodzi o wybrzeża Półwyspu Antarktycznego, najbardziej na północ wysuniętej części kontynentu, która przechodzi przez koło podbiegunowe. W tamtej okolicy znajduje się też wiele stacji badawczych (w tym polska). 

Naukowcy wykorzystali zarówno metodę obserwacji naziemnej, jak i satelitarnej. Badane przez nich algi to mikroskopijne, jednokomórkowe organizmy, ale gdzieniegdzie występują w tak licznym natężeniu, że zabarwiają powierzchnię śniegu na kolor jasnozielony - i są widoczne z przestrzeni kosmicznej. Tutaj ważne zastrzeżenie - śnieżne algi zauważano już podczas wypraw w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, nie chodziło więc o odkrycie istnienia tego zjawiska, ale o sprawdzenie, jak szybko się ono pogłębia. 

Zmiany klimatu przyspieszą "zielenienie" Antarktydy? 

Wykwity alg na śniegu obserwowane są wzdłuż wybrzeży, przede wszystkim na wyspach przy zachodnim brzegu Półwyspu Antarktycznego. Pojawiają się w cieplejszych regionach, gdzie w czasie lata (czyli między listopadem a lutym) temperatury wzrastają do poziomu tuż powyżej zera. To "ciepło" jest tutaj kluczowe.

Wykwity alg na Antarktydzie. Zdjęcie wykonane 26 stycznia 2018 r.Wykwity alg na Antarktydzie. Zdjęcie wykonane 26 stycznia 2018 r. Źródło: Artykuł w 'Nature Communications' numer 2527 z maja 2020. Badacze: Andrew Gray, Monika Krolikowski, Peter Fretwell, Peter Convey, Lloyd S. Peck, Monika Mendelova, Alison G. Smith i Matthew P. Davey. Creative Commons Attribution 4.0

"To znaczący postęp w naszym rozumienia lądowego życia na Antarktydzie i tego, jak może się ono zmienić w nadchodzących latach w miarę ocieplania się klimatu" - mówi dr Matt Davey z Uniwersytetu Cambridge, który przewodniczył badaniu. Podkreśla, że śnieżne algi są głównym czynnikiem zdolności kontynentu do przechwytywania dwutlenku węgla z atmosfery w procesie fotosyntezy. Ocieplenie na Półwyspie Antarktycznym już przekroczyło 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu do temperatury z okresu przed rewolucją przemysłową. 

Czytaj też: Najzimniejsze miejsce na Ziemi doświadczyło fali upałów. Antarktyda to "kanarek w kopalni"

"W miarę ocieplania się Antarktydy spodziewamy się, że ilość śnieżnych alg ogółem wzrośnie" - mówi Dr Andrew Gray, zauważając, że rozprzestrzenianie się alg na wyżej położone tereny przewyższy proces zanikania wykwitów położonych niżej, co będzie się działo - znajdujący się na tam, także latem, śnieg, z w cieplejszych miesiącach może zacząć zanikać - razem z algami. 

Naukowcy zauważyli też, że algi łączą powiązania z niewielkimi zarodnikami grzybów i bakteriami. "To może potencjalnie tworzyć nowe siedliska. W pewnym momencie to byłby początek nowego ekosystemu" - mówi, cytowany przez "The Guardian", Matt Davey. 

Więcej o: