Czerwone niebo, duszący dym, ludzie otoczeni przez ogień - zachód Stanów Zjednoczonych trawią rekordowe pożary. Dym z nich momentami przykrywa powierzchnię kilku stanów. Poza stratami materialnymi i zniszczoną przyrodą, żywioł zabił co najmniej 35 osób.
Eksperci mówią, że pożary w USA - podobnie jak w innych częściach świata - są napędzane przez ocieplenie klimatu. Innego zdania jest prezydent USA Donald Trump, znany z negowania zmian klimatu i sabotowania działań na rzecz jego ochrony.
Donald Trump odwiedzi dotknięte przez pożary tereny. Nie mówił jednak o zmianach klimatu, zaś winą za skalę pożarów obarczał "niewłaściwą gospodarkę leśną" i rządzących w stanach Demokratów. Jednak więcej lasów w Kalifornii należy nie do władz stanowych, a do rządu federalnego.
Na spotkaniu z urzędnikami jeden z nich apelował do prezydenta, by nie ignorował tego, co nauka mówi o związku pożarów ze zmianami klimatu. Trump nie przyjął tego do wiadomości - opisuje BBC. - Zacznie robić się chłodniej, poczekaj tylko - stwierdził. Urzędnik powiedział na to, że chciałby, aby nauka popierała twierdzenie prezydenta. - Nie wydaje mi się, żeby nauka to wiedziała - skwitował ze śmiechem Trump.
To kolejny raz, kiedy Trump mówi, iż kryzys w niemal magiczny sposób sam zniknie. Na początku epidemii koronawirusa zapowiadał, że choroba "przejdzie", "zniknie jakby to był cud", "skończy się w kwietniu". Od tego czasu w USA zmarło około 200 tys. osób chorujących na COVID-19.
Zmiany w gospodarce leśnej (np. stosowanie kontrolowanego wypalania, metody wykorzystywanej przez rdzennych mieszkańców dzisiejszych Stanów Zjednoczonych) są jednym z elementów, które mogą pomóc w zaadoptowaniu się do nowych warunków i walce z pożarami. Ale naukowcy mają dowody, że to właśnie nowe warunki klimatyczne są jedną z przyczyn dla których pożary na zachodzie USA (a także w Australii i innych częściach świata) są i będą coraz większe i groźniejsze - o czym pisał m.in. "Los Angeles Times".