Jeszcze w tym miesiącu władze Japonii mają ogłosić przyjęte rozwiązanie problemu ponad miliona ton skażonej wody z elektrowni atomowej Fukushima Daiichi. Elektrownia została poważnie uszkodzona w 2011 roku w wyniku trzęsienia ziemi. Proces uwalniania wody do oceanu ma zacząć się w 2022 roku i potrwać ok. 30 lat.
W rejonie elektrowni przechowywanych jest obecnie ponad milion ton skażonej wody. Znajduje się ona w ponad tysiącu zbiorników, które jednak wkrótce zostaną całkowicie wypełnione - opisuje "The Guardian". Władze od dawna rozważały, jak rozwiązać problem gromadzonej wody. Jedną z możliwości było jej odparowanie, jednak wylanie do oceanu uznano za jedną z "najbardziej realistycznych" opcji.
Woda wciąż używana jest do chłodzenia zniszczonych reaktorów i miesza się z wodami gruntowymi. Operator elektrowni usuwa z niej silnie radioaktywne elementy, jednak nie da się odfiltrować trytu, radioaktywnego izotopu wodoru. Wg ekspertów tryt jest szkodliwy tylko w bardzo dużych ilościach, a jego rozwodnienie z wodą morską ma zmniejszyć zagrożenie.
Przeciwko planom zrzutu wody protestują lokalni rybacy, którzy obawiają się, że zniweczy to reputację ich produktów, którą z trudem odbudowywali po awarii elektrowni - opisuje "Guardian". Rząd obiecał, że będzie promował lokalne produkty i odpowie na wątpliwości rybaków.
Obawy wyraziła także Korea Południowa, która wciąż zakazuje importu ryb i owoców morza z regionu Fukushimy.