Naukowcy od lata badają zjawisko zubożenia warstwy ozonowej. Tegoroczne pomiary są dla nich niepokojące, zwłaszcza że w ubiegłym roku dziura ozonowa nad Antarktydą miała najmniejszy rozmiar od 38 lat, czyli rozpoczęcia pomiarów.
Pomiary dziury ozonowej wykonywane są za pomocą satelity Copernicus Sentinel-5P Europejskiej Agencji Kosmicznej Według ich pomiarów na początku października dziura ozonowa osiągnęła rozmiar ponad 25 mln km2. - Nasze obserwacje pokazują, że od połowy sierpnia 2020 roku dziura ozonowa gwałtownie wzrosła i już obejmuje większość Antarktydy, a więc wielkość znacznie powyżej średniej - powiedział, cytowany przez sciencealert.com, Diego Loyola z Niemieckiego Centrum Lotnictwa i Kosmonautyki.
Tak duże rozmiary dziury ozonowej są zjawiskiem alarmującym oraz negatywnym. Wciąż jednak daleko do rekordu z 2000 roku. Wtedy dziura ozonowa osiągnęła powierzchnię 29,9 mln km2. Dla porównania, w 2019 roku naruszenie warstwy ozonowej zostało oszacowane na 5 mln km2. Eksperci zwracają jednak uwagę, że tak duża zmienność w tym aspekcie na przestrzeni lat nie jest niczym nie zwykłym.
Wpływ na tegoroczny rozwój dziury ozonowej miał silny wir polarny. Dzięki niemu temperatura stratosfery utrzymywała się na znacznie niskim poziomie. W kwietniu bieżącego roku informowaliśmy o rekordowo dużej dziurze ozonowej nad Arktyką. Wynikała ona również z niskich temperatur nad biegunem północnym. Jej powierzchnia została oszacowana na 1 mln km2.
Dziura ozonowa powstaje na skutek redukcji ozonu w stratosferze. Jest to szkodliwe zjawisko, gdyż warstwa ozonowa Ziemi jest czymś w rodzaju bariery, która osłania powierzchnię planety oraz ludzi przed szkodliwym promieniowaniem UW Słońca. Powoduje ono m.in. tworzenie się komórek nowotworowych.