Wyspa śmieci na sztucznym zbiorniku na rzece Drina zaalarmowała zarówno obrońców przyrody, jak i pracowników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo elektrowni wodnej. Na zdjęciach widać, że odpady pokrywają duża część zbiornika w okolicy miasta Wiszegrad.
Jak opisuje agencja AP, problem może narastać - w górnym biegu rzeki i jej dopływach w Bośni i Hercegowinie, Serbii oraz Czarnogórze jest jeszcze więcej odpadów zmierzających w stronę zbiornika. Wśród nich są odpady komunalne, plastikowe opakowania, choć zdarzają się też pralki czy monitory.
Problem nie jest nowy. Według władz do roku w okolicy Wiszegradu z wody wyławianych jest 6-8 tysięcy metrów sześciennych śmieci - czyli około 450 pełnych śmieciarek.
We wtorek zaczęto usuwanie śmieci ze zbiornika, by uniknąć zablokowania infrastruktury tamy i potencjalnej awarii elektrowni.
Cytowany przez AP aktywista grupy Eco Center Dejan Furtula powiedział, że śmieci zagrażają nie tylko elektrowni, ale też lokalnej społeczności i środowisku - nawet po usunięciu z wody. Wyłowione śmieci trafiają na lokalne wysypisko, gdzie dochodzi do pożarów, a toksyny przedostają się z wodą z powrotem do rzeki. - My wszyscy i cały ekosystem jesteśmy w niebezpieczeństwie - powiedział.
AP zwraca uwagę, że kraje bałkańskie - mniej rozwinięte, w gorszej sytuacji gospodarczej i nadal odczuwające konsekwencje wojen z lat 90. - mają poważny problem z funkcjonowaniem systemu zarządzania odpadami. Przez to tony śmieci trafiają na dzikie wysypiska oraz do rzek.
Podoba problem co w okolicach Wiszegradu pojawił się na zbiorniku Potpecko w południowo-zachodniej Serbii.