Ważną częścią przyjętej przez rząd uchwały „Polityka Energetyczna do 2040 r." jest strategia budowy pierwszej w Polsce elektrowni atomowej. Według założeń projektu, w 2033 roku uruchomiony ma zostać pierwszy blok elektrowni jądrowej, a kolejne będą wdrażane co 2-3 lata. Docelowo program jądrowy zakłada budowę sześciu takich bloków.
Jakub Wiech z portalu Energetyka24.com stwierdził w Zielonym Poranku Gazeta.pl, że zaprezentowany plan jest kontynuacją liczącej pół wieku historii związanej z próbami postawienia w Polsce elektrowni jądrowej.
- Pierwsza taka jednostka miała stać w Żarnowcu i była projektowana od początku lat siedemdziesiątych. – Zwrócił uwagę ekspert. W jego ocenie obecnie szansa na powstanie elektrowni jest jednak większa niż w ubiegłych dekadach z uwagi na chęć współpracy zagranicznych partnerów.
- Mamy na stole zaangażowanego partnera amerykańskiego, czyli partnera, który bardzo chce eksportować swoje technologie jądrowe i udowadnia to już także w obrębie Europy Środkowej. - przekonywał Wiech, wskazując na międzyrządową umowę Amerykanów z Rumunami dotyczącą rozbudowy elektrowni jądrowej Cernavoda, a także negocjacje Amerykanów z Bułgarami na temat wejścia w ich projekt jądrowy.
- Polski projekt może liczyć na wsparcie amerykańską technologią i w zasadzie co najważniejsze, amerykańskimi pieniędzmi, gdyż Stany Zjednoczone oferują w ramach swojego programu wskrzeszenia amerykańskiego przemysłu jądrowego również wsparcie finansowe. – stwierdził Wiech, dodając, że potencjalny partner do stworzenia elektrowni jądrowej w Polsce może pochodzić również z Francji.
- Zarówno technologie oferowane przez Amerykanów, jak i technologie oferowane przez Francuzów są w tym momencie czołówką, jeżeli chodzi o światowe technologie jądrowe. To są nowe reaktory, które spełniają najwyższe standardy bezpieczeństwa. Tu istotnych różnic nie ma. – stwierdził ekspert.
W ostatnich dniach pojawił się alarmistyczny raport niemieckich Zielonych na temat potencjalnych skutków katastrofy jądrowej w elektrowni, która powstałaby w regionie Żarnowiec-Kopalino.
W ocenie Jakuba Wiecha opracowania nie można uznać za obiektywne. - Ono opiera się na scenariuszu katastrofy nadprojektowej, katastrofy znacznie poważniejszej, niż miała miejsce w Czarnobylu. – stwierdził ekspert.
- Ten raport był liczony tak, jakby w polskiej elektrowni jądrowej nie były zainstalowane nawet podstawowe systemy bezpieczeństwa. Ten raport był liczony tak, jakby polski blok jądrowy nie zawierał nawet obudowy bezpieczeństwa, czyli czegoś, czego w zasadzie nie można nie postawić obecnie w elektrowni jądrowej. Stąd wymiar katastroficzny tego raportu, stąd te ogromne skutki. – przekonywał Jakub Wiech, twierdząc równocześnie, że raport jest elementem propagandy wymierzonej w energetykę jądrową, jaką snuje partia Zielonych.
W ocenie Wiecha katastrofy jądrowe, do których doszło w Czarnobylu i Fukushimie, to scenariusz, który jest w Polsce niemożliwy.
- Te katastrofy są czymś, co należy zakwalifikować jako przeszłość energetyki jądrowej. – przekonuje ekspert.
- W tym momencie katastrofa z Czarnobyla nie może się powtórzyć w żadnej nowoczesnej elektrowni jądrowej. Z tego względu, że to są jednostki wyposażone w tak duże ilości pasywnych systemów bezpieczeństwa, że nawet przy intencjonalnym błędzie ludzkim nie może dojść do żadnego tragicznego scenariusza, gdyż zadziałają pasywne systemy niewymagające żadnego uczestnictwa człowieka, które ustabilizują reaktor i które będą w stanie okiełznać ewentualne zagrożenia. – przekonywał Wiech.