Nie tylko Unia Europejska, ale też kolejne kraje deklarują, że chcą osiągnąć neutralność klimatyczną - nawet Chiny, największy emiter gazów cieplarnianych, wyznaczyły cel na rok 2060. Coraz więcej firm, w tym te z branży paliw kopalnych, też chce być neutralnych klimatycznie (choć nieraz to ordynarny greenwashing). Także w Białym Domu - po tym, jak opuścił go główny negacjonista klimatyczny - nastąpiły gwałtowne zmiany w polityce klimatycznej.
Choć zdarzają się wciąż osoby wątpiące w naukę i negujące fakt kryzysu klimatycznego, to świat nie zastanawia się już, czy walczyć ze zmianami klimatu i odchodzić od paliw kopalnych, tylko jak to zrobić. Swoją wizję i plan na wyzerowanie emisji gazów cieplarnianych i ustabilizowania rozchwianego klimatu wyłożył Bill Gates w książce "Jak ocalić świat od katastrofy klimatycznej".
Ale czemu w ogóle powinniśmy słuchać, co na ten temat ma do powiedzenia miliarder, który - jak sam przyznaje - jeszcze jakiś czas temu nie miał nic wspólnego z tematyką klimatu? Gates wciąż jest znany jako założyciel Microsoftu, jednak od lat jego działalność skupia się przede wszystkim na rodzinnej organizacji charytatywnej Bill & Melinda Gates Foundation. Odnosi ona realne sukcesy w zapobieganiu chorób i poprawie poziomu zdrowia. Gates ostrzegał zresztą - w tym na kilka miesięcy przed wybuchem pandemii COVID-19 - o zagrożeniu właśnie taką chorobą zakaźną i te ostrzeżenia sprawdziły się. Gates ma też - o czym wspomina - wyjątkowy dostęp do najlepszych ekspertów, liderów ze świata biznesu i polityki, co daje wyjątkową perspektywę.
We wstępie książki odnosi się też do nieuchronnych zarzutów - z jednej strony mówi o klimacie, z drugiej osobisty ślad węglowy miliardera jest, cytując własne słowa Gatesa, "absurdalnie wysoki". Zapewnia, że czuje się za to odpowiedzialny i stara redukować swoje emisje gazów cieplarnianych, choć szczegóły (jak rzekomo "ekologiczne" paliwo samolotowe, na które wydaje miliony dolarów) mogą budzić wątpliwości).
Podtytuł brzmi "Rozwiązania, które już mamy, zmiany, jakich potrzebujemy" - i na tym Gates skupia się w większości książki. Gates wyjaśnia, dlaczego potrzebne jest wyzerowanie emisji gazów cieplarnianych. Robi to w bardzo przystępny sposób. Choć wiele tu technicznych kwestii, to czytelnik nie powinien mieć problemu z ich zrozumieniem, nawet jeśli to jego pierwsza książka nt. kryzysu klimatycznego (może lepiej, żeby była to druga, bo - jak wspomniałem - Gates skupia się na rozwiązaniach, a nie na samym problemie, zatem nie znajdziemy tu dużo informacji o zagrożeniach związanych ze zmianami klimatu).
W kolejnych rozdziałach autor opisuje, z czego biorą się emisje w poszczególnych sektorach - energetyki, rolnictwa, transportu, produkcji i ogrzewania - i jak możemy te emisje sprowadzić do zera. Zgodnie z podtytułem, opisuje technologie już dostępne, jak i innowacje, na które czekamy. Dalej porusza kwestię adaptacji do zmian klimatu, wykłada swój plan transformacji, a wreszcie zwraca uwagę na możliwe działania zarówno na poziomie rządowym, jak i indywidualnym.
Nie powinno zaskakiwać, że Gates - jeden z ojców rewolucji informatycznej - pokazuje się jako technofil. W dużej części rozwiązania, o których pisze, opieraj się na postępie technologicznym, wdrażaniu nowych technologii i dalszych innowacjach. Zamieścił nawet skróconą listę przełomów technologicznych, które są jego zdaniem potrzebne do zatrzymania zmian klimatu.
Jednak mimo tego książka prezentuje trzeźwe podejście do niektórych technologii. Wielu naukowców ostrzega, że w walce ze zmianami klimatu nie można czekać, aż uratuje nas jakiś przyszły wynalazek - stawka jest zbyt wysoka, by ryzykować, iż to się nie uda. Realistyczne podejście prezentuje, np. pisząc o technologiach wyłapywania (DAC - wychwytywanie CO2 bezpośrednio z atmosfery) i sekwestracji dwutlenku węgla (czyli wyłapywanie go u źródła, np. w kominie elektrowni). Choć na pewno będą one potrzebne, to nie mogą zastąpić redukowania emisji. "Nie możemy po prostu czekać, aż uratuje nas jakaś technologia przyszłości podobna do DAC. Musimy zacząć ratować się sami już dziś" - pisze Gates.
Zaletą tego, jak sprawy klimatu przedstawia Gates, jest też to, że nie skupia się wyłącznie na energetyce. Wytwarzanie prądu jest oczywiście kluczową kwestią, jednak zdecydowanie za mało rozmawiamy o tym, że neutralność klimatyczna nie oznacza tylko przejścia z węgla i gazu na odnawialne źródła energii czy atom. To, jak produkujemy przedmioty (stal, cement, plastik) i wytwarzamy żywność (hodowla zwierząt, wylesianie, nawozy) także przyczynia się do kryzysu klimatycznego i dobrze, że w książce także te kwestie są poruszone.
Choć Gates skupia się na innowacjach, to nie pomija tego, że samo istnienie technologii jeszcze niczego nie rozwiązuje. Wskazuje na potrzebę rozwiązań systemowych i działań władz państwowych oraz lokalnych.
Jednak wszelkie zmiany, które proponuje Gates, odbywają się wewnątrz istniejącego systemu. W książce brakuje choćby wspomnienia o tym, iż zdaniem części ekspertów i aktywistów do zatrzymania kryzysu środowiskowego i klimatycznego nie wystarczy dokonać napraw w obecnym systemie - trzeba zmienić ten system. Dobrze widać to w rozdziale o transporcie. Gates wymienia rozwiązania pozwalające na wyeliminowanie emisji z istniejących środków transportu: samochody elektryczne i alternatywne paliwa do innych typów pojazdu. Jednak wymiana wszystkich istniejących samochodów ze spalinowych na elektryczne zupełnie nie jest zrównoważonym rozwiązaniem, bo pochłonie ogromne ilości zasobów na nowe konstrukcje, silniki i baterie, do tego wymaga dłuższego czasu. Zamiast dokonać zmiany wewnątrz systemu, trzeba zmienić system - ograniczać liczbę aut osobowych, stawiać na transport zbiorowy i rowery, pracę zdalną, lokalne produkty, zmieniać nasze miasta. Tym bardziej, że to bardziej kompleksowe rozwiązania, eliminujące jednocześnie inne problemy (korki, wypadki). O tym Gates nie wspomina. Słusznie wskazuje na to, że rozwój w Indiach i innych krajach rozwijających jest kluczowy dla dalszych emisji - ale już nie wspomina, że to najbogatsza część Ziemi odpowiada za większość globalnego ocieplenia.
Autor nie zauważa też głosów mówiących o tym, że potrzebne są jeszcze szersze zmiany w globalnym kapitalizmie w obecnym kształcie, neoliberalnym systemie opartym na stałym wzroście liczonym na podstawie PKB. Zdaniem niektórych ekspertów "zielony wzrost", czyli kontynuowanie obecnego systemu, ale bez emisji gazów cieplarnianych, jest po prostu niemożliwy. Gates nie wspomina jednak o ideach postwzrostu (ang. degrowth). Podobnie jak pomija to, iż kryzys klimatyczny nie dzieje się bez niczyjej winy. Rzeczywiście - jak wspomina - paliwa kopalne pomogły podnieść setki milionów ludzi z ubóstwa. Jednak od pół wieku giganci paliwowi zdawali sobie sprawę z tego, że ich biznes niszczy planetę. I nie tylko nic z tym nie zrobili, ale wręcz wydali miliony dolarów na podważanie nauki i negacjonizm klimatyczny, czym opóźnili potrzebne działania.
Wreszcie choć Gates prezentuje raczej optymistyczny pogląd, to przedstawia konserwatywne, czy nawet zapóźnione dane dot. kosztów transformacji. Wiele pisze o tym, ile będzie trzeba dopłacić do odnawialnej energii, ale w rzeczywistości jej cena spada gwałtownie i już jest konkurencyjna i bywa tańsza od tej z paliw kopalnych.
Brak tych wątków w książce nie dziwi - Gates jest oczywiście beneficjentem (delikatnie mówiąc) systemu, który część badaczy i aktywistów chciałaby fundamentalnie przebudować. Do tego jest to właśnie wciąż tylko część - i to mniejsza - debaty o klimacie, a prezentowane w książce podejście jest tym głównym.
Jednak nawet bez tych wątków książka Gatesa jest wartościową pozycją. Jak wspomniałem, w przystępny, a jednocześnie kompleksowy sposób tłumaczy wyzwanie, jakim jest walka z kryzysem klimatycznym. Pokazuje ogrom pracy, ale Gates podkreśla, że mimo wszystko jest optymistą - i nakreślona przez niego wizja daje pewne powody do optymizmu.
Pod koniec autor zawarł jednak ważne ostrzeżenie, którego warto wysłuchać, biorąc pod uwagę to, jak trafne okazały się jego ostrzeżenia przed pandemią:
"W sprawie zmian klimatu jesteśmy dziś w tym samym miejscu, w którym byliśmy przed kilku laty, jeśli chodzi o pandemię. Eksperci medyczni mówili nam, że tak wielki wybuch choroby jest w którymś momencie nie do uniknięcia. Pomimo ich ostrzeżeń świat nie zrobił wiele, aby się przygotować – i nagle musiał się miotać, aby nadrobić stracony czas. Nie możemy popełnić tego samego błędu z klimatem".