Powrót do porozumienia paryskiego był jednym z priorytetów Joego Bidena. Nowy prezydent USA podpisał zarządzenie w tej sprawie pierwszego dnia sprawowania urzędu. Teraz - po miesiącu - weszło ono w życie.
Choć poprzedni prezydent Donald Trump już w połowie 2017 roku zapowiadał, że Stany Zjednoczone wycofają się z porozumienia, formalnie nie należały do niego "tylko" kilka miesięcy - od 4 listopada 2020 r. Dokonały tego jednak w pierwszym możliwym terminie. Nie mogły tego zrobić przez pierwsze trzy lata od wejścia w życie porozumienia (tj. od 4 listopada 2016 r.). Gdy ten okres minął na początku listopada 2019 r., sekretarz Stanu USA Mike Pompeo od razu wystosował do ONZ oficjalne pismo, w którym poinformował o chęci wyjścia jego kraju z porozumienia. Po wymaganym okresie dwunastu miesięcy decyzja stała się obowiązująca.
Porozumienie paryskie zawarto na szczycie klimatycznym pod koniec 2015 roku. Jego sygnatariuszami było blisko 200 państw świata. Celem porozumienia jest powstrzymanie zmian klimatycznych prowadzących do wzrostu globalnej temperatury. Umowa nie narzuca krajom konkretnych działań (co zarzucała administracja Trumpa, uzasadniając swoją decyzję), ale jego sygnatariusze stawiają sobie za cel zahamowanie globalnego ocieplenia tak, by udało się utrzymać wzrost temperatury na poziomie "znacznie poniżej" 2 stopni Celsjusza w porównaniu z tym z epoki przedindustrialnej oraz dążyć w kierunku ograniczenia go do 1,5 stopnia.
Powrót do porozumienia ogłosił na Twitterze m.in. John Kerry, pełnomocnik prezydenta USA do spraw klimatu.
Dziś jest ten dzień. Oficjalnie wróciliśmy do porozumienia paryskiego - znów jesteśmy częścią globalnych wysiłków na rzecz klimatu. Żaden kraj nie może samodzielnie walczyć w tym zmaganiu. Z niecierpliwością czekamy na owocny rok i udany # COP26 w Glasgow. Dobrze być z powrotem
- napisał.
To dobry dzień w naszej walce z kryzysem klimatycznym. Stany Zjednoczone znów są stroną porozumienia paryskiego. Rozpoczęliśmy już prace nad redukcją naszych emisji. Nie będziemy tracić czasu, będziemy angażować naszych partnerów z całego świata w budowanie globalnej odporności
- napisał z kolei na Twitterze sekretarz stanu USA Anthony Blinken.
W nieoczywisty sposób powrót USA do porozumienia paryskiego uczcił brytyjski uniwersytet w Reading. Reprezentujący go klimatolog prof. Ed Hawkins przedstawił flagę Stanów Zjednoczonych, w której białe i czerwone pasy zastąpił paskami pokazującymi ocieplanie się klimatu w tym kraju. Kolor każdego pasa (od góry do dołu) symbolizuje średnią temperaturę w USA w latach 1895-2020.
Rosnąca liczba czerwonych pasów i malejąca liczba niebieskim pokazuje, jak szybko postępuje ocieplanie klimatu.
Tak jak słynne Gwiazdy i Pasy [potoczna nazwa flagi USA - red.] reprezentują amerykańską wolność i jedność, tak klimatyczne gwiazdy i pasy są symbolem wpływu, jaki ludzie już mają na nasz klimat, gdziekolwiek żyją
- komentuje prog. Hawkins.