Transportowiec Christophe de Margerie wyruszył z portu w Chinach pod koniec stycznia i w ubiegłym tygodniu dotarł do Sabetty na Półwyspie Jamalskim. Jak opisuje thebarentsobserver.com, podróż odbyła się przez zamarznięte morza Arktyki pod osłoną nocy polarnej.
Był to pierwszy raz w historii, kiedy komercyjny statek pokonał Północną Drogę Morską, czyli szlak żeglugi w rosyjskiej Arktyce, wzdłuż wybrzeża kontynentu (to jeden ze szlaków morskiej dalekiej północy, obok m.in. Przejścia Północno-Zachodniego na północ od kontynentu amerykańskiego).
Morza Arktyki są pokryte sezonowym (ustępującym latem i narastającym zimą) oraz wieloletnim lodem. Dotychczas ten szlak był zimą niedostępny dla komercyjnych statków, choć latem pokonują go już od lat. Teraz - jak opisuje portal - na trasie nie było już wieloletniego lodu. Z tym sezonowym statek poradził sobie z pomocą rosyjskiego lodołamacza atomowego 50 let Pobiedy. Według armatora pokazuje to, że Północna Droga Morska jest już dostępna całorocznie.
Wykorzystanie i opłacalność tego szlaku ma ogromne znaczenie dla Rosji relacji kraju z Chinami. To droga krótsza od tej południowej, którą obecnie pokonują statki transportowe między Dalekim Wschodem a Europą i Rosją.
M.in. o szlaku i geopolitycznym znaczeniu zmieniającej się Arktyki mówił w ubiegłym tygodniu dr hab. Michał Łuszczuk, prof. UMCS, wiceprzewodniczący Komitetu Badań Polarnych PAN, w Zielonym Poranku Gazeta.pl.
Przede wszystkim pokazuje to jednak, jak szybko postępują zmiany klimatu. Arktyka odczuwa je szczególnie - region ociepla się ponad dwa razy szybciej od średniej całej planety.
Wraz z tym spada zasięg arktycznego lodu. Wiosną cofa się coraz wcześniej, latem osiąga rekordowo niską powierzchnię i później powoli przyrasta wraz z nadejściem jesieni. Spada też "jakość" lodu - brakuje tego wieloletniego, przez co jest on cieńszy i mniej trwały, gdy przychodzi cieplejsza pora roku.
W sierpniu ubiegłego roku o niemiecki statek badawczy Polarstern dotarł do bieguna północnego. Lodu było tak mało, że wzbudziło to wręcz zaniepokojenie załogi. Według niektórych badań już w latach 30. Arktyka może być latem wolna od lodu.
Ma to znaczenie nie tylko dla lokalnego ekosystemu. Artykułu o zmianach klimatu często bywały ilustrowane zdjęciami głodujących niedźwiedzi polarnych. Oczywiście arktyczna fauna ucierpi z powodu tych zmian. Jednak ofiarami będziemy też my, ponieważ - jak powtarzają naukowcy - co dzieje się w Arktyce, nie zostaje w Arktyce. Nie chodzi tu o podnoszenie się poziomu morza, ponieważ lód tam unosi się na wodzie, zatem jego topnienie nie przekłada się specjalnie na ponoszenie poziomu morza (do tego przyczynia się głównie topnienie lądolodu Grenlandii i Antarktydy).
Jednak Arktyka ma wpływ na pogodę i klimat Ziemi. Ostatnio obserwowaliśmy, jak arktyczny prąd strumieniowy przyczynił się do ataku zimy w Teksasie. Jeśli chodzi o klimat, to naukowcy ostrzegają przed groźnym sprzężeniem zwrotnym. Jasna powierzchnia lodu odbija większość energii słonecznej, z kolei ciemne morze - pochłania. Zatem im większa powierzchnia jest wolna od lodu, tym szybciej morze się nagrzewa. A im bardziej nagrzeje się morze, tym wolniej lód będzie przyrastał - i tak dalej, potęgując efekt ocieplenia planety.
W kontekście podróży statku Christophe de Margerie można mówić też o smutnej ironii - o ile nie czymś gorszym. Klimat Arktyki został zdestabilizowany przez zmiany klimatu wywołane głównie spalaniem paliw kopalnych. Zaś teraz otwarty przez ocieplenie szlak morski jest wykorzystywany, by... transportować gaz, a więc jedno z paliw odpowiedzialnych za zmiany klimatu. A jego dalsze wydobywanie i spalanie będzie tylko pogłębiać skalę kryzysu.