Czy nowa tama na Wiśle jest potrzebna? Bożek: To niszczenie przyrody za gigantyczne pieniądze

- Wisła jest naszym skarbem narodowym. I tego skarbu należy bronić - mówił w Zielonym Poranku Gazeta.pl Jacek Bożek, prezes Klubu Gaja. W jego ocenie argumenty przedstawiane przez rząd za stworzeniem nowej tamy na Wiśle nie usprawiedliwiają gigantycznych kosztów finansowych i środowiskowych.

Czy nowa tama na Wiśle jest potrzebna? Jacek Bożek kontruje argumenty rządu

Ministerstwo infrastruktury zapowiedziało w ostatnich dniach, że jeszcze w marcu zostanie ogłoszony przetarg na projekt stopnia wodnego w Siarzewie, który będzie zlokalizowany na 708. kilometrze Wisły.

- To jest niezbędna inwestycja, która przyniesie również dużo efektów pozytywnych. Będzie działać przeciwpowodziowo, będzie tam wytwarzana energia elektryczna, wpłynie też na rozwój turystyki wodnej i żeglugi śródlądowej, ale głównym celem jest zapobieżenie katastrofie budowlanej stopnia wodnego we Włocławku – mówił niedawno na antenie Polskiego Radia Przemysław Daca, prezes Wód Polskich.

W Zielonym Poranku Gazeta.pl argumenty przemawiające za stworzeniem nowej tamy na Wiśle przedstawiane przez rząd skrytykował Jacek Bożek, prezes organizacji ekologicznej Klub Gaja.

- W dokumentach, które państwo będziecie czytali, będzie mówione bardzo często, że nowy stopień w Siarzewie to jest próba ratowania stopnia wodnego we Włocławku, który może się wywrócić. Brzmi to monstrualnie. To się kompletnie mija z prawdą, dlatego że stopień wodny we Włocławku został wyremontowany, podpiętrzony specjalnym stopniem, który nie dopuszcza do erozji występującej zaraz za każdym stopniem wodnym – mówił gość programu. - Za 115 milionów to zostało wyremontowane, wzmocnione. A nawet jeżeli by państwo słyszeli, że to ma podpierać stopień wodny we Włocławku, to wyobraźcie sobie, jak tama oddalona o 40 kilometrów od Włocławka ma go podpierać, skoro tam już wszystko jest tak załatwione, żeby było bezpiecznie. To jest jedna z nieprawd, która jest sprzedawana, jeśli można tak powiedzieć brzydko, obywatelom

- twierdził Bożek.

W opinii gościa Zielonego Poranka Gazeta.pl również argument o wytwarzaniu energii elektrycznej nie jest ekonomicznym uzasadnieniem dla stworzenia nowej tamy.

Jako organizacje ekologiczne mamy przeprowadzone badania, z których korzysta Koalicja Ratujmy Rzeki. Te pieniądze, które zostałyby przeznaczone na budowę stopnia wodnego w Siarzewie, mogą być wykorzystane na różne inne budowy, gdzie będzie miks energetyczny przygotowany w taki sposób, że zapewni to tę samą produkcję energii elektrycznej, którą miałoby dawać Siarzewo

- mówił Bożek.

Zobacz wideo Prof. Malinowski: Za mało mówimy działaniach, które rzeczywiście mogłyby zmienić kierunek rozwoju

Bożek: Wisła to nasz skarb narodowy. I tego skarbu narodowego należy bronić

W ocenie gościa Zielonego Poranka Gazeta.pl, argumentem przemawiającym za wstrzymaniem się przed budową kolejnej zapory na Wiśle są fatalne skutki środowiskowe, jakie by za sobą pociągnęła.

- Mówmy o rybach wędrujących, o łososiu, o jesiotrze. Każda tama zatrzymuje wędrówkę tych ryb. I w wielu krajach na świecie i Europie te tamy się dekonstruuje właśnie dlatego, żeby te ryby mogły wrócić. Bo to jest nie tylko dobre dla przyrody, ale to jest dobre także dla ludzi. 

Jeżeli w naszym kraju nie zmienimy „betonowego” podejścia do przyrody, to będziemy w gigantycznym problemie. Świat się zmienił. Nie możemy wprowadzać monstrualnych pomysłów w zmieniającym się w szczególności z powodu zmian klimatu świecie, mówiąc, że robimy to dla ratowania przyrody. Robimy to wręcz przeciwnie. Jest to kompletnie kierunek, który powinniśmy dzisiaj już zmienić, jeżeli chcemy w ogóle pracować z katastrofą klimatyczną. Ale nie tylko, bo tu chodzi też o zanik bioróżnorodności i to, że Wisła jest ostatnią zbliżoną do naturalnej rzeką europejską. To jest nasz skarb narodowy. I ten skarb narodowy należy bronić.

 - mówił Bożek. W jego ocenie wciąż jest szansa, że do budowy nowej tamy nie dojdzie.

- Cały czas organizacje ekologiczne, organizacje przyrodnicze, są w procesie prawnym. To jest pierwsza sprawa. On nie został zakończony. Druga sprawa, to że jesteśmy jeszcze członkiem Unii Europejskiej, jesteśmy elementem tej europejskiej układanki prawnej. Budowa stopnia wodnego w Siarzewie to jest naszym zdaniem złamanie kilku przepisów prawa europejskiego. Czy to Dyrektywy Siedliskowej, czy Ramowej Dyrektywy Wodnej, dlatego że można zrobić to inaczej, niż proponuje w tym przypadku nasz rząd. I wydaje mi się, że nasze kontakty międzynarodowe, nasza wiedza, nasze możliwości, wcale nie są aż takie małe. Poza tym jesteśmy dosyć dobrze zorganizowanym jeszcze społeczeństwem obywatelskim i powinniśmy zapytać obywateli, czy chcą wydawać tak gigantyczne pieniądze, które powinny być wydane w taki sposób, żeby chronić przyrodę, a nie niszczyć ją. Bo jeszcze raz podkreślę, jest to nasz skarb narodowy, skarb dla przyszłych pokoleń – zakończył ekspert.

Więcej o: