Policja wyjaśnia okoliczności śmierci wadery, której ciało znaleziono w Puszczy Knyszyńskiej w województwie podlaskim. Leśnicy otrzymali zgłoszenie o martwej wilczycy na obrzeżach Puszczy i pokierowali sprawę do odpowiednich służb. Martwe zwierzę zauważył przypadkowy spacerowicz na terenie kompleksu leśnego między miejscowościami Lebiedzin i Kumiałka w nadleśnictwie Czarna Białostocka w gminie Janów - przekazało w piątek Radio Białystok.
Strażnicy pojechali na wskazane miejsce i znaleźli ciało wilczycy. Poinformowali o tym policję i lekarza weterynarii. Lekarz na miejscu bardzo wstępnie stwierdził, że mogło to być postrzelenie, ale dokładnie wyjaśni to policja i zlecone badania
- przekazał Radiu Białystok Jarosław Krawczyk, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
Według informacji, do których udało się dotrzeć lokalnym mediom, na ciele wilka miała być widoczna rana postrzałowa wlotowa i wylotowa w okolicach podbrzusza. Lekarz weterynarii, który przybył na miejsce miał wstępnie stwierdzić postrzelenie wadery - podaje portal e-grajewo.pl. Zwłoki zwierzęcia zostały przekazane do badań do Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk w Białowieży. Policjanci ustalają, kto mógł przyczynić się do śmierci wilczycy. Za kłusownictwo grozi do trzech lat więzienia.
Puszcza Knyszyńska to rozległy kompleks leśny, którego powierzchnia wynosi blisko 1050 kilometrów kwadratowych. Puszcza jest położona na Wysoczyźnie Białostockiej w województwie podlaskim, na jej terenie znajduje się aż 21 rezerwatów przyrody.
W piątek znaleziono ciało wilka w lesie koło poznańskiego zoo. Młody wilk był członkiem watahy, która żyje na tym terenie od kilku lat. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", okoliczni mieszkańcy oskarżali wilczą rodzinę o serię ataków na psy. Na podstawie oględzin zwłok pracownicy zoo stwierdzili, że wilk był chory na świerzbowca, który jest określany jako "największy zabójca wilków". Na ciele zwierzęcia znaleziono również ślady innego urazu, jak mówiła "GW" dyrektorka poznańskiego zoo "możliwe, że wilka potrącił samochód, ale mógł go też ktoś uderzyć". Dopiero po przeprowadzeniu badań dowiemy się, co było przyczyną śmierci wilka. Uraz mógł być przyczyną zgonu, ale nie musiał, ponieważ świeżbowiec był zaawansowany i również mógł doprowadzić do śmierci - twierdzi dyrektorka zoo.
Do sprawy wilczych zgonów z ostatnich dni odniósł się na Twitterze Michał Żmihorski doktor habilitowany ekologii, profesor w Instytucie Biologii Ssaków PAN.
Wczoraj przywieźli do nas jednego z Sokółki, dostał w brzuch. Pomagałem przenieść do zamrażarki, bo to kawał zwierzaka. A tu słyszę, że dziś kolejnego zabili pod Janowem. Ochrona wilka w Polsce jest fikcją, trwa masowy, nielegalny odstrzał
- napisał na Twitterze Michał Żmihorski.