Agencja Reutera podaje, że zgodnie z nowymi założeniami Niemcy będą dążyć do redukcji emisji gazów cieplarnianych o 65 proc. do 2030 r. (w porównaniu do poziomu z 1990 r.) i o 88 proc. do 2040 r. Niemcy chcą osiągnąć neutralność klimatyczną do 2045 r., a nie tak jak pierwotnie zakładano do 2050 r. - przekazał niemiecki minister finansów Olaf Scholz.
Szefowa niemieckiego resortu środowiska Svenja Schulze podkreśliła, że już teraz poziom emisji dwutlenku węgla jest niższy o 40 proc. w stosunku do poziomu z 1990 r. Nowe cele klimatyczne zakładają, że redukcja gazów cieplarnianych w latach 20-tych wyniesie 25 punktów procentowych i 23 punkty procentowe w latach 30-tych.
- To uczciwa propozycja dla młodszych pokoleń, ponieważ nie zostawiamy największego ciężaru na przyszłość [...] W każdej dekadzie każde pokolenie bierze na siebie odpowiedzialność - powiedziała.
Niemiecka minister środowiska przekazała, że zmiany w ustawodawstwie dotyczącym walki z globalnym ociepleniem zostaną przedstawione rządowi do zatwierdzenia w przyszłym tygodniu.
Zmiana niemieckich celów klimatycznych jest wynikiem orzeczenia Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Sąd uznał, że pakiet klimatyczny uchwalony przez niemiecki rząd w 2019 r. w niewystarczający sposób określa sposób zmniejszenia emisji CO2 po 2030 r. W orzeczeniu podkreślono, że ciężar walki z globalnym ociepleniem nie może zostać przerzucony na następne pokolenia.
"Przepisy nieodwracalnie przenoszą duże obciążenia związane z redukcją emisji na okres po 2030 r." - podkreślono w orzeczeniu.
Jedną z osób, które zaskarżyły niemiecki pakiet klimatyczny, jest 22-letnia Sophie Backsen, mieszkanka wyspy Pellworm na Morzu Północnym. Backsen obawia się, że podnoszący się poziom wody zaleje jej nisko położoną wyspę i pozostawi ją bez majątku. - Skuteczną ochronę klimatu trzeba wdrożyć teraz, a nie za 10 lat, kiedy będzie za późno - powiedziała Backsen po wydaniu orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego.