Na początku maja na Gazeta.pl informowaliśmy o zniszczeniu gniazd czapli siwej w Nadleśnictwie Czerniejewo (woj. wielkopolskie). Na kilkanaście gniazd, które nie uległy zniszczeniu, w zaledwie trzech znajdowały się pisklaki. 11 maja z polecenia dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu na terenie "czaplińca" rozpoczęła się kontrola w obecności ornitologów.
O sprawie czapli z Czerniejewa jako pierwszy poinformował Przemysław Wylęgała z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody Salamandra. Na Facebooku szczegółowo opisał zdarzenie, nazywając nadleśnictwo "korporacją, która nie ma już żadnych skrupułów". - Czaple, które miały nad ludźmi gniazda, nie były w stanie ogrzewać jaj czy piskląt - wytłumaczył TVN24 ornitolog, prof. Tadeusz Mizera. Dorosłe ptaki zostały spłoszone przez ludzi. - Czaple nie mogły ogrzewać tych piskląt, więc te umierały w gniazdach z zimna bądź też były porywane przez drapieżniki, bo dorosłe czaple nie były w stanie ich bronić - doprecyzował Przemysław Wylegała z Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody Salamandra.
Małgorzata Krokowska-Paluszak z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu powiedziała w rozmowie z telewizją TVN24, że zdecydowano o odwołaniu nadleśniczego z Czerniejewa. To efekt zapoznania się z wynikami kontroli przez dyrekcję placówki, której podlega Nadleśnictwo Czerniejewo. Konsekwencje mają być wyciągnięte także wobec pracowników odpowiedzialnych za zdarzenie, jeśli dalsza kontrola wykaże dodatkowe nieprawidłowości.
To jeszcze nie koniec wszystkich konsekwencji wobec Nadleśnictwa Czerniejewo. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Poznaniu złożyła w gnieźnieńskiej Prokuraturze Rejonowej zawiadomienie o możliwości popełnienie przestępstwa oraz wykroczenia przez leśniczego, oraz zastępcę nadleśniczego. Za wykroczenie - narażenie lub spowodowanie śmierci zwierząt będących pod ochroną gatunkową i spowodowanie istotnych szkód w przyrodzie, grożą dwa lata pozbawienia wolności.
Zwolniony ze stanowiska nadleśniczy nie zgadza się z wynikami kontroli i decyzją dyrekcji lasów. - Nie czuje się bezpośrednio winny temu nieszczęściu, które się stało, jeżeli chodzi o czaple - powiedział Radiu Poznań, jednocześnie dodając, że nie będzie się odwoływać od decyzji dyrektora.
Przemysław Wylegała, ornitolog, który nagłośnił sprawę wycinki, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", stwierdził, że działania Lasów Państwowych są dobre, jednak spóźnione. - Żadne naprawcze działania nie cofną tego, co się stało. Nie mamy już gwarancji, że te czaple wrócą tu w przyszłym roku. Te działania były bardzo drastyczne dla czapli, które są płochliwymi ptakami.