Policję zawiadomiła Monika Susło, właścicielka pasieki w Brudzewie, a zarazem prezes lokalnego koła pszczelarskiego, która 18 maja w pobliżu swoich uli znalazła tysiące martwych pszczół. Zginęła co najmniej połowa z 46 należących do niej pszczelich rodzin.
- Właścicielka owadów podała, że 50 procent pszczół z rodzin, z których każda liczyła od 80 tysięcy do 100 tysięcy owadów, padło - poinformowała Ewa Woźniak, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koninie, której słowa zacytował TVN24.
Lokalny portal iTurek.net podał, że podobne sytuacje miały miejsce w ostatnim czasie w miejscowościach Marulew i Tarnowa, położonych w gminie Brudzew. Padło tam od 90 tys. do nawet 150 tys. pszczół.
Niemal wszystkie owady z pasieki Moniki Susło miały "wysunięte języczki", zakomunikowała prokuratura. Może to wskazywać na zatrucie chemikaliami. Śledczy ustalili też, że w 17 maja, między godz. 11 a 16 opryskano około 50 ha pól rzepaku, nieopodal pasieki. Pszczoły, które zginęły parę godzin później, mogły w międzyczasie zbierać nektar z kwiatów rzepaku. Jak wynika z informacji na iTurek.net, w sprawie przesłuchano już właściciela pola oraz osobę, która przeprowadzała oprysk. Zdaniem właściciela, przebiegł zgodnie z zaleceniami producentów środka. Opakowania i pojemniki opryskiwaczy zostały zabezpieczone, zaś martwe owady poddane zostaną badaniom toksykologicznym.
Rzeczniczka prokuratury przyznaje, że straty pszczelarzy nie zostały jeszcze oszacowane, a zatruciu mogły ulec owady z pasiek położonych w promieniu do trzech kilometrów od opryskanego pola. Za spowodowanie zniszczeń o znacznych rozmiarach w świecie roślinnym lub zwierzęcym grozi kara od trzech miesięcy do nawet pięciu lat pozbawienia wolności.