Chcieli uzupełnić słynną mapę wycinek. Lasy Państwowe zarzucały im manipulację, teraz nie wysyłają danych

- Wzięliśmy wycinek danych Lasów Państwowych i "przetłumaczyliśmy" je na ludzki język oraz przystępnie zwizualizowaliśmy - mówią autorzy słynnej mapy. Lasy zarzuciły im manipulację, bo nie uwzględniono na niej niektórych informacji. Tyle, że te dane nie są dostępne na specjalnym portalu LP. Gdy aktywiści zawnioskowali o ich przesłanie, dyrekcja stwierdziła, że takich informacji nie posiada, zaś nadleśnictwa odmawiają ich udostępnienia.

Polska usiana czerwonymi punktami, a na nich np. takie podpisy: zaplanowano wycinkę prawie wszystkich starych drzew na większości powierzchni. Tak wygląda mapa, którą opublikowała w marcu tego roku inicjatywa Lasy i Obywatele. Obrazuje ona leśne wydzielenia (czyli działki), w których nadleśnictwa planowały lub planują rębnie (czyli wycinki drzew) zgodnie z obowiązującym Planem Urządzenia Lasu.

Aktywiści stworzyli mapę wycinek. Lasy Państwowe zarzuciły im manipulację

Dane są teoretycznie dostępne na portalu Banku Danych o Lasach (BDoL). Jednak ma mapie Lasów i Obywateli rębnie zaznaczono po prostu czerwonym kolorem, co pozwala łatwo je zlokalizować - a w oficjalnym portalu trzeba sprawdzać po kolei poszczególne wydzielenia. Po kliknięciu pokazana jest tabela z "opisem taksacyjnym drzewostanu" - który pełen jest skrótów i technicznych nazw. Zatem informacje rzeczywiście tam są, ale dla osoby niezaznajomionej z systemem ich odczytanie jest o wiele trudniejsze niż na mapie obywatelskiej. 

- Wzięliśmy wycinek danych Lasów Państwowych z BDoL i "przetłumaczyliśmy" je na ludzki język oraz przystępnie zwizualizowaliśmy. Tak, żeby ludzie mogli zrozumieć, co stanie się z lasem w ich sąsiedztwie. Gdyby BDoL spełniał swoja rolę, to nasza mapa przeszłaby bez echa, ona natomiast wywołała ogromny odzew - mówi podsumowuje w rozmowie z Gazeta.pl Marta Jagusztyn z inicjatywy Lasy i Obywatele. Jednak Lasy Państwowe zarzuciły autorom mapy manipulację. Chodziło z jednej strony o kwestie samej grafiki (gruby kontur przy oddaleniu mapy pokrywał większy teren, niż rzeczywiście zaznaczony), z drugiej - o to, że w ten sam sposób zaznaczono wszystkie rębnie z obecnych Planów Urządzenia Lasu. 

PUL-e to tworzone co 10 lat dokumenty opisujące działania gospodarki leśnej w danym obszarze. Nie powstają jednak wszystkie w tym samym czasie. Niektóre już się kończą, inne zaczynają, zatem mapa dotyczy okresu od 2011 r. do 2029 r. To oznacza też, że w część czerwonych obszarów to ma być wycięta w przyszłości, a część - już została wycięta.

embed

Ponadto niektóre rębnie oznaczają wycięcie wszystkich drzew na danej działce, a inne - tylko części. To zawarto w opisie, ale już nie w samej wizualizacji. W przypadku niektórych rębni (np. rębnia gniazdowa - wycinanie "dziur" o powierzchni do 0,5 ha na danym wydzieleniu - red.) autorzy mapy nie byli w stanie dokładnie zwizualizować, gdzie one będą się odbywały - dlatego, że tych danych w BDoL nie ma.

embed

Lasy: Nie mamy takich danych

Autorzy mapy podkreślają, ze zdają sobie z tego sprawę i chcieliby sami, aby mapa była o takie dane uzupełniona. Problem w tym, że w dostępnej dla obywateli stronie Banku Danych o Lasach tych szczegółowych informacji nie ma. - Lasy Państwowe zarzuciły nam manipulację, która miała polegać na tym, że na mapie nie zwizualizowaliśmy informacji, których oni społeczeństwu nie udostępniają podsumowuje Marta Jagusztyn.

Gdy aktywiści poprosili o ich przekazanie dyrekcję Lasów Państwowych... nie otrzymali danych. Jak mówi Jagusztyn:

 Każde nadleśnictwo zapisuje, które rębnie już wykonało oraz oznacza te, które zamierza wykonać w następnym roku. Chcielibyśmy dostać właśnie te dane, a także bardziej dokładne informacje o tym, gdzie dokładnie będą miały miejsce rębnie nieobejmujące całego wydzielenia leśnego. To są dane, które każdy leśnik ma w aplikacji w swoim telefonie 

Aktywiści zawnioskowali o ich udostępnienie. - Wystąpiliśmy o te dane trzema ścieżkami. Pierwszą była interpelacja poselska, którą złożyła posłanka Małgorzata Tracz. Drugą - wniosek o udostępnienie danych o środowisku do Dyrekcji Generalnej Lasów (DGLP), który złożyliśmy wraz z Siecią Watchdog. Wreszcie nasza społeczność, która liczy już kilka tysięcy osób, zaczęła wysyłać wnioski do poszczególnych nadleśnictw wymienia Jagusztyn. 

Każda z tych ścieżek spotkała się z oporem. W odpowiedzi na wniosek DGLP pisze, że dostępne z poziomu centralnego dane są na stronie. Zaś tych, których tam brakuje - czyli szczegółowe obrysy wycinek oraz to, które już przeprowadzono, a które są planowane na ten rok - dyrekcja Lasów Państwowych ma "nie dysponować", ponieważ są one "w zasobach nadleśnictw", a nie w centralnym systemie. - Ich tłumaczenia nie są dla nas wiarygodne. Te dane są w nadleśnictwach i nie powinno być problemem zebranie ich na poziomie centralnym. Ponadto nadleśnictwa, które mają bezpośredni dostęp do owych, także w ogromnej liczbie nam odmawiają - podkreśla Jagusztyn i dodaje:

Także w interesie LP jest otwarcie się na komunikację oraz przestrzeganie prawa. Kiedy nie udostępnia się tych informacji, to otwiera to drogę do populizmu w drugą stronę. Zgadzam się z tym, że lasy mają także funkcję gospodarczą i ją także trzeba realizować. Ale powinniśmy o tym rozmawiać i decydować bardziej demokratycznie. Móc zadawać pytania ile Lasy tną i czy nie powinno to być trochę mniej, a także gdzie wycinane są lasy. Bo obecnie w przerażającym tempie znikają  lasy o wartości społecznej, wartości rekreacyjnej i o olbrzymiej wartości przyrodniczej. Szczególnie w sytuacji zmian klimatu to działania wysoce szkodliwe 

"Naciągane argumenty" w odmowach od nadleśnictw

Aktywiści wysłali wnioski także do wybranych nadleśnictw. - Na 67 wysłanych wniosków w przypadku 15 dostaliśmy już odmowę udostępnienia informacji. Te decyzje będziemy zaskarżać - mówi Jagusztyn. Kilka nadleśnictw wysłało dane, co prawda nie wszystkie, o które wnioskowano, ale za to w formacie, o który prosili aktywiści. To, co podkreślają, udowadnia, że te informację są i mogą być im przekazane. - Inne nadleśnictwa kluczą, przeciągają sprawę czy też informują wnioskujących, że ściągną od nich opłaty, np. wysokości 450 zł, za dostęp do danych, bez tłumaczenia, skąd taka kwota. To niezgodne z ustawą o dostępie do informacji o środowisku - wspomnina Jagusztyn. Kwota może dziwić, bo zgodnie z rozporządzeniem opłata za wyszukiwanie informacji (jeżeli wymaga wyszukania do dziesięciu dokumentów) wynosi 10 zł. Padały też "naciągane" zdaniem wnioskujących argumenty, np. że nie mogą udostępnić tych danych, bo plany cięć na ten rok "mogą się jeszcze zmienić".

Aktywiści podkreślają, że odmowa dostępu do informacji nie tylko stoi w sprzeczności z wcześniejszą krytyką ze strony LP - wg których mapa pozbawiona tychże informacji była "manipulacją" - ale też jest po prostu niezgodna z prawem. Dostęp do informacji o środowisku oraz o działalności państwowych jednostek organizacyjnych wynika bezpośrednio z konstytucji. Zgodnie z ustawą "każdy ma prawo do informacji o środowisku i jego ochronie". 

-  Lasy nie rozumieją, że ich rolą jest także udostępnianie takich informacji, a nie bawienie się z obywatelami i obywatelkami w kotka i myszkę. To frustrujące, bo prawo gwarantuje nam możliwość współdecydowania o lasach, a te informacje są podstawą, by móc to robić. A coraz więcej ludzi interesuję się losem polskich lasów publicznych i będzie się starać o te informacje - podkreśla aktywistka. 

Wiceminister: Lasy są otwarte na kontakt z osobami i organizacjami

A działania zaangażowała się także posłanka Małgorzata Tracz, przewodniczący Partii Zieloni. Pytała w interpelacji do Ministerstwa Klimatu i Środowiska m.in. o to, czy minister nakaże Lasom sporządzenie "czytelnej mapy prac gospodarczych w lasach, z uwzględnieniem podziału na wydzielenia i ich części, poszczególne lata prac gospodarczych, ilość i gatunki oraz wiek pozyskiwanego drewna".

Odpowiedzialny za lasy wiceminister Edward Siarka odpowiedział, że te dane są dostępne w Banku Danych o Lasach, z wyjątkiem roku przeprowadzenia prac, bo jego oznaczenie "jest niemożliwe". Jednak jak podnosili aktywiści, w tej bazie danych są uwzględnione informacje dot. wycinek, które nie obejmują całych działek. Zapewnił też, że "Lasy Państwowe prowadzą gospodarkę leśną w sposób transparentny", a "na wszystkich szczeblach organizacyjnych są otwarte na kontakt z osobami i organizacjami zainteresowanymi gospodarką leśną".

W rozmowie z Gazeta.pl posłanka zwróciła uwagę, że w odpowiedzi minister atakuje obywatelski projekt, powielając argumenty LP. - Odpowiedzi na moje pytania są wymijające, a czasem sprzeczne z tym, czego doświadczają aktywiści. W sprawie stworzenia przez Lasy mapy analogicznej do tej obywatelskiej minister odpowiada, że przecież takie mapy są załączone w formie skanów do PUL-ów. Ale właśnie w tym leży problem, że są one w każdym z osobnych planów, a ideą jest to, aby te dokumenty był zebrane w jednym miejscu i publicznie dostępne - powiedziała Tracz. 

Jej zdaniem postawa Lasów Państwowych ws. udostępniania planów wycinek jest "niezrozumiała". - Przecież w ich interesie jest stworzenie takiej interaktywnej mapy. To mogłoby uspokoić ludzi. Ale LP działają jak państwo w państwie i nie chcą, aby osoby spoza nich wiedziały, co dzieje się z lasami - oceniła posłanka. Podkreśliła, że potrzebna jest szeroka dyskusja o ochronie bioróżnorodności, o funkcjach przyrodniczych i społecznych lasów. 

Jaka rola lasów w dobie kryzysu klimatycznego?

Spór o lasy staje się coraz bardziej publiczny i coraz ostrzejszy. Chodzi już nie tylko o miejsca takie jak Puszcza Białowieska, ale wiele innych lasów, niekonieczne znanych w skali kraju czy (jak Białowieża) świata, ale często ważnych dla lokalnej społeczności czy lokalnej przyrody. Lasy i Obywatele mają już w swojej bazie 256 zgłoszonych obywatelskich inicjatyw leśnych. Zdecydowana większość z nich rozpoczęła się w roku 2020 i 2021. 

Przyrodnicy i aktywiści często powtarzają, że nie są całkowicie przeciwni gospodarce leśnej i - wbrew temu, co bywa im insynuowane - nie chodzi o to, żeby wcale drzew w Polsce nie wycinać. Chcą jednak po pierwszej większej kontroli społecznej nad tym procesem, a po drugie - uwzględnienia nowych warunków, zarówno społecznych, jak i przyrodniczych w zmieniającym się świecie i klimacie. 

Poziom wycinek w Polsce sukcesywnie wzrasta od lat. Jak pisze "Monitor Leśny", jest to związane m.in. z tym, że "nadchodzi właśnie 'fala' drzew sadzonych  po wojnie, które lada moment zaczną osiągać wieki rębności". Wiele lasów w Polsce to lasy gospodarcze, sadzone właśnie po wojnie, w których drzewa osiągają ponad 60, 70 lat. Jednak ponad pół wieku temu zupełnie inaczej postrzegano rolę lasów, inna była gospodarka i społeczeństwo, nie było takich zagrożeń ze strony kryzysu bioróżnorodności czy zmian klimatu. Dlatego ekolodzy zwracają uwagę, że nawet jeśli jakiś las nie jest naturalny, tylko zasadzony w połowie ubiegłego stulecia z myślą o wycince, to teraz trzeba zastanowić się nad jego dalszym losem. - Lasy muszą zrozumieć, że mamy XXI wiek, postępują zmiany klimatu i kryzys bioróżnorodności. Czasy się zmieniły, jest inne nastawienie społeczne i olbrzymie zagrożenia związane z tym, jak użytkujemy naturę - mówi działaczka Lasów i Obywateli.

A wiele wycinek dotyka nie tylko drzew zasadzonych tuż po wojnie, ale dużo starszych, w wyjątkowo cennych obszarach - przykładem jest choćby Puszcza Karpacka. Inny przykład pokazał dr hab. Piotr Łukasik z Instytutu Nauk o Środowisku UJ. Zamieścił w tym tygodniu zdjęcie starego buku, który ma ok. 150 lat, "kilka pni, co najmniej jedną dziuplę". Jest położony na zboczu Suchej Góry obok uzdrowiska Iwonicz-Zdrój - i jest przeznaczony do wycinki. 

embed

Z mapy Lasów i Obywateli wynika, że Plan Urządzenia Lasu dla Nadleśnictwa Rymanów na lata 2019-2028 przewiduje wycinkę 20 proc. starych drzew w kilku wydzieleniach na Suchej Górze. Nadleśnictwo tłumaczyło, że drzewa te zostaną usunięte "ze względów hodowlanych (prawidłowy rozwój odnowienia naturalnego), co pozwoli zapewnić osiągnięcie celu hodowlanego, czyli utrzymanie trwałości lasu (...), przy jednoczesnym pozyskaniu (...) surowca". Naukowiec napisał:

"Niewiele nam pozostało starych lasów takich jak wydzielenie 189d. W obliczu postępującego kryzysu klimatyczno-ekologicznego, ich wartość i znaczenie będą rosły, ale te wycięte dziś nie odzyskają naturalnego charakteru za naszego życia. Pamiętajcie że wciąż możemy je ochronić".
Zobacz wideo Daria Gosek-Popiołek o obronie Puszczy Karpackiej przed wycinką
Więcej o: