O sprawie poinformował w piątek lubelski oddział Lasów Państwowych. W zatrzymanym samochodzie dostawczym znajdowały się cztery osoby i 150 skrzynek z dopiero co zerwanym mchem gatunków bielistka siwa i widłoząb miotlasty. Oba objęte są w Polsce częściową ochroną.
Na miejscu interweniowała policja, gdyż zbieracze nie chcieli podać swojej tożsamości. Złodzieje usiłowali przekonać leśników, że mech zerwali w lesie prywatnym. - Już wstępne oględziny terenu wykazały, że jego [mchu - red.] znaczne ilości zostały zebrane kilkaset metrów od miejsca zatrzymania, w obrębie lasów zarządzanych przez nasze nadleśnictwo - przekazał Komendant Straży Leśnej w Nadleśnictwie Józefów, Kazimierz Oleszek, w komunikacie zamieszczonym na stronie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie.
Jak wynika z art. 153 kodeksu wykroczeń, kto zbiera mech lub ściółkę w nienależącym do niego lesie, podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany. Wszystkie zatrzymane osoby zostały ukarane mandatami, a kierowca dodatkowo otrzymał karę za wjazd do lasu bez pozwolenia.
- Pokaźne ilości mchu zapakowanego do skrzynek świadczą o tym, że mieliśmy do czynienia ze zorganizowaną grupą zbieraczy, która trudniła się tym procederem w celach zarobkowych. W przeszłości na terenie naszych nadleśnictw mieliśmy już do czynienia z podobnymi, specyficznymi przypadkami szkodnictwa leśnego - zauważył Inspektor Straży Leśnej w RDLP w Lublinie, Marek Dziaduszyński.
Lasy Państwowe wskazują, że mech cieszy się sporą popularnością we florystyce, gdzie wykorzystywany jest m.in. w kompozycjach roślinnych i kwiatowych, umieszczanych w szklanych wazonach. Oprócz tego, dekorowane są nim również wykończenia ścian i dachów.
"Mchy odgrywają znaczącą rolę w retencjonowaniu wody, zabezpieczaniu gleb leśnych przed erozją i stwarzaniu warunków dla rozwoju wielu organizmów, dlatego nielegalni zbieracze działają na szkodę przyrody i leśnych ekosystemów" - przypominają Lasy Państwowe w swoim komunikacie.