Ponad 1100 osób zostało ewakuowanych w nocy z piątku na sobotę z okolicy miejscowości Limni na wyspie Eubea (gr. Evia). Od wielu dni szaleją tam pożary, których strażacy nie są w stanie opanować. Ogień objął dużą część wyspy.
Mieszkańcy i turyści zostali zabrani promem z plaży w okolicach Limni - relacjonuje serwis iefimerida.gr. Prom zabrał ich do portu w Aidipsos. Znajduje się on na wyspie, jednak w jego okolicy nie ma obecnie pożarów.
Wiele osób nagrywało telefonami ewakuujące z wyspy. Nagrania są opisywano jako "niewiarygodne" i przypominające filmy katastroficzne. Grecki portal określił to jako "ucieczkę z ognistego piekła". Na nagraniach widać, jak wypełniony ludźmi prom odpływa od wyspy, która w całym widocznym obszarze jest pokryta płomieniami. Nad lądem unosi się czerwona łuna.
Na mapie NASA widać, że ogień objął znaczna część północy wyspy, rozciągając się od jednego do drugiego brzegu.
Na czerwono zaznaczono obszar pożarów na wyspie Eubea Fot. eosdis.nasa.gov
Tysiące osób zostały ewakuowane także z północnych przedmieść Aten. W rejonie stolicy Grecji kolejny dzień wiatr podsyca największe od miesięcy pożary. Od uderzenia fragmentem ściany w rejonie pożarów zginął strażak z ochotniczej straży pożarnej, w jednej z fabryk znaleziono zaś ciało prezesa ateńskiej Izby Handlowej.
Od wtorku ogień zniszczył setki domów na północnych przedmieściach stolicy, a tysiące osób musiały uciekać w kierunku wybrzeża. Greckiej straży pożarnej pomagają strażacy z Francji, Szwajcarii, Szwecji, Cypru i Rumunii, w gotowości są także zespoły z Polski.
Gigantyczne pożary to efekt fali upałów na południu Europy. W ostatnim tygodniu w kontynentalnej Grecji temperatura przekraczała 40 stopni, a władze Aten apelowały do mieszkańców, by nie wychodzić z domów.
Pożary wybuchły także w sąsiednich krajach, w tym w Albanii, Bułgarii i Macedonii Północnej. W Turcji ogień płonie od ponad 10 dni i zmusił do ewakuacji turystów z południowego wybrzeża kraju. Zginęło osiem osób, a kilkaset zostało rannych. W gaszeniu pożarów pomagają strażacy z Polski.
Naszym priorytetem jest zawsze najpierw ochrona życia ludzkiego, a następnie ocalenie majątków, środowiska naturalnego i kluczowej infrastruktury. Niestety w obecnych warunkach osiągnięcie wszystkich tych celów jest zwyczajnie niemożliwe - mówił w tym tygodniu premier Kiriakos Mitsotakis w czwartkowym oświadczeniu. Podkreślił, że pożary obrazują "realia zmian klimatu".
Wzrost temperatury, wraz z nim silniejsze fale upałów i zmiana wzorców pogodowych (jak bardziej intensywne, ale rzadsze opady) to przewidywane przez badaczy skutki globalnego ocieplenia.
To sprawia, że w dotkniętych nimi regionach zwiększa się zagrożenie pożarami. Na przykład w raporcie naukowym przygotowanym na zlecenie australijskiego rządu oceniono, że w wielu rejonach kraju ocieplenie o 2 stopnie Celsjusza zwiększy intensywność pożarów o 25 proc., powiększy teren objęty pożarami o połowę oraz skróci czas między pojawianiem się kolejnych pożarów.
W rejonach charakteryzujących się występowaniem pożarów, jak Kalifornia czy Australia, mogą być one groźniejsze niż wcześniej. Ekstremalna susza i upały pozwalają np. na powstawanie gigantycznych pożarów - pojedyncze swym zasięgiem obejmują nawet 500 tys. hektarów. Taka skala ognia jest nie do opanowania przez strażaków.
Więcej o skutkach kryzysu klimatycznego i rozwiązaniach, jakie mamy w walce z nim, przeczytasz w serwisie Zielona.Gazeta.pl.