Dalej na północ nikt już na stałe nie mieszka. Z Longyearbyen do bieguna jest tylko 1300 km

Maria Mazurek
Położone na 78. stopniu szerokości geograficznej północnej Longyearbyen jest najbardziej na północ wysuniętym zamieszkałym na stałe ludzkim osiedlem. Bliżej bieguna północnego nikt już na stałe nie mieszka. I choć jest tak bardzo odizolowane od stałego lądu, mieszkają tu ludzie z około 50 krajów, są muzea, basen, jedne z najlepszych w Norwegii restauracji, a nawet uniwersytet, w którym kształci się kilkaset osób. To też najszybciej ocieplające się miasto na świecie.
Zobacz wideo Dalej na północ nikt już na stałe nie mieszka. Z Longyearbyen do bieguna jest tylko 1300 km

Gazeta.pl wraz z naukowcami z Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu rusza na wyprawę na Spitsbergen. Przyjrzymy się zmianom klimatu z bliska. Będziemy obserwować, jak eksperci prowadzą badania i zbierają pomiary, sprawdzimy, ile lodu stracił ich "podopieczny" lodowiec, Sven, a to wszystko opiszemy i pokażemy czytelnikom Gazeta.pl. Teksty o Spitsbergenie, artykuły napisane przez samych naukowców w ramach cyklu "Klimat z bliska", aktualności z życia w stacji polarnej, zdjęcia i materiały wideo będzie można przeczytać i obejrzeć na stronie głównej Gazeta.pl oraz w specjalnym obszarze strony Zielona.gazeta.pl.

Trudno wybrać się na wyjazd turystyczny dalej na północ niż tutaj. Longyearbyen to niezwykłe miasto, choć powtarzane często hasło, że jest tu zakaz umierania i nie można się tu urodzić, to mit - zresztą niejedyny dotyczący Svalbardu. Sama prawda jest wystarczająco fascynująca - nie trzeba tutaj nic wymyślać. 

Longyearbyen - czas ciemności i czas światła

26 października słońce zajdzie tu i nie pojawi się przez 112 dni - wróci dopiero 15 lutego przyszłego roku. Ten okres nazywany jest w Longyearbyen mørketiden - czasem ciemności. Podręcznikowa definicja nocy polarnej zakłada, że ma ona miejsce, gdy słońce jest przynajmniej sześć stopni poniżej horyzontu - w Longyearbyen dzieje się tak od 11 listopada do 30 stycznia. Z drugiej strony - od 19 kwietnia do 24 sierpnia - słońce nie zachodzi wcale.

Na razie, pod koniec lata, 1 września, dzień jest jeszcze bardzo długi - trwa 18 godzin i prawie 32 minuty, wschód słońca o 3:37 a zachód o 22:09. Bardzo szybko się jednak skraca - w najbliższych dniach codziennie o około 10 minut z każdej strony. 14 września, kiedy będę stąd wyjeżdżać, dzień zacznie się o 5:31 a skończy o 20:11. Będzie trwał 14 godzin i 39 minut - cztery godziny mniej. 

Longyearbyen, Spitsbergen, archipelag Svalbard.Spitsbergen. Niedźwiedź jest tu królem, dróg nie ma prawie wcale i wciąż kopie się węgiel

Arktyczne miasto

Z Longyearbyen jest zaledwie 1,316 kilometrów do bieguna północnego. To najdalej na północ wysunięte osiedle, w którym na stałe mieszka ponad 1000 osób. Jeszcze dalej na północ na Svalbardzie zamieszkane jest tylko Ny-Ålesund, ale to stacja badawcza, w której przebywają naukowcy - w znacznie mniejszej liczbie. Mimo że jest położone tak daleko na północy, Longyearbyen ma wiele cech zupełnie zwyczajnego, niewielkiego miasteczka. Jest tu siedziba administracyjnych władz archipelagu Svalbard - czyli gubernatora. Są szkoły: podstawowa, średnia, a nawet uniwersytet, na którym studiuje kilkaset osób. To, czego najlepiej uczyć się w takim miejscu, to arktyczna biologia, arktyczna geologia, geofizyka i technologia. Są sklepy, kawiarnie i restauracje - w tym dwie z listy najlepszych w Norwegii. Jest basen, kino, muzeum i galeria sztuki. Jest też kontakt ze światem. I ten fizyczny, poprzez lotnisko i port, i za pomocą technologii. Longyearbyen to jedno z niewielu miejsc na Svalbardzie, gdzie nie ma problemu z zasięgiem telefonii komórkowej i dostępnością internetu. 

Mieszka tu około 2400 osób, choć dane te często się zmieniają - niewielu decyduje się tu przeprowadzić na stałe, ci bardziej zasiedziali zwykle przyjeżdżają na kilka lat - tylko kilka rodzin mieszka tu na stałe. Większość mieszkańców Longyearbyen to Norwegowie, ale przebywają tu ludzie z ponad 50 krajów świata

Jest taki dość powszechne, dość absurdalne powiedzenie, że w Longyearbyen jest zakaz umierania. Z czego się on bierze? Częściowo z historii. Longyearbyen powstało w 1906 roku jako miasto należące do prywatnej kopalni węgla. Zbudowała ją spółka, której głównym udziałowcem był Amerykanin, John Munroe Longyear. Pracownicy kopalni, kiedy kończył im się kontrakt, musieli miasto opuścić. Nikt tu więc nie dożywał śmierci ze starości, choć mógł oczywiście umrzeć w wyniku wypadku lub choroby. Dziś też lepiej tu poważnie nie chorować - lokalny szpital jest mały i nie jest w stanie zapewnić zaawansowanej opieki medycznej. Nie ma też domu spokojnej starości. Jest za to cmentarz i jeśli ktoś sobie tego przed śmiercią zażyczy, może zostać na nim pochowany - ale tylko w urnie. 

Podobnie często mówi się, że w Longyearbyen nie można się urodzić. To oczywiście także mit, po prostu bezpieczniej jest, gdy ciężarna kobieta odpowiednio wcześniej uda się na kontynent, gdzie w razie potencjalnych problemów ona i jej dziecko będą mieć zapewnioną lepszą opiekę medyczną. 

Niezwykła przyroda

Mieszkańcy Longyearbyen mają do dyspozycji także - a może przede wszystkim - zapierającą dech przyrodę wokół. Miasto położone jest w dolinie, nad fjordem Advent, otoczone górami, w pobliżu jest też kilka lodowców. 

Popularne są tu wycieczki na okoliczne szczyty i dalsze wyprawy, na przykład kajakiem czy z wykorzystaniem psich zaprzęgów, nawet na kilka dni. Trzeba pamiętać jednak o zasadach bezpieczeństwa. Na Spitsbergenie i całym archipelagu występują niedźwiedzie polarne - żyje ich tutaj kilkaset, a w całym rejonie Morza Barentsa około trzech tysięcy. To wielkie, silne i niebezpieczne zwierzęta, dlatego po wyspie należy poruszać się z ostrą bronią lub z kimś, kto tę broń posiada. Nie ma nakazującego to prawa - to kolejny mit - to po prostu kwestie bezpieczeństwa, o których lokalne władze na każdym kroku przypominają. Strefa bezpieczna od niedźwiedzi to obszar zamieszkały Longyearbyen. Broń potrzebna jest przede wszystkim do tego, by niedźwiedzia odstraszyć. Zamiast strzelby można mieć inny środek odstraszający - na przykład pistolet na race lub inną specjalną amunicję. 

Zmiany klimatu

Zmiany klimatu są szczególnie widoczne w Arktyce, która ociepla się przynajmniej dwa razy szybciej niż reszta świata. A jeszcze szybciej ociepla się Svalbard. Parę lat temu brytyjski dziennik "The Guardian" nazwał Longyearbyen najszybciej ocieplającym się miastem na świecie. Tak wynika z raportu Norweskiej Agencji Środowiska z lutego 2019 roku, który opierał się o piątą aktualizację raportu IPCC - Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (właśnie opublikował on już pierwszą część szóstej oceny, bynajmniej nie bardziej optymistyczną). Od 1971 roku tutejsza średnia temperatura wzrosła o cztery stopnie Celsjusza - to pięć razy szybciej niż globalna średnia. Jeśli nic się nie zmieni, to do 2100 roku wzrost temperatury może tu sięgnąć od 7 do 10 stopni Celsjusza. To pociąga za sobą większą wilgotność, objawiającą się większymi i bardziej intensywnymi opadami deszczu. Krótszy będzie sezon z pokrywą śnieżną, zwiększy się erozja, górna warstwa wiecznej zmarzliny rozmarznie w niektórych rejonach przybrzeżnych, częstsze będą osunięcia ziemi i lawiny. 

Zobacz wideo Globalne ocieplenie. Glacjolog: Mniejsze lodowce są już zasadzie zgubione

Tych ostatnich Longyearbyen już teraz doświadcza. Z otaczających miasto wzgórz schodzą lawiny, które niszczą domy, a czasem też zabijają ich mieszkańców - tak było w 2015 roku, kiedy w wyniku najtragiczniejszej w ostatnich latach lawiny zginęły dwie osoby. Norweski rząd od kilku lat inwestuje więc duże pieniądze - to kilkaset milionów koron - w budowę specjalnych barier zabezpieczających przed lawinami, a także nowych osiedli w bezpieczniejszych okolicach. Do tego starszym domom zagraża topnienie wiecznej - teraz częściej nazywanej już wieloletnią - zmarzliny. 

Więcej o: