Sekwoje olbrzymie rosły kiedyś na całej na półkuli północnej. Dziś występują dziko tylko na terenie wąskiego pasa biegnącego wzdłuż zachodnich stoków gór Sierra Nevada w Kalifornii. W pobliskim parku narodowym można zobaczyć Generał Sherman, największe drzewo na świecie, które waży 2000 ton, co czyni je największym żywym organizmem na Ziemi.
Pożar, który wybuchł w Kalifornii w 2020 r. na skutek uderzenia pioruna, był wyjątkowo zabójczy. "Tsunami ognia" przetoczyło się przez Kalifornię, pochłaniając lasy i miasta. Strażacy nie mogli uporać się z szalejącym żywiołem. Ogień strawił ponad 700 km kw. lasu w Parku Narodowym Sekwoi.
Według naukowców w pożarze zginęło od 7,5 tys. do 10 tys. tych potężnych drzew. To od 10 do 14 proc. światowej populacji dojrzałych sekwoi. - Stały tu przez kilka tysięcy lat. Rosły w czasach starożytnego Rzymu i przed Chrystusem - powiedział CNN Clay Jordan, nadzorca parków narodowych Sequoia & Kings Canyon. - Te drzewa były naprawdę stare - dodał.
Populacja tych gigantów kurczy się w zastraszającym tempie. Na świecie pozostało tylko około 200 km. kw. lasów sekwoi. Drzewa stoją teraz w obliczu niespotykanych wcześniej zagrożeń. Globalne ocieplenie sprawia, że pożary są częstsze i bardziej niszczycielskie. Zmiany klimatu wpływają m.in. na długotrwałe upały i brak deszczów. Sprawia to, że roślinność jest wysuszona i byle iskra może spowodować wielki pożar.
Sam Hodder, prezes i dyrektor generalny Ligi Ochrony Sekwoi (Save the Redwoods League), wyjaśnił w telewizji CNN, że zagrożenie jest potęgowane przez korniki, które w przeciwieństwie do większości gatunków świetnie się czują w suchych warunkach. - Sekwoje olbrzymie osłabione przez suszę, musiały zmierzyć się z kornikiem, co uczyniło je z kolei mniej odpornym na ogień - powiedział Hodder dziennikarzom CNN.
Zakres szkód w populacji sekwoi jest i tak zadziwiający, ponieważ są one niewiarygodnie odporne: związki chemiczne zawarte w drewnie i korze drzewa uodparniają je na insekty, a gruba kora chroni od ognia. "Zwykły" pożar jest dla nich pożyteczny. Niektóre osobniki potrzebują nawet ognia, aby pękły ich szyszki i uwolniły nasiona. Młode osobniki rosną na zgliszczach innych gatunków. Ogień dawał im życie. Tak było do tej pory. - To był pierwszy raz, kiedy ogień stał się wystarczająco duży i gorący, aby wedrzeć się do koron wielu gigantycznych sekwoi i je zgładzić - powiedział Hodder.
Według leśników konsekwencje utraty dużej liczby gigantycznych sekwoi mogą być odczuwalne przez dziesięciolecia. Lasy sekwoi świetnie usuwają dwutlenek węgla z atmosfery. Stanowią również siedliska dla rodzimych dzikich zwierząt. Strata jest więc podwójna.